Fakty autentyczne - czyli prawdziwy felieton

"Chyba muszę iść do lekarza, bo co innego widzę, a co innego słyszę". Ten dowcip Zenona Laskowika trafnie podsumowywał gierkowską propagandę sukcesu.

Przypomina on mi się, ilekroć słyszę premiera Morawieckiego. Tu nadmienię, że z racji braku telewizji wiedzę o życiu czerpię z internetu, prasy drukowanej, radia, obserwacji własnych, a także z lokalnej pizzerii-piwiarni. Ta ostatnia jeszcze niedawno była zamknięta, ale muszę sprawdzić czy przetrwała. Jest nadzieja, bo sprzedawali na wynos i na dowóz. Gorzej jest z bardziej wyrafinowanymi lokalami, gdzie przed wirusem (czy "przed wirusem" brzmi już jak "przed wojną"?) serwowano dania dla smakoszy.

Jak słyszę, od poniedziałku ruszą restauracje: "uruchomią się jedynie te, które mają ogródek, stoliki wewnątrz lokalu nie będą rozstawiane, przy stoliku znajdować się będzie mogła jedna osoba (wyjątek - rodziny), nie będzie trzeba używać rękawiczek i maseczki, zamówienie będziemy składać u kelnera, klient nie będzie mógł odejść od stolika (wyjątek - wizyta w toalecie), po każdym kliencie stoliki będą dezynfekowane..."

W Krakowie prezydent Majchrowski obniżył chwilowo czynsz dla najemców, zgodzi się też na powiększenie piwogródków (takiego słowa używało się w CK Galicji, pewnie kalka Biergarten).

      Już was tylko przestrzeń krótka
      Oddziela od piwogródka.
      ...
      Wszystko mija, więc szczęśliwie
      Siedzicie wreszcie przy piwie.
      Miło słyszeć jest Trawiatę
      W wykonaniu firmy «Pathé».
      ...
      Słońce, wieś, Trawiata, piwo,
      Myśli płyną ci leniwo.
      A finał ekskursji całej:
      Nowy bąk za trzy kwartały."

                     Tadeusz Boy-Żeleński

Natomiast już otwarte są schroniska górskie - ale "na zewnątrz". Dzięki temu mogłem się napić pierwszy raz od kilkunastu tygodni piwa z beczki (niestety, z plastiku, co poniżej udokumentowałem fotograficznie).

A doniosłe wydarzenie reaktywacji zaszło w Gorcach, na Starych Wierchach (to "u nas - kole Nowego Targu", zwanego tez czasem Nowym Jorkiem).

Wejść do środka mogą tylko zameldowani w schronisku, bo pokoje są dostępne i wolne. Będąc turystą nieosiadłym w schronisku, z toalety nie możemy skorzystać, ale za to w krzakach ładniej pachnie, przynajmniej jak na razie...

Czyli wracamy do polityki. Wyjaśniam dlaczego czepiam się rządu i premiera, choć przecież wygląda na to, że całkiem dobrze sobie radzą z pandemią. Rażą mnie nie tyle nadmiarowe środki zapobiegawcze, co zdecydowanie nadmiarowa propaganda, sprowadzająca się do przekazu, że byliśmy pierwsi, inni biorą z nas przykład, a ministra zdrowia to nawet zazdroszczą.

Weźmy na przykład pomoc dla przedsiębiorców. To sprawa osobista, gdyż Waszemu korespondentowi terenowemu, a jednocześnie małemu przedsiębiorcy (10 osób) odmówiono subwencji z powodu podania danych niezgodnych z tymi, którymi dysponuje Urząd Skarbowy czy ZUS. Ale dostanę drugą szansę - choć podobno pieniądze są na wyczerpaniu. Poza tym oczekuję już kilka tygodni decyzji o obiecanym obniżeniu składki ZUS - do 50% przez 3 miesiące...

Z toalety nie możemy skorzystać, ale za to w krzakach ładniej pachnie.

Jeśli chodzi o min. Szumowskiego, to daje on przykład klasycznego orwellowskiego dwójmyślenia, a może tylko obłudy właściwej politykom. Minister zdrowia stwierdził, "jako lekarz, nie widzę innej formuły, która w ciągu najbliższych dwóch lat mogłaby być przeprowadzona, niż wybory korespondencyjne". Zaś jako polityk i członek partii rządzącej głosował za nową ustawą, przewidującą głosowanie w lokalach (z możliwością głosowania korespondencyjnego jako opcją).

Wiele mówi się o europejskiej solidarności, a właściwie jej braku. Wieszczy się rozpad Unii Europejskiej argumentując, że państwa narodowe lepiej sobie radzą z pandemią, a zwłaszcza te autorytarne. Przykładem mają być Chiny (a przecież blokowanie przez nie informacji spowodowało szybkie rozszerzenie się wirusa), ale np. nie Turcja czy Indie lub Iran...

Mnie zaciekawiła inna informacja z cyklu "co innego widać, a co innego słychać ". Podaję za tygodnikiem "Polityka":

«Polska jest dużym europejskim państwem i ma zajmować takie miejsce, jakie się jej należy" - powtarzał często Andrzej Duda podczas swoich konwencji wyborczych. Rzadko nadarza się okazja, by zweryfikować tak bombastyczne i egzaltowane opinie jakiegokolwiek prezydenta na temat własnego kraju, ale w ubiegłym tygodniu Komisja Europejska powiedziała całemu światu "sprawdzam" i zaprosiła przywódców państw do ogólnoświatowej zbiórki na prace nad szczepionką przeciwko COVID-19. Podczas następujących po sobie połączeń wideo, szefowie rządów składali finansowe deklaracje dotyczące wsparcia tej inicjatywy.

Prezydent Francji zaoferował 1,5 mld euro, kanclerz Niemiec - 525 mln euro, premier Wielkiej Brytanii - 442 mln euro. Zanim wkład Polski ogłosił Mateusz Morawiecki, było już wiadomo, jakimi kwotami wesprą inicjatywę mniejsze od nas kraje: Słowenia - 13,7 mln, Portugalia - 10 mln, Grecja - 3 mln, Serbia - 2 mln (wszystko euro). Polska zadeklarowała... 750 tys. euro.

I chociaż starano się ukryć tę żenującą (jak na "europejskie mocarstwo") sumę, sygnalizując, że to część wspólnej oferty Grupy Wyszehradzkiej wartej 3 mln euro, (Czechy, Słowacja i Węgry złożyły się po tyle samo), wkład naszego rządu okazał się jednym z najniższych w skali całego świata. To zaledwie 0,01 proc. kwoty, jaką udało się zebrać - w wysokości 7,5 mld euro. Z polskiej perspektywy to nawet nie połowa rocznej pensji prezesa dużego banku.»

Polska jest dużym europejskim państwem i ma zajmować takie miejsce, jakie się jej należy.

Od siebie dodam, że Polska jest większa i ludniejsza niż pozostałe trzy kraje razem wzięte... Nawet dołożyłbym Austrię.
W związku z tą skromnością dziwi mnie nazywanie się Grupą. To raczej Grupka Wyszehradzka. Poza tym grupa się brzydko rymuje:

      Czy Europa pokaże grupie,
      że oni też mają ją... gdzieś.....?

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!