Czy może być dla kogoś, kto jest krakusem, coś banalniejszego*) od niedzielnej wycieczki do Ojcowa?
Po poluzowaniu, odmrożeniu i urwaniu się ze smyczy, czy wręcz łańcucha zakazów, wypuszczamy się w pole (przepraszam, jesteśmy z Krakowa - na pole) i wyposzczeni odkrywamy urok i smak prostych czynności, jak wyjście na piwo czy obiad, spotkanie ze znajomymi (dystans!) czy legalna jazda na rowerze.
A jeszcze okazuje się, że w pogodną, majową niedzielę można trafić w Ojcowskim Parku Narodowym na kompletne odludzie i to nie zbaczając ze szlaku!
Wrażenie około godzinnej dzikości zawdzięczamy zniszczonemu mostkowi na rzeczce Prądnik. Prądnik w górnym biegu jest właściwie potokiem, lewobrzeżnym dopływem Wisły i wpada do niej w Krakowie - pod zmienioną tożsamością - jako nizinna Białucha.
Otóż idąc od północnego wschodu (od miejscowości Skała) początkowo polami, wzdłuż granicy lasu trafiamy na szlak prowadzący przez dolinkę Paduch właśnie do Ojcowa położonego w Dolinie Prądnika.
Dolina Prądnika zaliczana jest do tzw. jurajskich dolinek podkrakowskich. Różni się od pozostałych tym, że jest położona po wschodniej stronie szosy olkuskiej (dział wodny): reszta dolinek jest odwadniana przez rzeczki, strumyki i poniki, które wszystkie wpadają do Rudawy, płynącej dnem Rowu Krzeszowickiego. Rudawa wpada również do Wisły w Krakowie, od ponad stu lat obok klasztoru Norbertanek na Salwatorze. Ale wcześniej robiła to w okolicach Wawelu.
Ale zaraz... gubię temat. Albo odnalazłem, bo lata temu pisałem pracę dyplomową o zasobach wodnych Rudawy.
No, ale jesteśmy w dolince Paduch, na zamkniętym szlaku. I zapoznaliśmy się z informacją, że most na Prądniku zepsuty. Ponieważ lubimy ryzyko oraz jesteśmy dodatkowo sfrustrowani licznymi ograniczeniami, spuszczamy się w dół.
Ścieżka jest wyraźna, choć mało uczęszczana. Chyba obok zbuntowanych turystów korzystają z niej również zwierzęta. Na środku byłego szlaku natknęliśmy się na padłą (zagryzioną?) sarenkę. Wrażenie niemalże bieszczadzkiej głuszy.
W końcu dochodzimy do "mostku w trwałej ruinie", przeprawa przez chłodny Prądnik i jesteśmy w okolicach zamku w Ojcowie (również w "trwałej ruinie") wśród spacerowiczów już bez masek (trwała ruina to nieostre pojęcie z zakresu mało aktywnej konserwacji zabytków).
Proszę Państwa, brnęliśmy tak przez te półdzikie ostępy i fantazje Waszego felietonisty, aby powziąć informację od obsługi Baru Skalny Ogródek, że już od ponad dwóch lat trwa spór kompetencyjny co do tego, kto ma naprawić ów mostek - gmina czy Park Narodowy. Na przykład pani klozetowa (2,50 PLN - usługa) mogłaby do pracy chodzić na piechotę, a tak to musi "na około" ale czasem podwozi ją wnuk...
W ogóle dodam, że Zamek w Ojcowie, podobnie jak w sąsiedniej Pieskowej Skale, leży na szlaku kazimierzowskich Orlich Gniazd w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Wiele z tych gniazd, czyli zamków, zostało splądrowanych i zniszczonych podczas Potopu i pozostaje do dziś w "trwałej ruinie". Ogrodzieniec, Rabsztyn, Tenczyn, Bobolice...
Właśnie mi się przypomniało: trzy lata temu Jarosław Kaczyński ogłosił pomysł odbudowy tych zamków na kongresie PiS, w celu "konsolidacji naszej wspólnoty". Polityka: "Pomysł z oczywistym entuzjazmem podjęły przychylne władzy prawicowe media, pisząc m.in. o podnoszeniu polskiego dziedzictwa z ruin."
Kurczę, zacznijmy odbudowę od tego mostku!
Niechętnie rozstaję się z tematami, które są prawie zawsze tak samo aktualne i wolne od bieżącej zabawy w berka władzy i opozycji.
Odnotujmy więc powrót Jacka Kurskiego na jeszcze ciepły (zagrzany przez niego samego) fotel Prezesa Radiokomitetu. Przypomnę, że musiał odejść (na stanowisko Doradcy Zarządu TV), bo był to warunek prezydenta Dudy, aby ten podpisał rozsławione palcem Lichockiej 2 000 000 000 PLN dla TVP.
Przy tej kwocie nietaktem byłoby pytanie o to, czy wziął Kurski onegdaj odprawę i czy ją teraz "zwrócił" np. "na Caritas". Trzeba przyznać, że TVP lojalnie spłaca te 2 miliardy w... naturze, regularnie dając ciała.
Krótko mówiąc, prezydent zrobił swoje (podpisał zgodę na 2 mld) - Kurski może wrócić. I odrodzić się jak kura z popiołów. Autorytet prezydenta? Przypomnę, że nazywany jest nieładnie długopisem. Podobno do wyborów najbezpieczniej iść głosować z własnym długopisem. Czy pan prezydent nie uda się w tym dniu na Żoliborz?
Jest szansa, że Polska dostanie z nowego budżetu UE spore pieniądze. Oficjalna narracja rządowa brzmi, że "opozycja zamarła". W popularnym przekazie propagandowym obecnej Polsce zagraża ulica, zagranica i opozycja czyli współczesna Targowica. Mam bardzo prosty sposób, aby w Polsce była odpowiedzialna, konstruktywna i rzecz jasna patriotyczna opozycja. Obecną opozycję należy zmienić! Na PiS.
*) Za tydzień poradnik survivalowy "Jak przeżyć dzień na krakowskich Błoniach?" z krótkim epizodem ataku - północną drogą - na Kopiec Kościuszki.