Szczegółowe informacje o gospodarce zwykle nie cieszą się powszechnym zainteresowaniem. Cyklicznie podawane dane o tym, że wzrost gospodarczy czy inflacja zmieniły się o kilka dziesiątych procenta raczej nie budzą społecznych emocji. W tym roku jest inaczej, bo zmiany liczone są w liczbach o dwa rzędy większych.
W dodatku mamy rok wyborczy. Stan gospodarki jest zawsze tematem kampanii kandydatów na prezydenta, a w tym roku jest o czym rozmawiać. Jest oczywiste, że po zamknięciu biznesów w związku epidemią koronawirusa wyniki są złe. I bez względu na okoliczności, winą zawsze obarcza się rządzących.
Prezydent Donald Trump ma więc trudne zadanie i z pewnością nie jest przypadkiem, że jego notowania są obecnie słabe. Jednak w kwestii wyników gospodarczych wszystko może się nagle zmienić. Na 29 października - zaledwie pięć dni przed wyborami - przypada bowiem kolejny termin publikowania danych. Będą to dane za trzeci kwartał i nie ulega wątpliwości, że będą one bardzo dobre. A nawet historycznie rekordowe. Dlaczego?
Czytaj także: Komu sprzyjają rządy prezydenta Trumpa?
Po zakończonym drugim kwartale br. pisaliśmy, że gospodarka runęła w dół. Ostatecznie zrewidowane dane mówią, że amerykańskie PKB zmniejszyło się w drugim kwartale w stosunku do pierwszego kwartału aż o 31,4%. To najgorszy wynik w historii, a dokładnie od 1947 roku, gdy amerykański rząd zaczął zbierać dokładne dane na ten temat. W całym tym okresie najgorszy wynik zanotowano w 1958 roku, ale wynosił on "tylko" 10%.
Trzeba też pamiętać, że już w pierwszym kwartale amerykańska gospodarka skurczyła się. Choć epidemia dotyczyła tylko kilku tygodni, PKB zmniejszyło się aż o 5,0%. Ale spadki zarówno w pierwszym, jak i w drugim kwartale były wywołane sztucznym zamknięciem firm. Ich stopniowe otwieranie spowodowało, że biznes znowu rusza, choć oczywiście nie tak gwałtownie, jak został zatrzymany.
To oznacza, że wyniki trzeciego kwartału muszą być zdecydowanie wyższe od tragicznych danych z drugiego kwartału. Wiele instytucji finansowych przewiduje, że wzrost gospodarczy wyniesie w granicach 20%-30%. Namiast firma JPMorgan podała szacunki, które mówią o wzroście nawet 33%.
Wzrost nawet o 33% nie oznacza, że gospodarka USA powróci do dawnego poziomu. Nie wszyscy na to zwrócą uwagę, ale spadek PKB o 1/3, a potem wzrost o 1/3 nie da tej samej liczby. Inwestorzy giełdowi tłumaczą tę zależność przykładem. Po zainwestowaniu 100 dolarów, gdy stracisz 50%, masz 50 dolarów. Aby znów mieć 100 dolarów, musisz teraz (na zainwestowanych 50 dolarach) zyskać 100%.
Czytaj także: Czy lenistwo może unieważnić wybory?
Uwzględniając spadki w pierwszych dwóch kwartałach, gospodarka musi teraz wzrosnąć o ponad 53%, aby powrócić do poziomu z początku roku. To oczywiście nierealne w ciągu jednego kwartału. Ale wzrost nawet o 20%-30% będzie wyglądał doskonale. Będzie też z pewnością historycznie rekordowo wielki. Ogłoszony na pięć dni przed wyborami z pewnością poprawi notowania Donalda Trumpa. Nic więc dziwnego, że prezydent już teraz mówi o spodziewanych wynikach.
Jego przeciwnicy wolą mówić o ciągle wysokim bezrobociu, które wynosi 7,9%. Przypominają, że obecnie jest aż 10 milionów stanowisk pracy mniej, niż przed epidemią.
Bezrobocie jednak ciągle spada. Najwyższy jego poziom zanotowano w kwietniu, gdy wynosiło aż 14,7%. Od tego czasu, w każdym kolejnym miesiącu bezrobocie jest coraz mniejsze. Od maja do sierpnia wynosiło kolejno: 13,3%, 11,1%, 10,2%, 8,4%. Najnowsze dane - 7,9% - dotyczą września. Dane dotyczące października, Bureau of Labor Statistics ma podać 6 listopada, a więc już po wyborach.
Czytaj także: Borat powraca na wybory - Plotki o artystach