Tydzień temu pisałam, że źle się dzieje, bo nastał koniec demokracji w Polsce. Przekonywali o tym politycy Prawa i Sprawiedliwości. Ale dzisiaj muszę napisać, że dzieje się jeszcze gorzej, bo Polska służy już Rosji. I tym razem poinformował o tym nie jakiś szeregowy polityk PiS, ale sam prezydent Rzeczypospolitej. Kto jak kto, ale on musi wiedzieć najlepiej, jak sprawy się mają.
Prezydent Andrzej Duda stwierdził, że polskie służby wywiadowcze współpracują ze służbami rosyjskimi. A w każdym razie, że "tak to wygląda. Tak to wygląda". Nie, nie pomyliłam się w cytacie, pan prezydent zechciał powiedzieć te słowa dwukrotnie. Skomentował w ten sposób artykuł w "Rzeczpospolitej" (nie tej, w której jest prezydentem, tylko w takiej codziennej gazecie). Dziennik podał, że rosyjski szpieg Paweł Rubcow wywiózł z Polski do Rosji komplet tajnych informacji.
Brzmi to sensacyjnie. Ale chodzi o to, że Rubcow został oskarżony w Polsce o szpiegostwo i w związku z tym przedstawiono mu, jakie materiały zebrała na niego prokuratura. Na jego komputerze znaleziono m.in. informacje, które są tajne. To oczywiście jeden z dowodów, na podstawie których postawiono mu zarzut o szpiegostwo. Pokazywanie mu tych dowodów odbyło się w specjalnych pomieszczeniach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Bo dowodami były informacje tajne, chociaż już nie dla Rubcowa. On je miał już na swoim komputerze i pewnie dawno temu przekazał gdzie trzeba.
Rubcow był jedną z osób, która została ostatnio wymieniona na osoby więzione przez Rosję. Operacja wymiany była największą od czasów zimnej wojny i zaangażowane w nią było wiele krajów, m.in. Stany Zjednoczone. Rubcow trafił do Moskwy, więc pojawił się zarzut, że pojechał tam z wiedzą, którą przekazała mu polska prokuratura.
Prezydent Duda bardzo chwalił wymianę więźniów. Zresztą był w nią najbardziej zaangażowany i chwała mu za to. Chociaż zarzuty w tym kontekście, że polski rząd nie otrzymał nic w zamian za Rubcowa, powinny być kierowane do niego; ja ich nie kieruję, bo tak naprawdę nie wiemy, co na oddaniu szpiega zyskaliśmy, być może będą kolejne wymiany.
Jednak po artykule w "Rzeczpospolitej", prezydent musiał znów się wykazać. Przypomniał, że w 2012 roku (tu już pierwszy błąd, bo był to rok 2013) polski kontrwywiad (znaczy kontrwywiad Tuska) podpisał umowę o współpracy z rosyjską służbą. "Czyżby ta współpraca była kontynuowana?" - zapytał prezydent i od razu sobie odpowiedział, że "tak to wygląda. Tak to wygląda". I tu już drugi błąd, bo umowa nigdy nie weszła w życie. Nie może więc być kontyuowana.
Ale te błędy to naprawdę drobiazg. Zarzut, że Rubcow poznał jakieś informacje operacyjne, np. jak go wyśledzono, jest kompletnie absurdalny. Bo wyśledziły go służby brytyjskie. A polskie go tylko zatrzymały. Jeżeli w aktach Rubcowa były szczegóły technik operacyjnych, to dotyczyły służb, które go wyśledziły, a potem przekazały te informacje Polsce. Ale podejrzenie, że brytyjskie służby przekazały obcym (polskim) służbom swoje tajne informacje operacyjne, pokazały jak działają, ujawniły swoich agentów, to po prostu bzdura.
