Konkretów brak

Wciąż nie mogę się doczekać merytorycznej dyskusji pomiędzy politykami na naprawdę ważne tematy. Rozumiem, że trwa - kolejna - kampania wyborcza i politycy nie mają ochoty wyrywać się z ryzykownymi pomysłami. Zamiast tego powtarzają wyuczone formułki, jak to przeciwnicy polityczni są źli albo wręcz "nielegalni". Ale od tego mamy dziennikarzy, żeby moderowali dyskusję i kierowali ją na sensowne tory. Zamiast posłusznie wysłuchiwać formułek, powinni zadawać trudne pytania i nie odpuszczać, gdy przepytywany polityk unika odpowiedzi. Są sposoby, aby postawić polityka przed alternatywą: albo wyjdzie na to, że nic nie wie, albo coś jednak z siebie wydusi.

Jestem przekonana, że merytoryczna dyskusja byłaby chętniej przez ludzi słuchana niż obrzucanie się inwektywami. Widziałam ostatnio reklamę o powstawaniu elektrowni wiatrowej Baltica. Buduje ją spółka skarbu państwa Polska Grupa Energetyczna wraz z duńską firmą Řrsted. Czy politycy nie powinni nam o tym więcej powiedzieć? Podyskutować jakie są plusy i minusy takiej inwestycji? To ma być podobno największa elektrownia wiatrowa na Bałtyku.

Czytałam też krótką notatkę, że Polska nawiązuje współpracę z Kanadą w sprawie budowy małych reaktorów atomowych. Kanada jest podobno liderem w tej technologii i pomoże nam budować małe elektrownie atomowe. Bardzo chciałabym usłyszeć, co politycy na ten temat sądzą. Politycy różnych opcji, bo takie inwestycje są długofalowe, więc dobrze by było, aby zmieniające się rządy nie przerywały tych inwestycji i nie zaczynały "po swojemu".

Oczywiście kontynuacja nie zawsze ma sens. Orlen za czasów Daniela Obajtka rozpoczął inwestycję petrochemiczną Olefiny 3, której koszt - początkowo kilka miliardów - wzrastał niemal z kwartału na kwartał. Nowe władze spółki musiały zmienić projekt, bo miał on kosztować ostatecznie 51 mld złotych - to tyle ile wart był wtedy cały Orlen (obecnie jego wartość to ok. 63 mld). Rozpoczęta inwestycja zostanie wykorzystana do innych celów, żeby zminimalizować straty.

Lepsza sytuacja była z CPK. Bo tu poprzedniej władzy nie udało się jeszcze wbić pierwszej łopaty. Trzeba jednak było zmienić radykalne plany budowy molocha na lotnisko, które ma szansę się opłacać. Dokończona ma być inwestycja przekopu Mierzei Wiślanej. Kanałem nie pływają większe jednostki, bo port w Elblągu nie może ich przyjąć. Po jego przebudowie ma to być możliwe.

Nie chodzi tylko o inwestycje w infrastrukturę. Od polityków oczekuję dyskusji na temat przyszłości demograficznej w Polsce. Czy ktoś odważy się w końcu powiedzieć, że program 500+, a teraz 800+ niczego nie zmienia? Czy politycy różnych opcji nie powinni dojść do porozumienia na temat długofalowego programu, który naprawdę zwiększy w Polsce liczbę urodzeń? A w jeszcze krótszym terminie - co zrobić z rosnącą liczbą emerytów, bo przecież państwo musi ich utrzymywać.

Może jednak jestem w swoich oczekiwaniach rzetelnej debaty o konkretach w mniejszości, bo media zajmują się zupełnie innymi sprawami. Muszę założyć, że znają badania swojej oglądalności i poczytności i wiedzą, czego ludzie oczekują. I pewnie dlatego przez wiele dni rozstrząsane było nieskuteczne doprowadzenie posła Zbigniewa Ziobry na posiedzenie sejmowej komisji śledczej, zajmującej się sprawą Pegasusa.

