Pół Polski plus jeden

No to wybraliśmy sobie prezydenta. Przed tygodniem pisałam o żelaznym elektoracie Prawa i Sprawiedliwości i pozwoliłam sobie postawić tezę, że bez względu na wszystkie afery, które Nawrockiemu wychodziły, elektorat ten i tak na niego zagłosuje. Pozwoliłam sobie nawet na parafrazę dawnej tezy redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", którą postawił w 2015 roku, wobec niezwykle korzystnych sondaży Bronisława Komorowskiego, który starał się o reelekcję. Adam Michnik napisał wtedy, że Komorowski musiałby przejechać na pasach zakonnicę w ciąży, żeby przegrać. Ja poszłam jeszcze dalej i stwierdziłam, że żelazny elektorat PiS i tak zagłosuje na Nawrockiego, nawet gdyby ten w telewizji, na oczach wszystkich, zgwałcił księdza.

I tak jak Michnik nie miał racji, ja w pewnym sensie również. Bo po tym wszystkim, czego dowiedzieliśmy się o Karolu Nawrockim, zagłosował na niego nie żelazny elektorat, ale pół Polski. A nawet pół Polski plus jeden, dzięki czemu to on będzie prezydentem. Zwycięstwo było minimalne, ale to jednak było pół Polski. A przynajmniej pół tej Polski głosującej. A więc wcale nie tylko żelazny elektorat PiS.

Gdy o Nawrockim mówiono wprost, że to oszust, złodziej, kibol, kolega gangsterów, a ostatnio także alfons, sam zainteresowany się nie obrażał. Zareagował jedynie na alfonsa, oddając sprawę do sądu, ale nie w trybie wyborczym tylko zwykłym, co oznacza, że proces będzie się długo ciągnął. I pozwał jedynie Onet, chociaż dużo wcześniej to samo pisała "Gazeta Wyborcza". Jej teksty, opisujące jak załatwiał prostytutki dla gości hotelowych, Nawrockiemu nie przeszkadzały.

Brak reakcji tłumaczono zwykle tym, że jako kandydat w wyborach nie chce sprawy rozgłaszać, więc nie wdaje się w dyskusję. Zresztą nie wszystko uznawał za obraźliwe. Wyłudzenie mieszkania od starszego pana nazywał pomocą, a udział w kibolskich ustawkach szlachetną walką. Wydawało się to niedorzeczne. Ale teraz okazało się, że pół Polski myśli tak samo. A nawet pół Polski plus jeden.

Teraz te pół Polski plus jeden ma to, czego chciało. A drugie pół biadoli o nieszczęściu. Nie zmobilizowało swojego plus jeden, więc ma to, czego nie chciało.

Choć na początku była radość. Po ogłoszeniu wyników exit poll tuż po zamknięciu lokali wyborczych, to Trzaskowski był na prowadzeniu. Byłam kompletnie zaskoczona jego radością i pierwszym przemówieniem, gdy już się mianował prezydentem. Wszak jego przewaga wynosiła zaledwie ułamek procenta, a Ipsos wyraźnie podawał, że jego badanie exit poll jest obarczone błędem +/-2%. Może jednak dobrze, że nie zostanie prezydentem, bo z matematyki jest cieniutki.

Rafałek już się z gąską witał, gdy nadeszły wyniki tzw. late poll. I okazało się, że prowadzi jednak Karolek. A błąd badania wynosił już tylko 1%. A potem był jeszcze drugi late poll, obarczony błędem pół procenta i stało się jasne, że radość Trzaskowskiego po ogłoszeniu exit poll była przedwczesna. Nie tylko Trzaskowskiego, ale tej całej drugiej połowy Polski. Zamiast cieszyć się z exit poll, zaczęła martwić się o polexit.