A nawet gdyby tamte służby zachowały się tak idiotycznie, to Polsce i tak nic nie grozi. Rubcow poznałby bowiem agentów brytyjskich, a nie polskich. A jak było w rzeczywistości, pan prezydent mógł sobie sprawdzić. Jest zwierzchnikiem polskich sił zbrojnych. Mógł zażądać wglądu do informacji pokazanych rosyjskiemu szpiegowi. Ma do dyspozycji Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Ale zamiast tego, swoim komentarzem pokazał, że nic nie wie. A jak się na jakiś temat nic nie wie, to lepiej się nie odzywać.
Jeżeli ktoś mi zarzuci, że niesłusznie oskarżam prezydenta, że nic w temacie nie wie, to wskażę na dowody, że tak jest. Załóżmy, że Andrzej Duda faktycznie odkrył, że polskie służby specjalne współpracują z Rosją. Że świadomie przekazały poprzez Rubcowa (choć nie rozumiem, dlaczego miałyby działać tak oficjalnie) tajne informacje dla Moskwy. Czy w takiej sytuacji prezydent nie powinien podnieść alarmu w NATO? Uwaga! Polacy szpiegują dla Rosji! Odetnijcie ich od wszelkich informacji!
Mało tego. Zwierzchnik sił zbrojnych, jak również politycy PiS głoszący tę samą teorię, powinni zablokować zakup uzbrojenia dla polskiej armii. Wszak będzie służyć Rosji! Ale nikt takiego alarmu nie podniósł. Będą spokojnie patrzeć, jak polskie wojsko podlega Putinowi?!
W panikę powinien wpaść także prezydent Litwy. Bo to w jego obecności, gdy gościł w Polsce, prezydent Duda objawił zdradę polskich służb. Litewski przywódca powinnien natychmiast poprosić o eskortę - prezydenta Dudę, bo tylko jemu można w takiej sytuacji ufać - która go szybko odwiezie na Litwę. Bo polskie służby, na polecenie Moskwy mogą chcieć mu zrobić krzywdę. Albo nawet porwać i przekazać Rosjanom. Ale i na Litwie nie będzie bezpiecznie. Wszak jest otoczona przez trzech sprzymierzeńców - Rosję, Białoruś i Polskę.
Wiem, brzmi to absurdalnie. Ale musiałam tak napisać, aby pokazać, jakie brednie wygaduje nasz prezydent. Prezydent Litwy stał spokojnie obok Andrzeja Dudy, gdy ten tłumaczył, jak "to wygląda". Dlaczego tak spokojnie przyjął wiadomość o tym, że państwo, gdzie przebywa, współpracuje z Moskwą? Bo nie traktuje Dudy poważnie. Zresztą kto go traktuje poważnie?
Gorzej, że przez takie głupie wypowiedzi również Polskę traktować się będzie mniej poważnie. Tak to wygląda. Wszyscy wiedzą o sporach pomiędzy rządem a prezydentem, ale NATO i służby różnych państw na pewno z większą rezerwą będą teraz podchodzić do współpracy z polskimi służbami. Nikt tego oficjalnie nie przyzna, ale decydenci nie mogą lekceważyć nawet najbardziej absurdalnych podejrzeń. Szczególnie, że nie wiadomo, czy strona sceny politycznej mówiąca takie absurdy, nie dojdzie w przyszłości do władzy. Trudno powiedzieć, czego można się po nich spodziewać.
Prezydent Andrzej Duda mógł się zająć sprawą Pawła Rubcowa. I zainteresować się, dlaczego tak oczywista sprawa wlokła się tyle czasu. Szpieg został zatrzymany 28 lutego 2022 roku, gdy w Polsce działał jako hiszpański dziennikarz Pablo Gonzales. Namierzyły go służby brytyjskie, na komputerze znaleziono tajne informacje, ale zarzutów nie postawiono do końca władzy PiS. Prezydent powinien zadać pytanie, dlaczego prokuratura chciała go postawić przed sądem dopiero dwa lata po zatrzymaniu, dopiero po zmianie władzy. Może powinien zapytać: czy PiS nie był zainteresowany w karaniu rosyjskich szpiegów? Bo tak to wygląda. Tak to wygląda.