Świat dublerów

Nie dla wszystkich były to spokojne święta. Nauczyciele, którzy mieli obiecane 30% podwyżki i cała budżetówka czekająca na podwyżkę 20% dostała od pana prezydenta świąteczny prezent pod choinkę. Dzień przed Wigilią Andrzej Duda zawetował ustawę, która te podwyżki przyznawała. Podwyżek nie będzie! Prezydent pokazał w tej sprawie gest Kamińskiego, zwany dawniej gestem Kozakiewicza.

Żeby gest był wyraźniejszy, Duda podał ciekawe wytłumaczenie, dlaczego to zrobił. Ponoć nie może się zgodzić na przeznaczanie dla telewizji publicznej i innych mediów publicznych 3 miliardów złotych. Przecież to skandal! Nagle, bardzo nagle to do niego dotarło. Nagle, bo przecież przez wszystkie ostatnie lata podpisywał miliardy dla TVP bez mrugnięcia okiem. No, ale wtedy kazał prezes PiS, to nie musiał się nawet zastanawiać. A nawet nie mógł. Podpisywał i już. Ale teraz to samo chce zrobić Tusk. Skandal.

Tusk też przyznał, że 3 miliardy na telewizję to skandal. Dlatego od razu zapowiadał, że te pieniądze - choć zapisane w budżecie przez poprzedni rząd - pójdą raczej na onkologię. Prezydent chyba tego nie usłyszał, więc Tusk przygotował kolejną ustawę, w której napisał wprost: 3 miliardy na leczenie onkologiczne i psychiatryczne dzieci. Zobaczymy, czy teraz prezydent ją podpisze, czy też dzieciom również pokaże gest Kamińskiego.

Święta nie były łatwe także dla posłów PiS. Oni też są oburzeni, że ktoś im chce zabrać telewizję. Przecież zawsze było tak (tzn. osiem lat), że TVP była ich! W 2015 roku wygrali wybory i od razu zapowiedzieli, że nie może być tak, że ustępująca władza zatrzyma dla siebie telewizję. To niemal dosłowny cytat z posła Marcina Horały, który zapowiedział to z sejmowej mównicy. Inni tłumaczyli, że TVP jest potrzebna rządowi, aby go wspierała. Po ośmiu latach trudno jest pogodzić się z tym, że nie może być tak, że ustępująca władza zatrzyma dla siebie telewizję. Dlatego posłowie PiS rozpoczęli okupację TVP, a potem także siedziby Polskiej Agencji Prasowej.

Co im to da? Tego oni sami nie wiedzą, ale i tak nic innego im nie zostało. W Sejmie nie mogą już przeforsować swoich ustaw, a co gorsze nie mogą też nie dopuszczać innych do głosu. Stracili też premiera, a co gorsze także wszystkie dojne ministerstwa, które hojnie fundowały im wille i inne pomysły. Może więc chociaż media sobie zatrzymają?

Nadzieję dostrzegli w tym, że nowego prezesa TVP powołał minister kultury. Do końca nie wiadomo, czy tak można. Ale to i tak lepiej, niż powołania dokonywane przez PiS. Realizowała je stworzona w 2016 roku Rada Mediów Narodowych, choć Trybunał Konstytucyjny stwierdził od razu, że to wbrew Konstytucji. Ale kto władzy zabroni? Dopóki PiS rządził, prezes powoływany był właśnie w ten sposób. Gdy nowego prezesa powołał minister kultury - jako urzędowy właściciel TVP - podniósł się krzyk, że tak nie można.

Czy można, czy nie, zdecyduje sąd rejestrujący zmiany w zarządzie spółki TVP. Zamiast okupacji budynków, posłowie mogliby po prostu wnieść skargę do sądu. Ale jak wiadomo, PiS sądów nie lubi, bo nie zawsze wydają korzystne dla niego wyroki. Za to Rada Mediów Narodowych - zawsze. I po raz kolejny wsparła swoich towarzyszy okupujących publiczne budynki, wybierając swojego prezesa TVP.

