Nowy program czyli stare afery

Miało być tak pięknie. Prawo i Sprawiedliwość zorganizowało w ubiegły weekend wielką konwencję programową w Katowicach, która miała być nowym otwarciem w staraniach o powrót do władzy. Prezes Jarosław Kaczyński już po dwóch minutach wskazał kierunek. Zagrożeniem są Niemcy i Francja, które "chcą nam zabrać państwo!" Każdy patriota musi z nimi walczyć. Tusk widzi zagrożenie ze Wschodu, ale on patriotą nie jest. Brata się z Niemcami i Francją, bo on też chce zniszczenia Polski.

Prezes najwyraźniej uznał, że obrona ojczyzny przed Rosją i Białorusią Tuskowi dobrze idzie, więc na tym polu nie ma co z nim konkurować. Ale w straszeniu Polaków Europą Zachodnią na pewno wygra. Pewną nowością jest tu postawienie obok Niemiec także Francji. Może dlatego, że były prezydent tego kraju Nicolas Sarkozy właśnie poszedł do więzienia. Wygląda więc na to, że Francja świętych krów nie uznaje, co Kaczyńskiemu się nie podoba.

Koalicja Obywatelska zorganizowała - wcale nie przypadkiem także w ubiegły weekend - swoją konwencję w Warszawie. Ale politycy PiS lekceważąco odnosili się do konkurencji. Co to za konwencja, na której tylko potwierdzono zjednoczenie PO z Nowoczesną i Inicjatywą Polską, i to po tym samym szyldem Koalicji Obywatelskiej, pod którym te partie już występowały. Nowa partia będzie miała nawet te same logo, białego serduszka na czerwonym tle.

Na konwencji PiS były liczne panele, na których dyskutowano pomysły w poszczególnych dziedzinach. Świeżość miał zagwarantować Jacek Kurski w temacie mediów. Zbigniew Ziobro wie, jak przywracać praworządność. A Julia Przyłębska potrafi gotować prezesowi. Tak przynajmniej twierdził sam prezes. W każdym razie z tych paneli miał się wykluć nowy program.

Politycy PiS wyśmiewali konwencję KO, bo "oni nawet progamu nie przedstawili". Ale gdy dziennikarze pytali o pomysły, które wykluły się na panelach, zastrzegali, że to jeszcze nie program. Znaczy PiS programu też nie przedstawił.

Chociaż rąbka tajemnicy uchylił Michał Woś, były wiceminister sprawiedliwości. Przyznał, że "często wybrzmiewa w naszym środowisku" hasło, które brzmi: "Wszyscy won". Skoro sowieckie hasła tak temu środowisku odpowiadają, to jasne jest, dlaczego wrogów szuka w Europie Zachodniej, a nie w Rosji.

Michał Woś być może ćwiczy język, planując jakiś wyjazd. Bo prokuratura właśnie postawiła mu zarzuty w związku z zakupem Pegasusa. To nie przeszkodziło mu w tworzeniu programu partii. Nie przeszkadzało też nikomu w PiS.

Nastroje po konwencji zepsuła jednak prokuratura inną sprawą. Zapowiedziała, że postawi zarzuty także byłemu ministrowi sprawiedliwości, Zbigniewowi Ziobrze. A dokładniej, 26 zarzutów. Musi tylko poczekać na cofnięcie mu immunitetu poselskiego. I powrót pana posła do kraju, bo akurat wyjechał na Węgry. Tam przynajmniej nie traktują go jak przestępcy.

To jednak nie koniec psucia nastrojów w Prawie i Sprawiedliwości. Portal Wirtualna Polska opublikował historię jednej działeczki, którą państwo PiS sprzedało prywatnej osobie. Znamienne jest, że sprzedało 1 grudnia 2023 roku, a więc w okresie ostatniego rządu PiS, który przetrwał tylko dwa tygodnie. Prezydent Andrzej Duda pozwolił Mateuszowi Morawieckiemu na jego sformowanie, choć było wiadomo, że w nowo wybranym Sejmie nie ma on szans na otrzymanie wotum zaufania. Teraz wiadomo także, po co w ogóle ten rząd powstawał.

Działeczka, o której mowa, kupił prywatny jej dotychczasowy dzierżawca za 22,8 mln zł. Ktoś powie, że drogo. Ale działka ma 160 hektarów i tak się składa, że leży w miesjcu, gdzie zaplanowano część infrastruktury Centralnego Portu Komunikacyjnego. Ma tamtędy też przebiegać linia kolejowa do Warszawy. Dlatego obecną wartość działki ocenia się na... 200-400 mln zł.

