USA eksportują gaz i wracają do węgla

Administracja prezydenta Joe Bidena ma ambitny plan ograniczenia emisji dwutlenku węgla przez Stany Zjednoczone o połowę do roku 2030. Realia rynkowe stają jednak tym planom na przeszkodzie. Wszystko przez radykalne zmiany na rynku paliw kopalnych.

Nie chodzi tylko o rosnące na świecie ceny gazu naturalnego. Zmiany zostały zapoczątkowane dużo wcześniej przez rozpoczęcie wydobycia przez Amerykanów tzw. gazu łupkowego. A dziś USA stały się największym na świecie eksporterem płynnego gazu.

Gaz od dawna wypiera węgiel jako paliwo tańsze i czystsze do produkcji energii elektrycznej. USA musiały jednak gaz importować - głównie z Kanady - gdyż rodzima produkcja nie była wystarczająca. W ciągu ostatnich kilku lat wszystko się jednak zmieniło. Pobudowano gazoporty, które umożliwiają eksport gazu w stanie płynnym tankowcami. W 2016 roku pierwszy taki tankowiec LNG (liquified natural gas) wypłynął z kontynentalnych stanów rozpoczynając prawdziwą rewolucję.

Produkcja gazu zaczęła gwałtownie rosnąć i w 2017 roku Stany Zjednoczone stały się już eksporterem netto. Produkcja przekracza obecnie o 10% własne potrzeby USA. Głównym klientem kupującym nadwyżki była do niedawna Azja, gdzie potrzeby rozwijających się gospodarek szybko rosną. Ale kryzys energetyczny w Europie dał Amerykanom nowych klientów (m.in. Polskę). Gwałtowny wzrost cen na Starym Kontynencie spowodował przekierowywanie tankowców płynących do Azji, na porty europejskie, gdzie za ładunek płacono znacznie lepiej.

Ogromne tankowce przewożą gaz w postaci płynnej.


W grudniu 2021 roku, ze Stanów Zjednoczonych wypłynęło 106 statków z łącznym ładunkiem 7,15 mln ton LNG. Rok temu było to 89 statków i 6,14 mln ton płynnego gazu. W dodatku teraz połowa popłynęła do Europy.

Cena gazu w Stanach Zjednoczonych także wzrosła. Przed pandemią utrzymywała się na poziomie około 3 dolarów za MMBTu (milion metrycznych brytyjskich jednostek termicznych), a na początku 2020 roku nawet 2 dolarów. Pod koniec ubiegłego roku sięgała 5-6 dolarów, a w styczniu spadła do około 4 dolarów.

Rosnące ceny gazu (i możliwości jego eksportu w regiony, gdzie ceny są wyższe) skłoniły producentów energii w USA do ponownego zwrócenia się w stronę węgla. W ubiegłym roku jego zużycie wzrosło aż o 22%. To odwrócenie wyraźnego trendu, który trwa od wielu lat. W 2020 roku zużycie węgla było już o połowę mniejsze niż jeszcze w 2010 roku.

Powrót do węgla to katastrofa dla ekologii. Wprawdzie gaz też nie jest zieloną energią, ale jego spalanie generuje mniej szkodliwych substancji niż spalanie węgla. Ekologiczną nadzieją są elektrownie wiatrowe, w które Amerykanie w końcu zaczęli inwestować. Za Europą są jednak daleko w tyle, a tani gaz czyni je w Ameryce mniej opłacalnymi.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!