Nazwiska nieważne

No nareszcie. Dokonało się. Jest już po rekonstrukcji rządu. Piszę tak jednak nie dlatego, że tak bardzo na nią czekałam. Ja już po prostu nie mogłam znieść tego ciągłego dopytywania przez dziennikarzy, kiedy ona nastąpi. Co przyniesie? Kto przestanie być ministrem? Kto ministrem zostanie? Czy będą jakieś nowe ministerstwa? Czy jakieś zostaną zlikwidowane? I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej...

Już narzekałam na polskie media, że nie dopytują o sprawy merytoryczne, ale ciągle skupiają się na personaliach. Na tym, kto co powiedział o kim, kto na kogo nagadał i co ten mu odpowiedział. Dyskusji o gospodarce nie ma w ogóle. O nowych projektach, o infrastrukturze, o sieciach energetycznych, czy choćby - mamy środek lata - o pomysłach na rozwój turystyki.

A w tych wszystkich kwestiach dzieje się naprawdę dużo. Można o tym przeczytać, ale wyłącznie w wiadomościach ekonomicznych. Trochę nudnych dla przeciętnego czytelnika, więc mało kto wie, co się w Polsce dzieje. A przecież dzieje się wiele. Już kiedyś wspominałam o farmie wiatrowej na Bałtyku, o szukaniu lokalizacji pod elektrownię atomową, ale już drugą, bo dla pierwszej jest już wyznaczona.

Rozpoczyna się też budowa szybkiej kolei z Warszawy przez Łódź do Poznania i Wrocławia. PiS przez lata głosił budowę CPK, ale wzniesiony został jedynie jeden billboard przy autostradzie A2, z napisem, że "tu powstaje". A teraz, po półtora roku nowych rządów, podpisuje się już umowy na realizację nowych linii kolejowych. Właśnie znaleziono wykonawcę trudnego projektu budowy tunelu pod Łodzią.

Nawet w turystyce dzieje się dużo. Padają rekordy przyjazdów zagranicznych gości. Rekordowe liczby pasażerów obsługuje lotnisko Chopina w Warszawie. A lotnisko w Modlinie odżyje dzięki nowej umowie z liniami Ryanair. Po spadku liczby pasażerów w ostatnich latach, ten irlandzki przewoźnik zaczął się z Modlina wycofywać. Nowy rząd przekonał go nie tylko do pozostania, ale też do zainwestowania w lotnisko 400 mln dolarów czyli półtora miliarda złotych. Ryanair ma otworzyć 25 nowych tras, zwiększając ich liczbę do 60 oraz dwukrotnie zwiększyć liczbę bazujących tam samolotów - z czterech do ośmiu. Z czterech do ośmiu zwiększy się też liczba stanowisk odprawy pasażerów.

To tylko jeden z przykładów zmian, które się dokonują. Ale słyszeliście o tym w mediach głównego nurtu? Nie, tam wciąż pytano o personalia nowego rządu.

Przyznaję, że kilka zmian ministrów wzbudza zainteresowanie. Na miejsce spokojnego Adama Bodnara, ministra sprawiedliwości, przyjdzie znacznie bardziej energiczny sędzia Waldemar Żurek. Wszyscy przewidują, że dużo ostrzej weźmie się za rozliczanie afer poprzedniego rządu. Bodnar był legalistą i robił to zbyt delikatnie. Teraz ma być inaczej. Zobaczymy jak.

Do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wraca Marcin Kierwiński. Ten to się napodróżuje. Był już szefem MSWiA, potem dostał się do europarlamentu, ale zrezygnował z tej fuchy, żeby przypilnować odbudowy po powodzi. Widocznie się spisał, bo teraz znowu będzie ministrem. Z tego stanowiska spadnie Tomasz Siemoniak, który zostanie jednak w rządzie, jako koordynator służb specjalnych.