CPK było sztandarowym projektem PiS. To miała być duma Polski w całym świecie. Podobnie mówił o projekcie prezydent Karol Nawrocki. I oburzał się, że nowy rząd nie chce tego projektu realizować. Realizuje, tyle że po jego urealnieniu, czyli zmniejszeniu. Natomiast wygląda na to, że nie chciało go realizować Prawo i Sprawiedliwość. Bo jedną z kluczowych działek, należącą do państwa, sprzedało osobie prywatnej.

Prezes Kaczyński natychmiast zawiesił kilku członków partii, żeby nie było, że to partia jest winna. Trafiło m.in. na byłego ministra rolnictwa Roberta Telusa, który nadzorował Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR), w którego władaniu była działka. A którego spotkania z prywatnym nabywcą działki Wirtualna Polska opisała. Telus twierdzi, że to atak na niego, bo on tak dzielnie walczył w obronie polskich rolników, aby nie wprowadzać umowy UE z krajami Mercosur. Jasne. Pewnie służby specjalne Argentyny się mszczą na rycerzu Telusie.

W każdym razie Telus zapewnia, że nic o sprzedaży nie wiedział. Tak samo mówił Marcin Horała, który był pełnomocnikiem rządu PiS ds. CPK. W ogóle tej sprawy nie zna. Zmienił zdanie, jak pojawiły się dokumenty kierowane do niego i kierowane przez niego w sprawie tej działki. Ale Horały prezes nie zawiesił.

No i teraz tłumaczenie jest inne. Winny jest Tusk. Nie, nie żartuję. PiS przekonuje, że to jego rząd jest winny. Dlaczego? Bo przygotowywanie zawiadomienia do prokuratury - o wcześniejszym sprzedaniu działki przez PiS - trwało kilkanaście miesięcy. To prawda, że to długo. Od kwietnia ub.r. , gdy KOWR ujawnił, że działka jest sprzedana, do lipca br., gdy sprawa trafiła do prokuratury. Ale obecny pełnomocnik rządu ds. CPK Maciej Lasek mówi, że chodziło o analizę 2,5 tys. dokumentów i kilka różnych spraw, nie tylko tej jednej działki. Zawiadomienie musiało być solidnie przygotowane, przy pomocy zewnętrznej kancelarii prawniczej, aby prokuratura miała podstawy i materiały do zajęcia się tą sprawą.

Winny jest też Rafał Trzaskowski. Bo nabywca działki wpłacał pieniądze na jego kampanię wyborczą i organizowaną przez niego imprezę Campus Polska. Innymi słowy, PiS sprzedał facetowi kluczową działkę pod CPK za 20-krotnie niższą cenę, bo ten wspierał Trzaskowskiego.

Zawsze jak słyszę tłumaczenia PiS kolejnej afery, zastanawiam się, do kogo oni je kierują. Czy naprawdę sądzą, że ich wyborcy są takimi idiotami, że w te bzdury uwierzą? Moim zdaniem, głosują na PiS wcale nie dlatego, że to łykają. Po prostu nie cierpią Tuska i nie chcą głosować na niego. Być może nawet uwierzyli w niektóre opowieści o nim, choć pewnie nie aż tak bzdurne, jak te o CPK.

Politycy PiS będą jednak dalej brnąć w te swoje wywody, że winni są wszyscy, tylko nie oni. Zapowiedzieli nawet kontrolę poselską w KOWR. Bo jak oni w nim rządzili i działkę sprzedali, to nic złego się nie stało. Kontrola jest potrzebna dopiero teraz, gdy nowe władze zgłosiły sprawę do prokuratury.

Szkoda, że afery PiS przykrywają pozytywne wiadomości. Malkontenci twierdzą, że ich brakuje, że rząd Tuska nic nie robi. Tymczasem premier pochwalił się w ubiegły weekend, że udało się namówić Unię Europejską do rewizji ETS2, czyli systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. To dla Polski bardzo ważne, bo umowa w tej sprawie byłaby dla nas wielkim obciążeniem. PiS bardzo krytykuje ekologiczne zapędy Unii. Ale kto w imieniu Polski w 2020 roku zgodził się na zaostrzenie norm emisji CO2? Tak, zgadliście, premier PiS Mateusz Morawiecki.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!