Internet nie dla każdego?

Program zapewnienia szybkiego i niezawodnego internetu całym Stanom Zjednoczonym stoi pod znakiem zapytania. Tak przynajmniej uważa Evan Feinman, który był szefem tego programu przez ostatnie trzy lata. Potrzebę zadbania o to, aby wszyscy Amerykanie mieli niezawodny dostęp do szybkiego internetu uznał Kongres już w 2021 roku.

Dziesiątki milionów ludzi w USA nie ma tego komfortu, który wydaje się oczywisty w wysoko zurbanizowanych rejonach, takich jak New Jersey czy Nowy Jork. Prywatnym dostawcom internetu nie opłaca się prowadzić długich linii światłowodowych, które obsłużą niewielką liczbę klientów. Dlatego Kongres przyjął ponadpartyjną ustawę o wzięciu na siebie części kosztów stworzenia powszechnej sieci światłowodowej.

Program budowy takiej sieci nazywa się Broadband Equity, Access and Deployment i określany jest skrótem Bead (ang. koralik). Stany miały otrzymać w jego ramach 42,5 mld dolarów. Jako technologię, która miała dać dostęp do internetu kilkudziesięciu milionom Amerykanów, wybrano światłowód.

Położenie kabla nie jest tanie, ale zapewnia nie tylko bardzo dużą szybkość przesyłu danych, ale także - a może przede wszystkim - niezawodność połączenia. Komunikacja radiowa lub satelitarna jest uzależniona od warunków pogodowych.

Kładzenie kabli światłowodowych nie jest tanie, ale to najlepszy sposób, aby zapewnić niezawodny i szybki internet.


Obecny sekretarz handlu Howard Lutnick zapowiedział, że program Bead zostanie poddany przeglądowi. Krytykowane są bowiem jego wysokie koszty. Evan Feinman, zajmujący niepolityczne stanowisko (Bead był popierany przez obydwie partie), nie zamierzał podawać się do dymisji po zmianie prezydenta, ale w ubiegły piątek jednak odszedł. A do swoich pracowników i wszystkich zainteresowanych programem Bead wysłał długiego maila.

Feinman ostrzegł w nim, że manipulowanie w programie oznacza katastrofę dla niezurbanizowanych rejonów USA. Chodzi mu o pomysł usunięcia z programu zapisu, że dostęp do internetu będzie zapewniony poprzez światłowody. Alternatywą może być satelitarny system Starlink, należący do firmy Elona Muska.

"Pozostawienie całego lub części wiejskiego rejonu Ameryki z gorszym internetem, żebyśmy mogli uczynić najbogatszego człowieka świata jeszcze bogatszym jest jeszcze jedną - w długiej kolejce - zdradą Waszyngtonu" - stwierdził ostro Feinman.

Były szef Bead zaapelował jednocześnie do gubernatorów, aby rozpoczęli lobbowanie w Waszyngtonie na rzecz pozostawienia tego programu. Zwrócił też uwagę, że co najmniej trzy stany - Luizjana, Delaware i Newada - już rozpoczęły prace nad budową sieci, w oparciu o obiecane fundusze. Zdaniem Feinmana, nie jest jeszcze za późno na przekonanie nowej władzy, aby nie zmieniać przynajmniej głównego założenia programu, że internet będzie dostarczony poprzez sieć światłowodową. Bo obecnie tylko ona gwarantuje stabilność połączenia i dużą szybkość.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!