Oczywiście sam Nawrocki jako prezydent, Polski z Unii Europejskiej nie wyprowadzi. Ale najwyraźniej połowa Polski jest już na to gotowa. A przez następne dwa lata, do kolejnych wyborów parlamentarnych powiększy się pewnie grupa niezadowolonych z pracy obecnego rządu i do władzy wróci PiS. Nawrocki na pewno w tym pomoże, bo zgodnie z zapowiedzią będzie rządowi blokował wszystko co może.

Nie będzie więc sądów, które wydają niepodważalne wyroki. Bez zreformowania KRS, liczba neosędziów będzie rosła, a każde ich orzeczenie nie będzie uznawane w Europie. Dla wielu Polaków ten temat może wydawać się mało istotny, bo nie każdy chodzi do sądu. Ale będzie istotny dla firm, które będą chciały w Polsce inwestować. Które z nich będą chciały zaryzykować miliony w kraju, w którym nie mają gwarancji sądowniczych? Czeka nas 5 lat zastoju ekonomicznego, a w każdym razie bardzo utrudnionego rozwoju.

Przez dwie dekady w Unii Europejskiej Polska rozwinęła się bardzo szybko. Wyprzedziliśmy inne kraje naszego regionu, które startowały z podobnej pozycji. Osiem lat rządów PiS sporo już zepsuły. Przyhamowały nas, podczas gdy inni szli do przodu. Czy wiecie, że zgodę na wprowadzenie euro już od przyszłego roku otrzymała właśnie Bułgaria? Bułgaria! Która od lat była dla nas tanim krajem na wakacje.

Wiem, że wśród was jest wielu przeciwników wprowadzania euro w Polsce. Czy w ogóle większej integracji z Europą. Ale mieszkacie w kraju, który stał się najpotężniejszym na świecie właśnie przez zjednoczenie. Kolejne stany, które się przyłączały do pierwszych 13 kolonii, mają wspólną walutę, wspólną armię, wspólną politykę zagraniczną. I dzięki temu są potężne.

Polska jeszcze długo nie zjednoczy się z Europą w takim stopniu. Ostatnie wybory zapewne opóźnią ten moment jeszcze bardziej. I mogą pomóc wrócić PiS do władzy, bo Polacy nie będą zadowoleni z tego, że nic nie idzie do przodu. Bo nie chodzi tylko o sądy, ale też uporządkowanie podatków, deregulację przepisów, duże inwestycje, przestawianie energetyki na zieloną i wiele innych spraw zaniedbanych lub zablokowanych przez poprzednią władzę.

Będą też ludzie rozczarowani brakiem zmian w sprawach światopoglądowych. A przecież prezydent Nawrocki nie zgodzi się na żadną liberalizację prawa aborcyjnego. Każdy znajdzie więc własny powód, dlaczego w 2027 roku nie będzie chciał już głosować na obecny rząd. Zresztą nie wiadomo, czy obecny rząd, popierany przecież przez bardzo szeroką koalicję partii o przeróżnych priorytetach, przetrwa jeszcze dwa lata. Już w przyszłym tygodniu ma być głosowane w Sejmie wotum zaufania. I wynik wcale nie jest przesądzony, pomimo posiadania teoretycznej większości.

Może polscy dziennikarze wiedzą, co będzie dalej z rządem Tuska. Bo teraz, po wyborach, okazało się, że wiedzą wszystko. W mediach mnożą się tytuły, które o tym przekonują. "5 powodów dlaczego Trzaskowski przegrał", "8 błędów, które popełnił", "3 krytyczne złe decyzje"... Jaka szkoda, że Trzaskowski ich nie zatrudnił. Z pewnością wygrałby, i to nie połową Polski plus jeden, ale plus 10. A oni bez takiego zatrudnienia, za darmo, nie chcieli mu podpowiedzieć, co ma robić.

Ja, przyznaję, nie jestem taka mądra. I kompletnie nie wiem, co doradzić rządowi, żeby przy wrogim mu prezydencie Polska jednak się rozwijała.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!