Będzie kolejnym dublerem zajętego już stanowiska, podobnie jak zaprzysięgani przez prezydenta Dudę sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. Najwyraźniej PiS lubi dublować stanowiska. Może powinno zdublować też swojego prezesa? W sumie to mógłby to zrobić dla tej partii Donald Tusk. Ma do tego takie samo prawo, jak PiS miało do dublowania sędziów czy prezesa TVP.

Nie wiem, co sądy orzekną w sprawie mianowania nowego prezesa TVP przez ministra. Ale od 2016 roku wiadomo, że mianowanie poprzednich prezesów było nielegalne. Trudno więc oczekiwać, że nowe władze mają postępować według ówczesnej ustawy. Są wręcz zobowiązane, aby jej działanie anulować. I nie mogą oglądać się na to, że ktoś tę ustawę próbuje nazywać prawem.

Niektórzy mówią, że to zagmatwana sytuacja. Ale jak przeniesie się ją na trywialny przykład, staje się jasna. Złodziej włamuje się do mojego mieszkania i kradnie mi telewizor (pewnie powiecie, że porównanie do złodzieja jest zbyt mocne, ale w pewnym sensie PiS ukradł Polakom telewizję publiczną). Złodziej zabiera mój telewizor do swojego mieszkania i tam z niego korzysta. Po pewnym czasie policja wpada na jego trop i do niego przychodzi. Gdy odbiera mu mój telewizor, złodziej krzyczy, że to bezprawie, bo przecież on go od dawna ogląda. Czy policja powinna przejąć się jego protestem i mówić, że sytuacja jest zagmatwana?

Słowo "publiczna" oznacza, że telewizja należy do wszystkich Polaków. Nie do jednej partii. Niech więc PiS nie krzyczy, że coś mu się zabiera. Będzie mogło krytykować nową władzę, jeżeli i ona będzie chciała TVP upartyjnić. A ocenią to wyborcy w następnych wyborach. Tak jak to zrobili w ostatnich.

Głos suwerena - tak jak zawsze tego chciało PiS - powinien być wykładnią. Bo przywracanie praworządności będzie trudne nie tylko w TVP. Nielegalnymi posunięciami zmieniono także Trybunał Konstytucyjny, Krajową Radę Sądownictwa, a nawet część Sądu Najwyższego. Nie można teraz wprowadzać legalnych zmian, według prawa nielegalnie ustanowionego. Nielegalne działania trzeba po prostu uznać za niebyłe. Albo wręcz ścigać tych, którzy je prowadzili, jeżeli sąd uznał je już za nielegalne.

Jak na razie, nowe władze postępują zdecydowanie, ale jednak dość ostrożnie. Nikt posłów PiS siłą nie usuwa z okupowanych budynków. Ale wysyłane są zawiadomienia do prokuratury. Niech sądy rozstrzygają, co posłowi wolno, a co nie. Powoli toczy się też sprawa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Obydwaj mają prawomocne wyroki więzienia i przestali być posłami. Każdy inny obywatel na ich miejscu byłby już w celi. Tu wszyscy postępują jednak bardzo ostrożnie. Sąd, który zajmuje się egzekucją wyroku, ma jeszcze rozważyć prośbę skazańców o odstąpienie od tej egzekucji, ze względu na rzekome ułaskawienie.

Trudno mi sobie wyobrazić, że sąd będzie miał tu inne zdanie, niż Sąd Najwyższy. A ten orzekł już, że żadnego ułaskawienia nie było, bo prezydent próbował je zastosować wobec nieprawomocnego wyroku, a więc takiego, jaki jeszcze nie obowiązywał. Ale dobrze, żeby dać skazańcom wszelkie możliwe szanse, aby nikt nie miał wątpliwości, że sprawiedliwości stało się zadość.

Choć ja nie do końca wierzę, że do tego dojdzie. Bo myślę, że prezydent w końcu się złamie i ułaskawi dwójkę przestępców. To w końcu jego kumple. Mogą też sporo wiedzieć, a z takimi lepiej nie zadzierać. Żeby nie skończyło się wsadzeniem na stanowisko prezydenta jakiegoś dublera.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!