Kto ma przepraszać, a kto nie

Rozpoczęła się olimpiada, więc pomyślałam sobie, że nareszcie odpoczniemy od polityki. Ale nie, nie udało się. Już ceremonia rozpoczęcia igrzysk wywołała polityczną burzę. Gromy ciskają ze wszystkich stron i to nawet nie w jednej sprawie, ale co najmniej w dwóch. Przynajmniej w Polsce, bo przecież musimy być lepsi od innych. W olimpijskich dyscyplinach idzie nam różnie, więc chociaż w ciskaniu gromami powinniśmy przodować. W sumie, ciskanie gromów to domena Zeusa, zasiadającego przecież na Olimpie. Więc to też jakby olimpijska dziedzina.

Pierwszą burzę zapewne zauważyliście też w Ameryce. Może niekoniecznie w czasie oglądania ceremonii otwarcia igrzysk, ale w późniejszych komentarzach. Ja na przykład ceremonię oglądałam i przyznaję, że momenty, które burzę wywołały przegapiłam. Widocznie nie oglądałam z należytą uwagą. Albo z odpowiednią podejrzliwością.

Dopiero następnego dnia dowiedziałam się, że jeden fragment pokazów miał nawiązać do słynnego obrazu Leonardo da Vinci "Ostatnia wieczerza". I faktycznie, co najmniej jedno z ujęć w telewizyjnej relacji odzwierciedlało układ postaci na obrazie. Piszę "układ postaci", bo przecież nie same postacie. W miejscu Jezusa na obrazie siedziała bowiem jakaś wyjątkowo obszerna pani (albo pan?), która udawała DJ-a. W miejscu apostołów, którzy byli na obrazie, umieszczono inne dziwne postacie, które wyginały się w różne strony.

Przyznam, że gdy oglądałam te postacie biegające po scenie w kształcie wybiegu dla modelek, kompletnie nie rozumiałam, co one mają symbolizować. Nie rozumiałam też, dlaczego są tak dziwnie poprzebierane, umalowane i tak dziwnie się wyginają. Dopiero gdy wybuchła afera z obrazem, usłyszałam, że miały symbolizować różnorodność. Z naciskiem na przedstawicieli LGBTQ+.

Nie mam nic przeciwko osobom LGBT (Q+ też). Miałam okazję znać niejedną taką osobę. I zawsze im współczułam, że przy ich odmienności mają w życiu trudniej. Ale na paryskim występie nie widziałam żadnej różnorodności. Wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że wyginające się postacie są bardzo jednorodne. Nie widziałam natomiast przedstawicieli żadnych grup, które spotykam na co dzień. Sama też nie potrafiłam się utożsamić z jakąkolwiek z występujących postaci.

Ale widocznie nie rozumiem sztuki. Bo twórca całego widowiska - po przeprosinach organizatorów olimpiady - stwierdził, że on nie przeprasza. Jest mu przykro, że kogoś obraził swoim widowiskiem, ale nie przeprasza. Bo to jest sztuka.

Uważam, że nawet tworząc sztukę, nie można frywolnie obrażać ludzi. A tym bardziej ich religii. Każdego człowieka obowiązuje pewna wrażliwość. A czyż artyści nie są ponoć najbardziej wrażliwi?

Słysząc tłumaczenie jakiegoś zachowania tym, że to jest sztuka, przypomina mi się dyskusja moich znajomych, którzy spierali się w takiej sprawie. Jeden z nich na wszystko odpowiadał argumentem, że "sztuka przekracza granice". Na to drugi w końcu nie wytrzymał i nie gryząc się w język odpowiedział: "Jutro przyjdę do ciebie pod drzwi i nasr... ci na wycieraczkę. Tylko tego nie sprzątaj, bo to sztuka".

Druga afera, która wybuchła po ceremonii otwarcia igrzysk, to już polskie podwórko. Od komentowania zmagań olimpijskich odsunięty został Przemysław Babiarz. W czasie ceremonii tradycyjnie wykonana została piosenka Johna Lennona "Imagine". Pasuje do olimpiady, bo autor rozmarzył się w niej o świecie idealnym, a właściwie utopijnym "bez nieba, narodów, religii". I Babiarzowi zapewne nie spodobał się brak religii w tej wizji, bo stwierdził, że "to jest wizja komunizmu, niestety".

Jestem osobą wierzącą i świat bez religii nie wydaje mi się być idealnym. Ale rozumiem, że Lennon nie promował bynajmniej komunizmu. Był pacyfistą i zapewne postrzegał różne religie jako źródło konfliktów. Jego piosenkę trudno jednak odebrać jako atak na wiarę w Boga.

Przyznaję, że komentator nie powinien wplatać do relacji z olimpiady swoich własnych poglądów. Ale żeby go od razu z olimpiady wykluczać? Moim zdaniem to już przesada. Można go było ukarać jakąś naganą, nawet publicznie to ogłosić i przeprosić za jego słowa. Tym bardziej, że TVP wiedziało, kogo na olimpiadę wysyła. Babiarz podobnie komentował piosenkę Lennona już w przeszłości. Widziały gały, kogo brały. Ale teraz nie róbmy z tego tragedii.

TVP przeprosiła natomiast w zupełnie innej sprawie. A właściwie w sprawach, których pokazała całą listę. Były to wszystkie obraźliwe materiały - publikowane wielokrotnie, nawet codziennie - w stosunku do Donalda Tuska. Za poprzednich rządów telewizja zarzucała mu praktycznie wszystko - aż po zdradę i współudział w zabójstwie prezydenta RP. Teraz TVP za wszystko przeprasza.

Rozumiem ideę tego działania, czy nawet potrzebę realizacji sądowych wyroków. Ale takie przeprosiny nie są żadnym zadośćuczynieniem. Powinni przepraszać ci, którzy szkalowali. Zresztą nie tylko Tuska, ale wielu innych polityków opozycji. W przypadku zamordowanego prezydenta Pawła Adamowicza albo syna posłanki Magdaleny Filiks, który popełnił samobójstwo, przeprosiny niczego już nie zmienią. Ale moralnym obowiązkiem tych ludzi byłyby przeprosiny.

Tyle że ci ludzie nic nie słyszeli o moralności. Swoich podłości dokonują dalej, tyle że w innej telewizji, która na szczęście nie ma już takiej siły oddziaływania, jak TVP. Mam jednak nadzieję, że sprawiedliwość ich w końcu jednak spotka.

Satysfakcji nie wzbudza też wizja tego, że przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasbourgu będzie musiał przepraszać polski rząd. Obecny rząd. Za sprawki rządu poprzedniego. Do ETPCz skargę wniosło dziewięcioro polityków, w związku z używaniem przez polskie władze Pegasusa. Chodzi nie tylko o bezprawne naruszenie ich prywatności, ale przede wszystkim o polityczną walkę z opozycją przez jej inwigilowanie. Najlepszym przykładem jest totalna inwigilacja Krzysztofa Brejzy w czasie, gdy był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej.

Tą sprawą rzeczywiście powinien zająć się ETPCz. Ale ponownie - tłumaczyć się z tego i w końcu odpowiedzieć przed sądem powinni ludzie, którzy tych przestępstw się dopuszczali. Wyrok ETPCz będzie tylko symboliczny, trybunał nikogo do więzienia nie wyśle. Ale myślę, że polskie sądy w tej sprawie sobie poradzą.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!