Warto czasem popatrzyć w tył, z pewnego dystansu. W związku z tym cieszę się, że piszę do tygodnika, a nie do gazety codziennej (pardon, teraz już do portalu).
Można - patrząc w tył dojrzeć, jak śmieszne są nasze ekscytacje, spory lub opinie wygłaszane na bieżąco. Zwłaszcza żałosne wydają się opinie sprzed kilku tygodni różnych politycznych mędrków na temat rozwijającej się epidemii (wtedy - jeszcze nie pandemii) koronowirusa. Nie będę przytaczał słów polityków z innych krajów, gdyż to nie mój cyrk...
Generalnie bagatelizowano problem a nawet poszukiwano dobrych stron zarazy. Szczególnie utkwiły mi w pamięci wypowiedzi dotyczące... eliminacji:
"Wirus zabijający 10 proc. zarażonych to nie "broń biologiczna" lecz środek na polepszenie puli genetycznej narodu i ludzkości (bo umierają najsłabsi i najmniej przezorni)!!!" - napisał na Twitterze J. Korwin-Mikke. (27.02.2020).
"Epidemia może być szansą dla polskich przedsiębiorców - stwierdziła minister rozwoju J. Emilewicz. (27.02.2020) Chodziło o polskie produkty które zastąpią chińskie - wyeliminowane przez wirusa...
Właśnie - eliminacje. I tu mogę przejść do tematu bardziej ogólnego, niezwiązanego bezpośrednio z wirusem. Choć...
Pandemia zatrzymała wiele imprez sportowych. Przełożenie piłkarskiego Euro 2020 (Polska gra!) na przyszły rok wpłynęłoby na np. eliminacje (tak eliminacje!) mistrzostw świata 2022.
Już jakiś czas temu zauważyłem, że jeśli chodzi o współzawodnictwo sportowe, w języku polskim nadużywamy słowa "eliminować".
- Na przykład "Biało-czerwoni wygrali w meczu eliminacji" (mistrzostw Europy, wiata itd.)"
Jak inne nacje? U nich są kwalifikacje!
- Po niemiecku: "In der WM - Qualifikation",
- Po angielsku: "WorldCup qualification".
- Bliscy nam Słowacy: Slovenskí futbalisti v kvalifikačnej skupine majstrovstie Európy
Eliminacje niosą jednoznacznie skojarzenia negatywne. Kwalifikacje są ambitniejsze. Zmieńmy to!
Czy nasz język jest językiem porażek? Język może wyznaczać możliwości. To o czym potrafimy pomyśleć i potrafimy nazwać, staje się bliższe. Czy tak mamy wdrukowane porażki w świadomość narodową, że kwalifikacje są dla nas równoznaczne z wyeliminowaniem? Nie tylko świętujemy przegrane powstania, katastrofy (ostatnio znów 10.04.) ale i kwalifikacje nazywamy z góry eliminacjami!?
A teraz doniesienia bieżące:
Lada dzień rząd zamierza poluzować restrykcje okołowirusowe (zmieniony limit wejść do sklepów, rozszerzony dostęp do galerii handlowych, otwarcie zakładów fryzjerskich i kosmetycznych).
Myślę, że zwłaszcza otwarcie się władzy na fryzjerów i kosmetyczki będzie miało pozytywny wpływ na nastroje społeczne - groziła wręcz działalność podziemna w ramach tych usług (fryzjerzy jak partyzanci, a kosmetyczki - sanitariuszki?).
Gdybyż jeszcze można było wejść do lasu! Obecnie jestem zmuszony jeździć rowerem prozdrowotnie po podkrakowskich polach i obserwować jak sucha i spękana jest gleba na początku kwietnia. Mimo to, już dziś, w związku z poluzowywaniem poprawia mi się nastrój i przypomina limeryk o liberalnym zdejmowaniu ograniczeń, który wysłałem na konkurs pewnej gazety prawno-ekonomicznej:
Będąc na randce ekonomista z Krakowa
Zbyt wcześnie koleżance ubiór poluzował
I choć wzrastał mu popyt
Nie mógł wziąć się do roboty
Bo podaż jeszcze nie była gotowa.
Tak więc cierpliwości - wszystko w swoim czasie. Las odetchnie, zwierzęta odżyją. W Tatrach strażnicy Parku notują dużo więcej tropów na zamkniętych dla turystów szlakach. Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego zapowiada badanie poziomu hormonu stresu wśród zwierząt, czy ten hormon występuje w ilości mniejszej niż w "standardowych" warunkach.
Domyślam się, że takie badanie jest... stresogenne, głównie dla zwierząt (chyba, że chodzi o niedźwiedzia - to ja badając jego poziom stresu też bym się stresował). Ale rozumiem, żeby zbadać poziom cukru muszę żłopać jakąś przesłodzoną miksturę. I to dwa razy w ciągu godziny! Na szczęście termin mam przesunięty, bo moja prywatna przychodnia jest "nieczynna z powodu choroby na wirusa", że ujmę to skrótowo.
Aha! Za limeryk, w ramach nagrody dostałem pozycję książkową; dotyczyła ekonomii.
Jerzy T. Żaba
P.S. Z braku miejsca nie rozwodzę się szerzej i z ubolewaniem nad swobodnym przemieszczaniem się po zamkniętych dla ludności, grobach i cmentarzach razem z ochroną osoby, która nie pełni żadnych funkcji państwowych. Powiem krótko - Kaczyński bez maski! Wszystkie groby są równe, ale niektóre równiejsze.
P.S.2 Czasem nachodzą mnie wyrzuty, że w tych trudnych czasach wychodzi mi tekst raczej żartobliwy. Ale mam dobre alibi. W wieku XV, we Włoszech podczas epidemii dżumy powstały słynne do dziś opowiadania obyczajowe. Bardzo lekkie, satyryczne a nawet frywolne. Nazwiska autora i tytułu nie podaję, gdyż nie chcę, żeby powstało wrażenie, że w jakikolwiek sposób się porównuję. Tzn. porównać można wszystko, ale porównanie w tym wypadku... wypada zdecydowanie na mą niekorzyść. Właściwie w ogóle nie wypada...
Eliminacje niosą jednoznacznie skojarzenia negatywne. Kwalifikacje są ambitniejsze. Zmieńmy to!
Limeryk przypomina, że zdejmowanie ograniczeń poprawia demografię.