Nowy Jork uderza w pizzę

Latem ubiegłego roku pisaliśmy o planach władz Nowego Jorku zaostrzenia przepisów dotyczących... pizzy. Plany wywołały protesty, ale ostatecznie przepisy zostały wprowadzone i będą obowiązywać od 27 kwietnia br. Biznesy, które do wypieku ciasta używają palenisk na węgiel lub drewno, muszą zmniejszyć emisję sadzy o 75%. Chodzi o mikrocząsteczki, które wywołują u człowieka astmę i inne choroby.

Z nowego zarządzenia cieszą się nie tylko astmatycy, ale także sąsiedzi piekarni z paleniskami. Dla biznesów oznacza to jednak spory wydatek na zainstalowanie systemów filtrujących.

Właściciel pizzerii na Greenpoincie, Paul Giannone zainstalował filtry jeszcze przed pandemią. Na dym skarżył się jeden z sąsiadów jego pizzerii o nazwie Paulie Gee's Pizza. Giannone twierdzi, że na filtry wydał 20 tysięcy dolarów.

Ale palenisko w jego pizzerii spala drewno. Filtry na paleniska używające węgla mogą być dużo droższe. Pizzeria John's na Bleecker Street wydała na nie ponad 100 tysięcy dolarów. To jedna z najstarszych w USA pizzerii, używających węgla.

Pizza pieczona na wolnym ogniu ma podobno lepszy smak.


Nowe zarządzenie dotyczy nie tylko pizzerii. Węgla i drewna w piecach używają też piekarnie macy. Satmar Broadway Matzah Bakery wydała na filtry aż 600 tysięcy dolarów. Jej menadżer tłumaczy, że wypiek macy na węglu "to religijna tradycja. Tak wypiekamy od tysięcy lat i nie chcemy niczego zmieniać".

W przypadku pizzerii, ich właściciele tłumaczą, że chodzi o oryginalny smak, uzyskiwany przy wypieku na wolnym ogniu. Używający węgla mówią też, że konieczne jest uzyskanie temperatury 1200 stopni Fahrenheita (650oC). A tylko spalanie węgla na to pozwala.

Władze miasta oceniają, że nowe przepisy obejmą około 130 biznesów. Mają one możliwość złożenia wniosku o zmniejszenie rygoru redukcji sadzy do 25%, jeżeli wytłumaczą, dlaczego nie mogą spełnić wymogu 75%. Właściciele biznesów będą jednak i tak musieli ponieść koszty.

W wypowiedziach dla prasy mówią, że rozumieją chęć władz miasta poprawienia jakości powietrza, ale koszty takich posunięć powinno ponieść miasto, a nie pojedyncze biznesy. Szczególnie, że okres pandemii Covid-19 już bardzo ciężko doświadczył restauratorów.

Zwracają też uwagę, że nowe wymogi powodować będą dużą trudność w otwieraniu nowych piekarni z tradycyjnymi paleniskami. Początkowy koszt będzie bowiem od razu wyższy. Tyle że wymogi filtrów dotyczą nowych biznesów już od maja 2016 roku. Teraz objęto nimi także te, które były otwarte przed tą datą.

Ponadto problemy z otwieraniem nowych biznesów z paleniskami nie powinny martwić obecnych właścicieli, bo oznaczają mniejszą konkurencję. Większym zmartwieniem jest to raczej dla smakoszy pizzy pieczonej na wolnym ogniu. Tym bardziej, że już teraz Nowy Jork uznany został za miasto, gdzie kawałek pizzy jest najdroższy w kraju.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!