Nic tak nie cieszy, jak nieszczęście drugiego człowieka. To bardzo mocne powiedzenie. Więc pewnie chętnie pomyślimy, że nas to nie dotyczy. Pozostając w konwencji mocnych stwierdzeń - które broń Boże nas nie dotyczą - dodam, że nic tak nie uspokaja sumienia, jak cudze grzechy.
W TVN24 pokazano program o Janie Pawle II. A właściwie o Karolu Wojtyle, bo dotyczy czasów, gdy był jeszcze kardynałem, a nie papieżem. Autorzy dowodzą, że musiał wiedzieć o problemie pedofilii wśród księży i nic z tym nie zrobił.
To nie pierwszy materiał w mediach o duchownych, którzy za pedofilię nie trafili do więzienia. Jedyną karą, jaka ich spotykała, było zwykle przenoszenie do innej parafii, gdzie często znów dopuszczali się molestowania dzieci. Chyba wszyscy się zgadzamy, że to wyjątkowo ohydne przestępstwo.
Nie wszyscy jednak zapewne się zgodzą, albo w ogóle to zauważą, że księży-pedofilów piętnuje się z wyjątkową pieczołowitością. A ich grzechy rozciąga na cały Kościół. Na wszystkich księży, a nawet na wszystkich wierzących. Ja ciągle słyszę, że to "źródło wszelkiego zła". Wczoraj usłyszałam wywód, że "Kościół zbudował strukturę zła". Pewnie są już ludzie, którzy wierzą, że chłopcy idą do seminarium tylko po to, aby gwałcić innych chłopców.
Wśród księży są pedofile. Tak jak w całej reszcie społeczeństwa. Z danych organizacji zrzeszającej ich ofiary wynika, że przypadków pedofilii jest wśród osób duchownych statystycznie mniej. Jak to możliwe, skoro ciągle słyszymy o pedofilii wyłącznie w Kościele? Bo po odkryciu nauczyciela-pedofila nie powstają kolejne programy o podobnych przypadkach. I nikt nie sugeruje, że cała szkoła jest do bani. Albo że jest "źródłem całego zła". Choć takie przypadki niestety się zdarzają - wśród pedagogów, psychologów, lekarzy i we wszystkich innych zawodach, dających styczność z dziećmi.
Czemu więc tak bardzo przejmuje wszystkich ksiądz-pedofil? Bo kto jak nie on, powinien być bez grzechu! Wszak to on naucza nas Dziesięciu Przykazań. I sam je łamie?
Każdy wierzący wie, że nawet osoby uznane za świętych, nie były bez grzechu. Ksiądz grzeszy tak samo, jak my wszyscy. Wiąże go sakrament kapłaństwa? Tak samo jak męża (i żonę), który otrzymał sakrament małżeństwa. Też powinien świecić przykładem. