Samochód elektryczny jak spalinowy

Elektryczna rewolucja w motoryzacji jest faktem, ale sentyment do spalinowych samochodów może być silniejszy od faktów. Tak przynajmniej uważa firma Dodge, która jest częścią koncernu Stellantis, powstałego po wykupieniu Chryslera przez Fiata. Ale oczywiście nawet Dodge akceptuje fakt przemian i sam przechodzi z samochodów z silnikiem spalinowych na samochody elektryczne.

Najdobitniejszym tego przykładem jest rezygnacja z produkcji dwóch niemal kultowych modeli. Firma zapowiedziała w sierpniu, że modele roku 2023 - Dodge Challenger i Dodge Charger będą ostatnimi w tej linii. Obydwa samochody zachwycały entuzjastów mocy swoimi osiągami i brzmieniem silników. Nazwy modeli wyraźnie wskazywały, że miały wabić klientów wizerunkiem swojej nieokiełznanej siły. Nazwy te brzmiały: Demon, Hellcat, Redeye, Scat Pack, Shaker, Jailbreak.

Obydwa samochody produkowane były od 2005 roku, co w motoryzacji oznacza bardzo długi okres. Nadszedł jednak ich koniec. Dodge na pocieszenie zapowiedział w ostatnim roku produkcji aż 7 modeli special edition. Ich cena będzie zapewne wyższa, ale na pewno nie spowoduje, że zabraknie chętnych do ich kupna.

Wycofanie Challengera i Chargera nie mogło być oczywiście jedyną zmianą w fabrykach Dodge'a. Wszak pod tą marką oferowane są obecnie zaledwie trzy modele. Wycofanie dwóch z nich i pozostawienie jedynie modelu Durango byłoby nieekonomiczne. Firma jednak szybko zapowiedziała, że w miejsce wycofywanych modeli pojawi się godny następca. Wykorzystana też zostanie znana już nazwa Charger, która będzie jeszcze lepiej pasować do nowej konstrukcji. Będzie to bowiem samochód elektryczny.

Dodge nie mógł oprzeć się nowemu trendowi i też stawia na pojazdy EV. Bierze jednak pod uwagę ogromny sentyment swoich klientów do tzw. muscle cars, jakimi niewątpliwie były Challenger i Charger. Chce ich usatysfakcjonować modelem, który obecnie jest jeszcze autem koncepcyjnym. Dodge Charger Daytona SRT Concept ma mieć napęd na wszystkie koła i system ładowania pod napięciem 800 V. Ale to nie osiągi mają zatrzymać przy marce Dodge entuzjastów mocy.

Firma zaproponowała coś nietypowego, coś, czego nie ma żaden inny samochód elektryczny. Konstruktorzy umieścili w koncepcyjnym modelu... układ wydechowy. Tak jest, układ wydechowy. Ktoś może zapytać, do czego ma służyć ten układ, skoro samochód elektryczny nie emituje żadnych spalin. Nie ma więc czego "wydychać". Odpowiedź jest zaskakująca: układa ma emitować... dźwięk.

Dodge doszedł do wniosku, że jednym z elementów, który kochają nabywcy muscle cars, jest odgłos silnika. Jego niskie tony i duże natężenie dają przeświadczenie wielkiej mocy. Tę moc rzadko można poczuć w przyspieszeniu, bo agresywna jazda na zwykłych drogach może się skończyć mandatem albo nawet wypadkiem. Ale basowy pomruk silnika może być słyszalny nawet na postoju, a zwiększenie obrotów wyzwalają z niego ryk dzikiego zwierzęcia.

Dlatego Dodge Charger Daytona SRT Concept został wyposażony w układ wydechowy, który ma swoim odgłosem sugerować, że mamy do czynienia z muscle car. Został stworzony specjalny system o nazwie Fratzonic Chambered Exhaust, mający zaspokajać sentyment kierowców tęskniących za wielkimi silnikami spalinowymi. Unikalny system służący do robienia hałasu zgłoszono do urzędu patentowego.

Silniki elektryczne są bardzo ciche. Tak ciche, że samochody elektryczne stanowią większe zagrożenie dla pieszych. Gdy pieszy nie zauważy samochodu spalinowego, ma jeszcze szansę go usłyszeć. Dlatego rządowa agencja National Highway Traffic Safety Administration nałożyła na producentów obowiązek wyposażenia elektryków w urządzenie imitujące odgłos silnika spalinowego. Dodge posunął się do ekstremum, bo dźwięk wydobywający się z jego koncepcyjnego pojazdu może osiągać głośność 126 decybeli. Tymczasem agencja CDC podaje, że "hałas powyżej 120 dB może wywołać natychmiastowe uszkodzenie ucha".

Elektryczny Dodge Charger z takim dźwiękiem być może spodoba się kierowcom, ale może okazać się kłopotliwy w Kalifornii. Pisaliśmy niedawno o zapowiedzi pilotażowego programu w tym stanie, instalacji radarów fotografujących zbyt głośne samochody. W przepisach zapisano, że dopuszczalna maksymalna głośność silnika samochodu ma wynosić 95 decybeli.

Dlatego Dodge Charger Daytona SRT Concept to na razie pojazd koncepcyjny. W modelu wprowadzonym do produkcji nastąpią zapewne zmiany. Maksymalna głośność układu wydechowego będzie zapewne zmniejszona. W autach koncepcyjnych często pojawiają się rewolucyjne funkcje, aby producent mógł obserwować reakcje na swoje pomysły i ewentualnie korygować kierunek konstruowania samochodów.

W przypadku układu Fratzonic Chambered Exhaust, Dodge zapewnia, że chce naprawdę dać go entuzjastom muscle cars. Podkreśla, że będzie się nim odróżniał od całej masy innych samochodów elektrycznych. Bez względu na to, jaki ostatecznie dźwięk będzie wydawał z siebie nowy Charger, z pewnością można powiedzieć, że Dodge już teraz narobił hałasu.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!