Przypomnę, że działo się to w ubiegły piątek. Tymczasem co najmniej do połowy bieżącego tygodnia temat był wciąż "gorący". A co się właściwie stało? Nie powiem, że nic, ale w sumie niewiele. Poseł wiedział, że ma zostać zaprowadzony do Sejmu przez policję i twierdzi, że nawet specjalnie przyjechał z Brukseli, aby się pojawić na komisji. Zapewnia, że jechał całą noc, aby zdążyć.

Ale gdy już dojechał, to o sprawie chyba zapomniał. Pewnie ze zmęczenia podróżą. Bo zamiast czekać w domu na policję - z kawą lub herbatą, jak wcześniej zapowiadał - z samego rana (a może prosto z podróży?) udał się na wywiad do telewizji Republika. Policja na darmo szukała go pod kolejnymi adresami, aż wreszcie zobaczyła go w telewizji. Funkcjonariusze pojechali do studia, ale musieli czekać, aż poseł zechce skończyć występ i wyjść z budynku.

Policja tłumaczyła, że nie miała prawa wejść do studia bez nakazu sądowego. Sąd nakazał jedynie doprowadzenie świadka na komisję. Nie można więc też było Ziobry wcześniej śledzić, aby w odpowiednim momencie go zatrzymać. Inwigilacja bez nakazu sądu jest nielegalna. Zbigniew Ziobro był zapewne tym faktem zdziwiony.

Pan poseł raczył wyjść z telewizji dokładnie o 10:30. Rzecz w tym, że właśnie o tej godzinie rozpoczynała się już komisja w budynku Sejmu. Policja jechała przez miasto na sygnale, ale zajęło to kwadrans. Gdy Ziobro był przekazywany przez policję Straży Marszałkowskiej, komisja głosowała już nad wnioskiem do sądu, aby go aresztować na 30 dni.

Pojawiły się głosy, że przecież można było jeszcze poczekać te kilka minut, skoro świadek był już w Sejmie. Moim zdaniem, nie byłoby to kilka minut. Ziobro przeciągałby przejście z garażu do sali komisji, dałby się zatrzymywać przez tłum dziennikarzy i komisja musiałaby potulnie czekać jeszcze pół godziny. Ale przypomnę, że czekała już pół roku. To było piąte (!) wezwanie Ziobry. I poseł po raz piąty zademonstrował lekceważenie komisji.

Gdyby nawet komisja na niego poczekała, zapewne wszedłby na salę tylko po to, aby wygłosić swoje oskarżenia, że wszystko jest "nielegalne", po czym odwróciłby się na pięcie i wyszedł. Nikt nie mógłby go zatrzymać, bo policja swoje już zrobiła - świadka doprowadziła. Dlatego komisja poprosi teraz sąd, aby świadka można też było zatrzymać.

Wcale nie jestem przekonana, czy sąd się na to zgodzi. Moim zdaniem, może orzec ponowne zatrzymanie Ziobry. Być może tym razem z pewnym wyprzedzeniem czasowym, aby to on czekał na komisję, a nie komisja na niego. Ale i tak pewnie niczego nie zezna. Żadnych konkretów więc nie będzie.

Trzeba jednak pamiętać, że komisja śledcza ma na celu przede wszystkim ujawnienie opinii publicznej nieprawidłowości i zasugerowanie rozwiązań, które mają takim nieprawidłowościom zapobiegać w przyszłości. A pokazała już masę materiałów wykazujących nielegalny zakup i użytkowanie Pegasusa. Sprawą zajmuje się też niezależnie prokuratura. Więc milczenie Ziobry niczego nie powstrzyma, może najwyżej zastanawiać, czego były minister tak się boi powiedzieć.

Poseł milczy, podobnie jak wielu polityków, którzy nie chcą odpowiadać na pytania dziennikarzy. A ja ciągle czekam, że politycy zaczną mówić. Mówić o konkretach, które są dla nas ważne. Przecież właśnie po to wybraliśmy ich na naszych przedstawicieli.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!