Dziwna wpadka Secret Service

Aresztowano złodzieja, który okradł Kristi Noem, szefową Department of Homeland Security (DHS). Do incydentu doszło w Wielkanoc, gdy Noem jadła lunch w restauracji w Waszyngtonie. Złodziej ukardł jej torebkę Gucci, wartą 4400 dolarów. W torebce było ponadto 3 tysiące dolarów gotówki, portfel marki Louis Vuitton z kartami kredytowymi, paszport, odznaka DHS, książeczka czekowa i klucze do domu.

Odnalezienie złodzieja było bardzo łatwe, bo po dokonaniu kradzieży wyszedł on z restauracji i autobusem przejechał do innej restauracji, gdzie użył skradzionych kart kredytowych.

Na jedzenie i alkohol wydał 205 dolarów, po czym zasnął przy stoliku na zewnątrz restauracji. Spał tam aż do wpół do ósmej następnego ranka. Złodziejem okazał się 49-letni imigrant z Chile, Mario Bustamante Leiva, który przebywał w USA nielegalnie.

Służba Secret Service, która ochrania członków rządu, pochwaliła się, że aresztowała jeszcze drugą osobę. Nazywa ją "współspiskowcem" Chilijczyka, ale nie podaje jak ten spisek miał wyglądać. Bo osobę tę aresztowano w Miami, tysiąc mil od Waszyngtonu. Jednocześnie podano, że Noem nie była obiektem przestępstwa jako pełniąca funkcję sekretarza, ale po prostu osobą z elegancką torebką. Złodziej nie miał pojęcia, kogo okrada.

Kristi Noem jest szefową Department of Homeland Security, a więc odpowiedzialną za bezpieczeństwo kraju, ale nie przypilnowała własnej torebki, pomimo wsparcia dwóch agentów Secret Service.


Media zadają pytania, jak mogło dojść do tak trywialnej kradzieży, skoro Kristi Noem była ochraniana przez Secret Service. W czasie, gdy jadła lunch, w restauracji znajdowało się dwóch ubranych po cywilnemu agentów Secret Service, mających dbać o jej bezpieczeństwo.

Tymczasem nagranie z monitoringu pokazuje, że kradzieży dokonano w bardzo prymitywny sposób, na pewno nie po przygotowaniu jakiegoś spisku. Mario Bustamante Leiva usiadł w restauracji przy sąsiednim stoliku, obok Noem. Jej torebka leżała na podłodze, więc złodziej przysunął ją sobie nogą. Rozejrzał się następnie po restauracji i widząc, że nikt nie zwraca na niego uwagi przykrył torebkę kurtką, podniósł ją i wyszedł z restauracji.

Brak reakcji agentów zadziwia również dlatego, że już sam wygląd złodzieja powinien przykuć ich uwagę. Ubrany był w ciemny strój, twarz miał zakrytą maseczką chirurgiczną, a na głowę mocno nasuną czapeczkę bejsbolową. Agenci musieli w ogóle nie patrzeć na ochranianą osobę, bo nie widzieli też samej czynności kradzieży. Kristi Noem podniosła alarm dopiero wtedy, gdy wstała od stołu i stwierdziła brak torebki.

Na pytania dziennikarzy, jak mogło dojść do kradzieży pod okiem dwóch agentów, Secret Service odpowiada, że "dla bezpieczeństwa naszych agentów i funkcjonariuszy, nie możemy potwierdzić ani komentować w tej chwili". Służba obiecuje złożyć wyjaśnienia później, ale jest oczywiste, że incydent i tak mocno obciąża jej wizerunek. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że okradzioną była osoba mająca - zgodnie z jej funkcją - zadbać o "bezpieczeństwo krajowe".

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!