Rocznice, o których trzeba pamiętać

Inflacja inflacją, drożyzna drożyzną, ale święta były takie jak zawsze. Czytałam mnóstwo zapowiedzi, sondaży i szacunków, że Polacy mocno ograniczą swoje świąteczne zakupy. Ale święta są świętami. Jak podjechałam w Wielki Czwartek po pracy pod "mój" supermarket, to... zawróciłam i pojechałam do domu. Bo chociaż parking przed sklepem jest naprawdę duży, na wolne miejsce czekałabym pewnie z pół godziny. Kolejek do kasy już nawet nie chcę oceniać. Piątek miałam wolny, więc stwierdziłam, że przyjadę w ciągu dnia, gdy będzie trochę luźniej.

Mój mąż mnie uświadamia, że ludzi w sklepie mogło być dużo, ale zakupy robili skromniejsze. Może. Ale w sklepie nie widziałam, żeby małe jajka po złotówce kogoś zniechęciły. Pisanki przecież trzeba zrobić. A ciasta upiec na pewno lepiej samemu, niż kupować w cukierni. Tam zresztą też była kolejka.

Nie wiem, na co Polakom zabrakło pieniędzy, ale na pewno nie na alkohol. Święta były takie jak zawsze. Policja łapała pijanych kierowców, którzy w Lany Poniedziałek rano byli zaskoczeni, że alkomat coś wskazuje. Przecież dziś jeszcze nic nie polali.

Ja też byłam zaskoczona. Bo jednak te święta były pod tym względem trochę inne. W ostatnich latach wprowadzono drakońskie kary za jazdę po pijanemu. Recydywiście grozi nawet 5 lat więzienia! A limit to zaledwie 0,2 promila, więc nawet następnego dnia po zakrapianych świętach można wpaść. A jak nie daj Boże spowoduje się w takim stanie wypadek, w więzieniu można spędzić... 16 lat.

Mnie takie kary przerażają. Ale chyba należę do wyjątków, bo reszty Polaków nie. Skąd to wiem? Otóż w pierwszym kwartale br. policja złapała ponad 20 tysięcy pijanych kierowców. O 2600 więcej niż w tym samym kwartale rok wcześniej. O 13% więcej. Powiecie, że to wyjątkowy kwartał? No tak, bo jak weźmiemy cały ubiegły rok, to pijanych było 98 tysięcy, czyli... 25% więcej niż przed zaostrzeniem kar.

Po mojemu, zaostrzenie kar to bzdura. Nie działa. To znaczy działa, ale na ludzi, którzy po pijanemu nie jeździli nawet przy lżejszych karach. Teraz są przerażeni i wzbraniają się nawet przed jednym kieliszkiem, bo "jutro jadę do pracy". Ja czasem wypiję lampkę wina. Jak kiedyś wypiję dwie, a następnego dnia rano o tym zapomnę, to może będę do was pisać już z więziennej celi.

Święta były też wyjątkowe, bo w Poniedziałek Wielkanocny wypadła 13 rocznica katastrofy smoleńskiej. Albo raczej zamachu. Tak przynajmniej można było odebrać wypowiedź przedstawiciela Polski podczas debaty ONZ. W czasie dyskusji o pomocy dla Ukrainy i potępieniu napaści Rosji, Krzysztof Szczerski wyjechał z żądaniem zwrotu wraku tupolewa. Gdy mowa jest o mordowaniu i torturowaniu Ukraińców, porywaniu i rusyfikowaniu ich dzieci, codziennym bombardowaniu ich kraju, gadanie o wraku jest nie na miejscu.

Panu Szczerskiemu należy jednak wybaczyć, jeżeli faktycznie wierzy w zamach. Jeżeli to Rosjanie zabili nam prezydenta, to moment był właściwy. Pan Szczerski nie oskarżył jednak Rosjan. Stwierdził jedynie, że wrak jest potrzebny, aby "wyjaśnić wszystkie okoliczności". Jest to więc raczej oskarżenie o nieudolność naszych służb, które przez 13 lat wciąż tych okoliczności nie potrafiły wyjaśnić.

