Jest! Doczekaliśmy się! Zniesiono zakaz i naród może w końcu pójść w las! Przez ten czas lasowi ulżyło, bo zaaplikowano mu kwarantannę i izolację - od ludzi. Jak już donosiłem, zwierzęta poczuły się bardziej "u siebie", a i flora poczuła się luźniej.
Tak więc, władza "załapała plusa" wychodząc naprzeciw żywotnym interesom społeczeństwa... Ponieważ jednak moją misją jest poszukiwanie dziur w domniemanym całym, po chwilowym wybuchu radości nachodzi mnie wątpliwość w formie pewnej analogii wyrażonej w znanym, żydowskim dowcipie.
Tak! Chodzi o tę kozę wprowadzoną (jak zakaz wstępu do lasu) za radą rabina do przyciasnego mieszkania ubogiego Żyda. Następnie, wskutek eksmisji tejże kozy, właściciel - wcześniej skarżący się na niewygodę w domostwie - odczuł wielką ulgę!
Przewiduję więc reakcję następującą: "uff..., dobry Pan, poluzował", a szczęśliwy naród jak nauka pójdzie w las. Albo lepiej, wyprowadzony w pole, a nawet wpuszczony w maliny zagłosuje na dobroczyńców.
Być może władzy nie należy podejrzewać o taką, dość dalekowzroczną perfidię. Ale co myśleć o forsowaniu przez rząd usługi pocztowej zwanej wyborami korespondencyjnymi? Tu wielka odpowiedzialność spoczywa na Poczcie Polskiej, która ma rozprowadzić karty do głosowania wraz z kopertami. Przyznam się, że nie zdawałem sobie sprawy, jak nadal, w dobie internetu, ważną rolę ma do spełnienia PP.
Stwierdzam to dopiero teraz, po wprowadzeniu obowiązku zachowania "dystansu społecznego", czyli ograniczeniu liczby klientów wewnątrz placówki oraz utrzymania odległości ok. 2 metrów między klientami. Przejeżdżając obok Urzędów Pocztowych zauważyłem jak dużo obywateli korzysta z usług PP, kolejki ciągną się wzdłuż chodnika przez kilkadziesiąt albo więcej metrów.
Podczas ostatniej wizyty na poczcie zauważyłem, że nadal przypomina ona sklepik z dewocjonaliami, a nawet jakiś obiekt kultu. Pomyślałem, żeby przed urzędem ustawić konfesjonały, w celu sprawowania posługi sakramentu spowiedzi, wobec ograniczeń frekwencji w Kościołach. Usługobiorcy PP mogliby pożytecznie spędzić czas w oczekiwaniu na odbiór wezwania do sądu, renty czy zamówionej paczki z aparatem do masażu w okazyjnej cenie - w razie gdyby w konsekwencji wyborów kopertowych Pan wezwał ich do siebie.
Poczta Polska wprowadza usługę zwaną wyborami korespondencyjnymi.
Kontynuujemy tematy pocztowe. Listonosz-wirusonosz staje się zawodem podwyższonego ryzyka:
"Jak podaje Polsat News, listonosz z Krakowa, który zakaził się koronawirusem, mógł obsłużyć nawet 3500 osób. Sam przechodzi chorobę bezobjawowo. Placówka, w której pracował, została zamknięta. - W sytuacji, w której mamy informacje o pracowniku, który ma potwierdzony wynik na obecność koronawirusa placówka jest zamykana, a przełożony sporządza listę osób, z którymi ten pracownik miał kontakt. Wszelkie takie informacje są przez nas przekazywane do służb sanitarnych - mówi rzeczniczka prasowa PP. Dotychczas sanepid nałożył kwarantannę na osiem osób. Wśród nich są pracownicy urzędu pocztowego w Płaszowie, a także osoby zatrudnione w firmie sprzątającej. - Ważne jest też to, że placówka została zdezynfekowana, a pracownicy, którzy nie mieli styczności z zakażonym, wrócili w poniedziałek do pracy. Z kolei 3 kwietnia wykryto wirusa u listonosza z Nowej Huty. Wówczas kwarantannę nałożono na 70 osób."
Wyjaśnienia rzeczniczki wywołały u mnie ulgę! Czyli szkoły i inne lokale wyborcze po zdezynfekowaniu powyborczym wrócą do działalności. Będzie sporządzona lista tych, co (i na kogo) głosowali - i pójdą oni na kwarantannę powyborczą.
Gorące dyskusje wywołuje też wezwanie: "Prezydent wraz ministrem rolnictwa zachęcają do wybierania polskich produktów żywnościowych, przemysłowych, a także dostawców usług. Rusza akcja "Produkt Polski".
Apel budzi wiele wątpliwości... W przypadku produktów żywnościowych sprawa wydaje się prosta. Ale pozornie. Wszak wiele zakładów przetwórstwa mięsnego czy mlecznego należy do obcego kapitału. Artykuły sprzedawane są w sklepach należących do sieci ponadnarodowych. Ulgę (znowu!) wywołuje fakt, że "na kasie" siedzą przeważnie obywatele polscy (a zwłaszcza obywatelki) zwłaszcza, że ukraińscy wyjeżdżają.
Rusza akcja "Produkt Polski". Ogłoszono, że jest najlepszy.
W prawych internetach przy tej okazji toczy się dyskusja do czego potrzebna jest nam ta cała Unia Europejska. Np. dotowane autostrady służą temu, żeby zasypywać nas obcymi produktami. Tylko czekać aż pojawią się głosy, że te autostrady wykonane w generalnym wykonawstwie przez firmy niemieckie czy włoskie, zostaną po wyczerpaniu się (wskutek nadpodaży produktów polskich - tańszych i lepszych, rzecz jasna!) rynku zbytu zwinięte i wywiezione na Zachód.
Skoro jesteśmy przy temacie Dróg Krajowych i Autostrad to z ubolewaniem stwierdzam dalszy upadek "polskich dostawczyń dóbr i usług" okołotirowych. Nasze usługodawczynie zostały wydumpingowane przez konkurentki z południowej Europy. Czy pomoże apel Prezydenta - wybierzmy Produkt Polski? Tańszy i lepszy...