Słońce świeci dla rekordzistów

Rekordowe Porsche

Samochody elektryczne wciąż straszą potencjalnych kierowców małym zasięgiem i możliwością utknięcia na trasie. Dlatego wielu osobom łatwiej jest myśleć o nich, jako małych autach miejskich. Ale na napęd elektryczny przestawiają się nawet takie marki, które są kojarzone z samochodami sportowymi, zwykle palącymi dużo paliwa. W przypadku napędu elektrycznego oznacza to duży pobór energii z akumulatora i jeszcze większe problemy z zasięgiem.

Walczyć z takim postrzeganiem EV (Electric Vehicle) postanowiło Porsche. Użyło do tego swojego pierwszego auta elektrycznego, Taycan 4S Cross Turismo. Użyty do prezentacji egzemplarz został wyposażony w akumulator o napięciu 800 V, dzięki czemu zasięg auta wynosi 318 mil.

Samochód został wysłany na znacznie dalszą trasę, z Tajlandii do Singapuru. Pokonana odległość wynosiła 1146 mil. To mniej więcej tyle, ile wynosi dystans z New Jersey (z okolic Nowego Jorku) do Orlando na Florydzie.

Porsche korzystało na trasie z sieci ładowarek elektrycznych firmy Shell. Postoje na nich trwały nie dłużej niż 25 minut. A cała podróż trwała 29 godzin 15 minut, co jest rekordem szybkości na tej trasie dla samochodów elektrycznych. Samochód prowadziło łącznie trzech kierowców, którzy na tak długiej trasie musieli się zmieniać. Pojedynczy kierowca wydłużyłby czas przejazdu znacznie bardziej niż ładowanie akumulatorów.

Porsche Taycan 4S Cross Turismo ma ciekawą sylwetkę i jeszcze ciekawsze osiągi. A właściwie rekordy.


Średnia prędkość uzyskana na całej trasie - z uwzględnieniem wszystkich postojów - wyniosła niespełna 40 mil na godzinę. Nie jest więc imponująca, chociaż należy pamiętać, że warunkiem uznania rekordu była jazda zgodna z przepisami, tzn. bez przekraczania lokalnych ograniczeń prędkości. Porsche tłumaczy ponadto, że chciało przede wszystkim pokazać, że jazda nawet sportowym samochodem na duże odległości już dziś nie stanowi problemu.

Należałoby oczywiście dodać warunek istnienia odpowiedniej infrastruktury. Sieć ładowarek w Stanach Zjednoczonych jednak szybko rośnie i jedynym problemem może być wkrótce to, że liczba samochodów elektrycznych rośnie jeszcze szybciej i ładowarki będą ciągle zajęte.

Słońce świeci dla rekordzistów

W pokonaniu problemu zasięgu EV pomaga nie tylko rozbudowa infrastruktury. A nawet nie tylko coraz doskonalsze akumulatory. Jednym z pomysłów na zwiększenie zasięgu jest montowanie na karoserii samochodów... paneli fotowoltaicznych. Nie wyglądają one oczywiście tak, jak zamontowane na dachach budynków. Nowoczesna technologia pozwala na formowanie ich jako elementów samej karoserii. Samochód w nie wyposażony, może więc mieć kształt nie różniący się od innych samochodów.

Oczywiście panele fotowoltaiczne, o tak małej powierzchni, którą można znaleźć na samochodzie, mają niewielką wydajność. Auto musi więc mieć tradycyjne akumulatory, które są podstawowym źródłem energii. Panele fotowoltaiczne jedynie wspomagają akumulatory, doładowując je zarówno w czasie jazdy, jak i na postoju. A konstruktorzy prześcigają się w tworzeniu coraz bardziej efektywnego systemu. Dzięki temu pojawia się już nowa kategoria prototypów, które określane są jako solar EV.

Samochody Lightyear One (na górnej fotografii) i Lightyear 2 (na fotografii dolnej) wyglądają bardzo podobnie. Ale kosztują zupełnie inaczej.


O ich zaletach przekonuje fakt, że to właśnie solar EV pobił rekord świata na trasie 1000 km (621 mil). Samochód Swift 7 zbudowany został jako samochód wyścigowy przez studentów australijskiego University of New South Wales. Dzięki doładowywaniu akumulatorów przez panele fotowoltaiczne, pojazd pokonał dystans 1000 km bez konieczności korzystania z zewnętrznej ładowarki. Przejechał całą trasę w 11 godzin 52 minuty 8 sekund. Średnia prędkość nie zachwyca, bo wyniosła nieco ponad 52 mile na godzinę. Ale trzeba pamiętać, że elektryczna rewolucja w motoryzacji ma za sobą zaledwie pierwszą dekadę.

Trzeba też jednak jasno powiedzieć, że wsparcie akumulatorów fotowoltaiką nie spowoduje żadnego przełomu. Ale może udoskonalić obecne konstrukcje. A jak wielki dokonał się postęp w ciągu zaledwie kilku lat, pokazuje przykład firmy Lightyear.

Pojawia się już nowa kategoria prototypów, które określane są jako solar EV.

W 2019 roku pokazała ona swój solar EV o nazwie Lightyear One. Był to sedan pokryty panelami fotowoltaicznymi, dzięki którym zasięg samochodu miał wynosić aż 450 mil. Projekt jednak upadł, głównie ze względu na załamanie się rynku i dostaw ze względu na pandemię Covid-19. Ale bardzo poważną przeszkodą i tak byłaby bardzo wysoka cena samochodu, którą ustalono na 170 tysięcy dolarów.

Firma musiała ogłosić bankructwo, ale nie poddała się. Po restrukturyzacji zdobyła finansowanie w wysokości 110 milionów dolarów na wznowienie działalności. I od początku bieżącego roku przyjmuje zamówienia na nowy model, z nazwą Lightyear 2. Nie podaje zbyt wielu danych na temat nowej wersji, ale zapowiada przyjęcie rezerwacji na 5 tysięcy samochodów. Planuje też rozpoczęcie produkcji na przełomie 2024 i 2025 roku. Auta mają być dostępne w Ameryce Północnej i w Europie. I co najciekawsze, mają kosztować... zaledwie 34 tysiące dolarów.

W wydaniu papierowym "abecadła" opisujemy też rekordy pobite przez samoloty pasażerskie napędzane wodorem.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!