Pełnia władzy jednej partii

Sąd Najwyższy USA wydał decyzję w sprawie wyznaczania granic okręgów wyborczych. To bardzo ważna decyzja, bo władze stanowe chętnie zmieniają te granice tak, aby zapewnić sobie reelekcję. Kompetencje władzy w tej sprawie wpisane są do Konstytucji, ale do tej pory były rozumiane szeroko. To znaczy uznawano też władzę sądowniczą jako kompetentą w sprawie zmiany granic okręgów wyborczych.

Sąd Najwyższy USA rozpatrywał sprawę z Karoliny Północnej, gdzie republikanie - mający większość w obu izbach stanowego kongresu - chcieli, aby stanowy sąd najwyższy nie miał prawa orzekać o legalności nowych granic. Sąd Najwyższy USA, choć zdominowany przez konserwatystów przeważnie sprzyjających republikanom, uznał jednak, że stanowy sąd jest również władzą i jest kompetentny do orzekania w sprawie granic okręgów wyborczych. Wyrok jest tym bardziej ważny, że coraz częściej dochodzi do sytuacji, gdy w poszczególnych stanach jedna partia ma pełnię władzy.

W wyborach do Kongresu, w USA obowiązuje system okręgów jednomandatowych. Zaletą takiego systemu jest to, że polityk musi mieć przeważające poparcie lokalnej społeczności, a nie tylko swojej partii. Oczywiście w praktyce, w wyborach musi mieć też poparcie partyjne. Ale w wielu głosowaniach część kongresmanów zajmuje inne stanowisko niż ich partia, co pozwala przyjmować ustawy zgłaszane przez mniejszość lub odrzucać te, które są proponowane przez partię dominującą w Kongresie.

Silna polaryzacja polityczna w ostatnich latach zaczyna to jednak zmieniać. Dla wyborców coraz ważniejsza jest przynależność partyjna ich kandydata, a nie to, co on sam reprezentuje. Dlatego, gdy jedna partia dominuje w danym stanie, zaczyna coraz częściej sięgać po pełnię władzy - ma przewagę w stanowej Izbie Reprezentantów, stanowym Senacie i ma swojego gubernatora.

W czterech kolejnych ostatnich wyborach prezydenckich stany głosowały podobnie. Na niebiesko zaznaczone są 4-krotnie wybierające demokratę, a na czerwono 4-krotnie republikanina. Jaśniejszy kolor niebieski i czerwony to głosowanie 3-krotne, a kolor fioletowy oznacza głosowanie po 2 razy na demokratę i republikanina.

Źródło grafiki: commons.wikimedia.org/wiki/User:Mahagaja


Amerykanie mają na taką sytuację już określenie: trifecta. To dosyć nowe słowo, które jest zbitką słów three (ang. trzy) oraz perfecta. To drugie słowo pochodzi z jezyka używanego przez Latynosów w USA i wiąże się z zakładami bukmacherskimi na konnych gonitwach. Słowa trifecta zaczęto używać w latach 70-tych, właśnie na gonitwach. Oznaczało prawidłowe wytypowanie trójki najszybszych koni. Dziś jest określeniem na potrójną zdobycz w różnych branżach, m.in. w polityce.

Po ostatnich wyborach w 2022 roku, po trifecta sięgnęły partie w aż 39 stanach. To najwięcej od co najmniej trzech dekad. W 22 pełnię władzy zdobyli republikanie, a w 17 demokraci. Oczywiście część stanów od dawna głosuje niemal niezmiennie na jedną partię. Na przykład w Teksasie dominują republikanie, a w Nowym Jorku czy New Jersey zwykle wygrywają demokraci. Ale nawet tu nie zawsze dochodzi do trifecta. Gubernatorem New Jersey w latach 2010-2018 był republikanin Chris Christie, a w latach 1994-2002 stanowisko to zajmowało troje innych republikanów. Stanem Nowy Jork rządził w latach 1995-2007 republikanin George Pataki.

Pełnia władzy ma swoje zalety, bo pozwala sprawnie wprowadzać reformy. Ale jednocześnie umożliwia też natychmiastowe odwracanie przepisów, które obowiązywały przez długi czas jako pewien kompromis. Szczególnie widać to w tzw. swing states, czyli stanach, gdzie poparcie dla republikanów i demokratów jest wyrównane. Ale po zdobyciu trifecta przez jedną partię, wyborcy drugiej pozostają praktycznie bez swojej reprezentacji.

Co gorsze, wobec politycznej polaryzacji, zwycięzcy wprowadzają swoje rządy bez oglądania się na przegranych, którymi jest niemal połowa mieszkańców stanu. Na Florydzie, która dwukrotnie głosowała na demokratę Baracka Obamę, rządzą teraz republikanie. Zaostrzyli prawo do aborcji, zmniejszyli wymogi do wyroków śmierci i pozwolili na noszenie broni w publicznych miejscach bez dodatkowego zezwolenia. Z kolei w Minnesocie, kontrolę przejęli demokraci wygrywając nieznacznie w ubiegłym roku wybory do stanowego kongresu. Oni z kolei zliberalizowali prawo do aborcji i zalegalizowali zażywanie marihuany w celach rekreacyjnych.

Gdy jedna partia dominuje w danym stanie, zaczyna coraz częściej sięgać po pełnię władzy.

W niektórych stanach korzystanie z pełni władzy posunęło się bardzo daleko. W Mississippi republikanie rządzący w stanie wprowadzili w rządzonej przez demokratów stolicy Jackson specjalne oddziały policji stanowej oraz równoległy system sądów. W Tennessee, z Kongresu usunięto dwóch demokratycznych legislatorów za protestowanie w czasie obrad (pisaliśmy o tym w "abecadle"). W Iowa ograniczono kompetencje stanowego audytora, który z urzędu kontroluje władze. Zapewne nie przypadkiem w stanie rządzą republikanie, a audytor był ostatnim urzędem zajmowanym przez demokratę.

Wprawdzie podane przykłady dotyczą akurat działań republikanów, ale problem jest szerszy. Wprowadzane zmiany uderzają nie tylko w politycznych przeciwników, ale też zdrowe funkcjonowanie państwa. Np. osłabienie audytora w Iowa sprzyja dzisiejszej władzy, ale następna zapewne nie będzie chciała go znowu wzmocnić. A to będzie oznaczać trwałe ograniczenie kontroli.

Z kolei radykalizacja przepisów - jak w przypadku aborcji czy broni - spotka się zapewne z jeszcze większą radykalizacją. Politolodzy wskazują na tzw. efekt wahadła. Zaostrzanie przepisu wywołuje reakcję w postaci dążenia do jego liberalizacji, silniejszej niż przed zaostrzeniem. To z kolei zachęca do jeszcze silniejszego zaostrzania itd.

W większości stanów w tym roku nie będzie wyborów powszechnych. Ale w trzech stanach republikanie mogą zdobyć kolejne trifecta. W Kentucky i Luizjanie gubernatorami są demokraci, ale obydwa stany głosowały w wyborach prezydenckich za republikanami. Z kolei w Wirginii republikanom brakuje tylko kilku miejsc w stanowym senacie, aby osiągnąć pełnię władzy. Jeżeli w tych trzech stanach dojdzie do zmian, już w 42 stanach niepodzielnie rządzić będzie jedna partia.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!