Pan premier Morawiecki też się popisał. W rocznicę wrzucił na Twittera fotkę, na której widać ofiary katastrofy. Taka przysługa dla rodzin tych ofiar. Niech patrzą. Taki świąteczny prezent.

Oczywiście ani Morawiecki, ani Szczerski nie robią tego wszystkiego dla "dojścia do prawdy", jak to od 13 lat obiecuje Antoni Macierewicz. To akt poddaństwa wobec Jarosława Kaczyńskiego. Z okazji rocznicy składam mu kondolencje z powodu śmierci brata. Podobnie jak rodzinom wszystkich ofiar. Ale inne rodziny przeżyły już śmierć swoich bliskich i od nikogo kondolencji nie wymagają. Natomiast Kaczyński wciąż zmusza całą Polskę do celebrowania z nim śmierci jego brata.

Organizowanie przez lata miesięcznic niczego dobrego nie dało. Chyba jedynym efektem było pojawienie się nowego słowa w języku polskim. Ja słowa "miesięcznica" nigdy wcześniej nie słyszałam. Polacy przez lata modlili się za Jana Pawła II szesnastego każdego miesiąca, dla upamiętnienia wybrania go na papieża 16 października. Ale nawet wtedy nie słyszałam o miesięcznicach. Zresztą dziś, nawet zmarłego papieża nie wspomina się co miesiąc. Ba, o rocznicy jego śmierci Polacy przypomnieli sobie dopiero w tym roku, po reportażu w TVN24 go atakującego. Rok temu nie było żadnych marszów ani wielkich uroczystości.

Co innego rocznica katastrofy smoleńskiej. Nie da się o niej zapomnieć. Nie może być nawet niczym przyćmiona. Jak w tym roku wypadła w Poniedziałek Wielkanocny, to... rocznicę przeniesiono. Bo to musi być jedyne święto. Dobrze, że Kaczyński nie kazał przenieść Wielkanocy.

Ale przeniesienie rocznicy jest i tak dziwne. Nie wiem, jak rocznicę można przesunąć na inną datę. Ja tam swoich rocznic nie przenoszę. Gdyby mój mąż "przeniósł" naszą rocznicę ślubu, dostałby po głowie.

Z przesuwaniem dat nie ma jednak problemu ani prezes Kaczyński, ani PiS i jego rząd. W lipcu ubiegłego roku pielęgniarki dostały podwyżkę. No nareszcie. Władze mogły się pochwalić, jak ludziom dogadzają. Tylko to wcale nie oznacza, że od lipca pielęgniarki zaczęły więcej zarabiać. Może data się przesunęła? Bo do dziś podwyżek nie ma.

Szybko się bowiem okazało, że diabeł tkwi w szczegółach ustawy. Pensje pielęgniarek miały być proporcjonalne nie do ich kwalifikacji, ale do wymogów, jakie stawia zatrudniająca ją placówka. Dyrektorzy szpitali, które toną w długach, wykazali się kreatywnością. Szybko zmienili wymagania wobec swoich pielęgniarek. I nagle okazało się, że pielęgniarka z wyższym wykształceniem, odpowiednią specjalizacją, pracuje na stanowisku, które właściwie niczego od niej nie wymaga. Zakres jej obowiązków bynajmniej się nie zmienił. Ale można było zmienić jej pensję. Bo niewykwalifikowanemu pracownikowi płaci się mniej. Wiele pielęgniarek dostało więc nie podwyżkę, ale obniżkę.

Pielęgniarki wyszły w końcu na ulicę. Ile można czekać? Niedługo minie rok. Czy w rocznicę dostaną w końcu obiecane pieniądze? Ja bym radziła zacząć organizować miesięcznice. To taka nowa, świecka tradycja. Świecka, bo jak wypadnie w Wielkanoc, to się przesunie.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!