Wybuchy na Florydzie

Floryda jest kojarzona jako stan emerytów albo spokojne miejsce do wypoczynku. Ostatni weekend był tam jednak prawdziwie wybuchowy. I to w dosłownym znaczeniu, bo naprawdę dochodziło tam do wybuchów. Na szczęście nie było żadnego zagrożenia dla ludzi, bo wszytko odbywało się pod kontrolą amerykańskiego wojska.

Tyle samo szczęścia nie miał zapewne świat zwierząt, który przeżył bombardowanie. Marynarka wojenna urządziła bowiem ćwiczenia w zrzucaniu bomb w Ocala National Forest. To obszar 673 mil kwadratowych lasów i zbiorników wodnych. Navy zrzucało tam w ramach ćwiczeń nie tylko atrapy bomb, ale także prawdziwe bomby z ładunkiem wybuchowym. Trwało to cały weekend.

Zapowiedzią bombowego weekendu był natomiast jeden, duży wybuch na oceanie. Doszło do niego w piątek, około 100 mil na wschód od wybrzeża Florydy i około 140 mil od Orlando. Był na tyle duży, że odpowiadał trzęsieniu ziemi o sile 3,9 stopnia.

Czytaj także: Jak Amerykanie uśmiercają skazańców?

Za wybuch również odpowiadała amerykańska marynarka wojenna. Testowała bowiem swój nowy lotniskowiec USS Gerald R. Ford. Umieściła na morzu ładunek wybuchowy o wadze 40 tysięcy funtów (ponad 18 kiloton) i zdetonowała go tuż obok okrętu (prawdopodobnie w odległości nie większej niż kilometr). Navy opublikowała nagranie z tego testu, można je obejrzeć na naszym kanale na YouTube tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=yxN1lO45Lfs&t

USS Gerald R. Ford to największy lotniskowiec świata. Ale wybuch był jeszcze większy.


Warto zwrócić uwagę na skalę testu. Poddana została mu ogromna jednostka pływająca (a także, niestety, ryby i inne morskie stworzenia). USS Gerald R. Ford ma długość 1092 stóp (333 m), a szerokość na linii wodnej to 134 stopy (41 m). Pokład, który jest lądowiskiem dla co najmniej 75 samolotów zabieranych przez okręt, ma szerokość 256 stóp (78 m). Załogę stanowi aż 4550 osób.

Czytaj także: Wiara w teorie QAnon powszechna jak religia

Napęd okrętu stanowią dwa reaktory atomowe, które pozwalają rozwinąć prędkość 30 węzłów (34,5 mil na godzinę). Wyporność jednostki to 100 tysięcy ton. USS Gerald R. Ford jest największym lotniskowcem na świecie. Ma też największą wyporność spośród wszystkich okrętów wojennych kiedykolwiek zbudowanych.

Test miał wykazać jak okręt odczuje pobliską eksplozję i obnażyć jego ewentualne słabe punkty. Testowanie go nie jest bynajmniej formalnością. Choć zaprojektowany został przy użyciu najnowocześniejszych technik komputerowych, jest niezwykle skomplikowanym i kompleksowym urządzeniem. Nie da się uniknąć błędów i problemów, które ujawniają się dopiero w eksploatacji.

Czytaj także: Co dają kamery na mundurach policjantów?

USS Gerald R. Ford jest pierwszym z całej klasy okrętów, które mają zastąpić klasę o nazwie Nimitz. Jego budowa rozpoczęła się już w 2005 roku, a ochrzczony został w 2013 roku. Dla Navy miał być przekazany w 2015, ale opóźniło się to do 2017 roku. Od tego czasu Navy testuje okręt, a w szczególności nowe rozwiązania, zastosowane na nim po raz pierwszy.

Wybuch nastąpił naprawdę blisko.


Największą zmianą jest system wspomagający start samolotów. Ich katapultowanie na dotychczasowych okrętach klasy Nimitz odbywa się przy użyciu napędu parowego. Choć wydaje się to prymitywnym rozwiązaniem, duże ciśnienie pary zapewniało ogromną energię uwalnianą w bardzo krótkim czasie. Wadą takiego rozwiązania jest konieczność stałego gromadzenia dużej ilości pary, aby zapewnić możliwość natychmiastowego startu samolotów. Para wytwarzana jest przez reaktor atomowy dostarczający dużą ilość ciepła.

Czytaj także: Dlaczego właściciele samochodów elektrycznych wracają do spalinowych

USS Gerald R. Ford został wyposażony w system elektromagnetyczny, który jest gotowy w każdej chwili do wsparcia startu kolejnego samolotu. Electromagnetic Aircraft Launch System (EMALS) pozwala na wystartowanie o 25% więcej samolotów dziennie, niż system parowy. Obsługuje go o 25% mniej ludzi, a pod pokładem zwolniło się miejsce zajmowane przez zbiorniki na parę.

EMALS sprawia jednak na razie kłopoty. Raport Departamentu Obrony z początku bieżącego roku podaje, że jest on bardzo zawodny. W założeniach miał zawieść statystycznie raz na 4166 startów. W dotychczasowych testach nie sprawdza się raz na... 181 startów. Raport stwierdza, że okręt nie jest gotowy do wysyłania go na misje.

Potrzebne są więc poprawki i liczne testy. USS Gerald R. Ford ma być gotowy do boju około 2023-24 roku. A więc prawie 20 lat po rozpoczęciu budowy. Gdy jednak rozpocznie już swoją służbę, będzie groźną bronią. Wyposażony będzie w nowoczesne, wielofunkcyjne radary i broń laserową. A z jego pokładu startować będą także samoloty bezzałogowe. Służyć w Navy ma przez 50 lat.

Czytaj także: United Airlines chce zaoferować lot przez ocean w 3,5 godziny

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!