Dotychczasowy wiceminister Miłosz Motyka dostał nowe ministerstwo energii. A dotychczasowy minister finansów Andrzej Domański powiększył swój resort przez dodanie do niego gospodarki. To będzie duuuże ministerstwo. Można jeszcze wspomnieć Izabelę Leszczynę, która nie utrzymała się na szczycie ministerstwa zdrowia. Ale tam chyba nikt nie ma szansy się utrzymać. Teraz próbować będzie Jolanta Sobierańska-Grenda, dotychczasowa prezes Zarządu Szpitali Pomorskich.

To chyba wszystko, co może zainteresować przeciętnego zjadacza chleba. Chociaż jest jeszcze minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który nagle został także wicepremierem. Nie wiem, co to zmienia, ale media bardzo się tym ekscytowały. Widziałam nawet sondaż (!), w którym pytano, czy Sikorski powinien zostać wicepremierem. Nie wiem, dlaczego komuś miałoby zależeć na tym, aby ten czy inny minister miał rangę wicepremiera. I czy ktoś w ogóle się orientuje, jakie to ma znaczenie.

Śmiem twierdzić, że w ogóle dla większości ludzi jest dość obojętne, kto jest jakim ministrem. Minister sprawiedliwości może jako jedyny budzi emocje, bo oczekuje się od niego rozliczeń poprzedniej władzy. Ale co do całej reszty nie ma chyba jakichś specjalnych oczekiwań. Założę się, że mało kto potrafiłby w ogóle wymienić wszystkich ministrów. Ba, nawet nazwy wszystkich ministerstw. Pewnie skończyłoby się na kilku głównych i to niekoniecznie z pełną, poprawną nazwą. Na przykład Ministerstwo Rolnictwa ma jeszcze w nazwie "i Rozwoju Wsi". Pewnie o rozwoju wsi mało kto pamięta.

Słaba znajomość ministrów to zresztą nie jest nic dziwnego. Od rządu oczekuje się, żeby wszystko w kraju dobrze funkcjonowało, żeby kraj się rozwijał i żyło się nam coraz lepiej. A znajomość personaliów ministrów, którzy o to dbają, nic nie wnosi. Jak idę do Kauflandu, to interesuje mnie, co leży na półkach i ile kosztuje. Co za różnica, czy dyrektor ma jednego zastępcę czy pięciu. Albo jak się nazywają. Jak nic ciekawego w sklepie nie znajdę, to pójdę do drugiego. Jak rząd Tuska mnie nie zadowoli, to zagłosuję na kogoś innego. Różnica jest tylko taka, że muszę wiedzieć, z jakiej Tusk jest partii. A to akurat połowa wyborców wie. Że z Platformy. A połowa wie, że z Niemiec.

Po rekonstrukcji rząd będzie miał 21 ministrów zamiast 26. Niektórzy to chwalą, że będzie oszczędniej. A ja znowu powiem, że mnie to mało interesuje. Kilku ministrów mniej czy więcej, budżetu Polski nie zmieni. Ważne, co będą robić. Oczekuję od mediów, że w końcu zaczną to relacjonować. I tłumaczyć, co ich działania oznaczają dla mnie.

W ostatnich dniach pojawiła się informacja, że na Bałtyku, zaledwie 6 kilometrów od Świnoujścia, odkryto złoża ropy naftowej i gazu. To podobno największe takie złoża odkryte w Polsce i jedne z największych odkrytych w ostatniej dekadzie w Europie.

Nie wiem, pod którego ministra ta sprawa będzie podlegać. Ale chciałabym usłyszeć, co to odkrycie oznacza dla Polski. Będziemy drugim Kuwejtem? Czy po prostu zaimportujemy parę kropel ropy mniej? A także, czy mam się martwić o plaże w Świnoujściu i Międzyzdrojach, gdy zacznie się wydobycie. Tym bardziej, że zacznie się pewnie dopiero za jakiś czas, gdy rząd będzie znowu inny. Bo rządy się zmieniają, a dla nas ważne są problemy, które ma nam rozwiązywać.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!