Biznes narciarski topnieje

W ostatnich dniach daje się odczuć powiew prawdziwej zimy, co z pewnością zachęciło wiele osób do wyjazdu na narty. Mróz i śnieg są niezbędne, aby narciarski wyjazd był udany i tutaj warto podkreślić, że ci którzy zastanawiają się nad spróbowaniem białego szaleństwa, mają coraz mniej czasu. W amerykańskiej branży narciarskiej narasta niepokój co do jej dalszej przyszłości. Sezony narciarskie w USA są bowiem coraz krótsze, a za przyczynę tego stanu rzeczy uważa się ocieplenie klimatu. Zagrożona jest nie tylko jazda na nartach, ale także inne sporty zimowe, wymagające śniegu.

Biały puch w amerykańskiej branży narciarskiej nazywany jest białym złotem, gdyż generuje dziesiątki miliardów dolarów rocznie. Jak podaje National Ski Areas Association (NSAA), amerykańskie stowarzyszenie zrzeszające właścicieli kilkuset ośrodków sportów zimowych, branża narciarska w USA generuje 58 miliardów dolarów rocznie.

Według NSAA, zmiany klimatyczne są największym pojedynczym zagrożeniem dla dalszego funkcjonowania branży, która może bardzo się zmienić w najbliższych dekadach. Wszystko przez to, że śniegu w Ameryce Północnej jest coraz mniej. Choć na pierwszy rzut oka można tego nie dostrzec, spoglądając przez okno na spadające płatki.

Jak podają badacze zmian atmosferycznych z Rutgers University, w latach 1972-2020 obszar pokryty śniegiem na całym amerykańskim kontynencie zmniejszał się co roku średnio o 1870 mil kwadratowych. A więc co roku pokrywa śnieżna w Ameryce Północnej kurczy się o powierzchnię równą niemal powierzchni stanu Delaware.

Jeżeli ta tendencja utrzyma się, w niedalekiej przyszłości amerykańscy narciarze nie będą mieli po czym zjeżdżać. Wprawdzie istnieje technologia produkcji sztucznego śniegu, lecz dla górskich ośrodków prawdziwy śnieg jest niezbędny do przetrwania, bo nic nie kosztuje.

Śniegu w USA spada z nieba coraz mniej, o czym od dziesięcioleci informują stacje meteorologiczne w kraju. Federalna agencja ochrony środowiska Environmental Protection Agency (EPA) podaje, że od 1930 roku, kiedy rozpoczęto systematyczne pomiary, aż 57% stacji meteorologicznych w USA informuje o spadku wielkości opadów śniegu. Jak wynika z danych EPA, wielkość opadów śniegu zmniejszała się średnio o 0,19% rocznie. Amerykańscy meteorologowie podają, że w latach 1972-2013 okres, w którym obecna była pokrywa śnieżna w USA, skrócił się o prawie dwa tygodnie.

Dla uprawiania sportów zimowych kluczowe jest, jak długo utrzymywać się będzie śnieg, skumulowany z opadów. Chodzi o śnieg, który roztapia się bardzo powoli i zalega na ziemi przez wiele tygodni, a nawet miesięcy w sezonie zimowym. Badacze pogody zaobserwowali, że w latach 1982-2021 długość sezonu, w którym taki śnieg leży, skrócił się - w zależności od lokalizacji - średnio o 18 dni.

W takich okolicznościach trudno zimowym obiektom sportowym w USA utrzymać narciarzy na śnieżnych stokach. Niektórzy przedstawiciele branży narciarskiej twierdzą, że choć zjawisko ocieplania się klimatu obserwuje się od dekad, w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, a nawet po 2000 roku, sezony narciarskie w USA były coraz dłuższe. Niedobór naturalnego białego puchu z powodzeniem uzupełniano produkcją sztucznego śniegu.

Jednak po 2010 roku, produkowanie śniegu już nie wystarczało, aby uniknąć skrócenia sezonu. W ostatnich latach sezon narciarski systematycznie skraca się, gdyż produkcja sztucznego śniegu jest coraz mniej efektywna, z uwagi na rosnące temperatury powietrza.

Jednocześnie obserwuje się ogromną popularność sportów zimowych wśród mieszkańców USA i rosnące oczekiwania wobec ośrodków zimowych ze strony klientów. Zmiany klimatyczne mogą popsuć nastroje zarówno wśród zapalonych narciarzy, jak i właścicieli ośrodków, ale czas pokaże, czy biznes narciarski faktycznie się roztopi wraz ze śniegiem.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!