Przełom roku zmusił mnie do refleksji, że moje relacje dla Was z Polski były przeładowane polityką. Bo też rok 2024 był bardzo polityczny. Spory o ocenę poprzednich rządów były jeszcze silniejsze niż w czasie owych rządów. Jedna strona domagała się rozliczeń, druga groziła, że rozliczy rozliczających. A wszystko to na tle kompletnego chaosu prawnego. Przynajmniej dla przeciętnego zjadacza chleba powszedniego, bo prawnicy wypowiadają się bardziej jednoznacznie, co jest prawem, a co nie.
Ale zwykły mieszkaniec kraju nad Wisłą jest po prostu zmęczony ciągłymi przepychankami polityków. Ja też nie chciałabym już pisać o kolejnych aferach, rozliczeniach, tłumaczeniach prawników i pomysłach polityków, jak zadowolić dwie połówki pękniętego społeczeństwa. I to są takie moje życzenia na rozpoczynający się rok 2025.
Chciałabym nie zastanawiać się, dlaczego poseł na Sejm Rzeczypospolitej ucieka przed sądem do innego kraju. W dodatku do kraju, który nie jest uznawany za demokratyczny, a jego przywódca mówi o Putinie, że jest "uczciwy". Chciałabym, żeby oskarżenia wobec niego rozpatrzył niezawisły sąd, którego wyroku nikt nie będzie podważał. Nie mam nic przeciwko krytykowaniu wyroków i wyrażaniu swojego niezadowolenia. Ale prawomocny wyrok powinien być respektowany.
Ale w Polsce wyroki wydają też ludzie, którzy przez Sąd Najwyższy nie zostali uznani za sędziów. Więc jedna strona nie respektuje ich wyroków. A druga nawołuje do respektowania wyroków sądów, chociaż sama nie uznaje wyroku Sądu Najwyższego, że to nie są sędziowie. Ja już nie chcę tego słuchać.
Nie chcę słuchać o kolejnych uchwałach Państwowej Komisji Wyborczej, która ciągle sama sobie zaprzecza. I o opiniach polityków na jej temat, którzy raz mówią, że jest upolityczniona, a raz chwalą ją za merytoryczność. Przypomnę, że władza PiS wyrzuciła z niej sędziów i wbrew Konstytucji zaczęła wybierać jej członków w Sejmie. A nowa władza posłuchała obowiązujących niekonstytucyjnych przepisów i też wybrała skład PKW w Sejmie. Na co PiS z kolei się oburzył i nazwał PKW upolitycznioną. Szczególnie, że nie przyjęła jego sprawozdania i zabrała mu pieniądze. Ale tylko do czasu, gdy PKW zmieniła zdanie i posłuchała wyroku sędziów, których legalność sama zakwestionowała.
Nawiasem mówiąc, podejmowanie decyzji przez PKW przypominało dawne głosowania w Sejmie, gdy marszałek Witek ogłaszała reasumpcję głosowania, gdy wynik był nie po partyjnej myśli. Teraz podobną taktykę zastosował przewodniczący PKW Sylwester Marciniak. 16 grudnia Komisja podjęła decyzję, że nie będzie się wikłać w spory prawny i poczeka, aż ustawodawcy rozstrzygną, kto jest sędzią, a kto nie. Ale to oznaczało, że PiS pieniędzy na razie nie dostanie. Marciniak nie dał za wygraną i tydzień później zapytał Komisję o to samo. Tym razem spróbował podjęcia uchwały przez email, dzień przed Wigilią. Członkowie jednak zdania nie zmienili. Więc przewodniczący zwołał Komisję ponownie, tym razem dzień przed Sylwestrem. Udało się, dwóch członków wstrzymało się od głosu i sprawozdanie PiS zostało jednak przyjęte. Chociaż prawnicy znowu mówią, że uchwała nie jest jednoznaczna, bo ma dwa punkty, które sobie przeczą. A sam Marciniak dopytywany przez dziennikarzy nie potrafił odpowiedzieć, co właściwie uchwała oznacza. I znowu nie wiadomo, co będzie.
Chciałabym, aby wątpliwości już nie było. Ale wszystko wskazuje na to, że będą. Za kilka miesięcy odbędą się wybory prezydenckie i znowu nie wiadomo, kto ma uznać je za ważne. Bo PKW jest upolityczniona, a w Sądzie Najwyższym są ludzie, którzy sędziami nie są. Pewnie znowu będzie tak, że jedna strona uzna wybory za ważne, a druga będzie to kwestionować.
A ja bym chciała zastanawiać się tylko nad tym, który kandydat na prezydenta jest najlepszy i na kogo głosować. Takie są moje życzenia na 2025 rok dla siebie i dla Was.
A u polityków chciałabym słyszeć rzeczową dyskusję merytoryczną. Bo teraz nie ma jej nawet w tak "niepolitycznych" sprawach jak sport. Prezydent Andrzej Duda nie podpisał ustawy o związkach sportowych i jedyne, co słyszałam, to wzajemne oskarżenia polityczne. PiS twierdzi, że ustawa była napisana w pośpiechu, niechlujnie i bez konsultacji społecznych. Ale co konkretnie jest w niej złe, to nie wiem. A druga strona zarzuca prezydentowi, że blokuje zmiany, żeby zostać wybranym do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Z kolei inną ustawę potrafiły poprzeć obydwie strony, ale znowu z powodów czysto politycznych, a nawet populistycznych, a nie merytorycznych. Pisałam już, że Lewica zaproponowała, aby Wigilię uczynić kolejnym dniem wolnym od pracy. Lewica, która na co dzień mówi, że kościół to "samo zło", nagle wzruszyła się religijnym świętem. Ale uderzyła celnie, bo kto się sprzeciwi temu, żeby dać Polakom kolejny wolny dzień? No dobra, sprzeciwił się Ryszard Petru, który w proteście poszedł w Wigilię pracować w Biedronce. Ale wszyscy go za to wyśmiali.
Ustawa przeszła niemal jednogłośnie i w Sejmie, i w Senacie. A prezydent skwapliwie ją podpisał. Lepiej nie narażać się narodowi, który lubi wolne dni. A ma już ich sporo. Do 14 świąt można doliczyć 26 dni urlopu, co daje 40 płatnych dni bez pracy. Czyli pełne 8 tygodni w roku. Nie licząc dni chorobowych, o które nietrudno.
Ale o wpływie na gospodarkę i na to, jak będziemy doganiać Zachód świętując, nikt nie chce rozmawiać. Jedyne słowa o ekonomii, jakie ostatnio słyszałam, to o maśle za 10 zł. Na szczęście przed świętami kupiłam je po 6 zł, ale problemów jest więcej i chętnie bym posłuchała, jakie propozycje mają politycy różnych partii. Czyż nie na tej właśnie podstawie powinniśmy wybierać naszych rządzących?
Chciałabym usłyszeć na przykład, jak w końcu zbudować elektrownię atomową, która od kilku dekad jest ciągle "w planie". Jak pozbyć się smogu w polskich miastach. Jak pozamykać w końcu kopalnie węgla, do których dopłacamy grube miliardy, nie wyrzucając górników na bruk. I jednocześnie rozbudować sieć energetyczną, aby była gotowa na przesył zielonej energii. Jaki wybrać model systemu opieki zdrowotnej, żeby był efektywny i - co równie ważne - kontynuowany przez kolejne rządy. Jak powstrzymać kryzys demograficzny i zapewnić ludziom godne emerytury. W tym przypadku przyjęty plan musi być jeszcze bardziej stabilny i być kontynuowany przez dekady.
Zdaję sobie sprawę, że w tych sprawach nie ma łatwych odpowiedzi. Ale chciałabym usłyszeć wreszcie dyskusję i merytoryczne argumenty, a nie tylko wzajemne oskarżenia. Takie są moje noworoczne życzenia. Wam wszystkim również życzę w 2025 roku samych pozytywnych wiadomości.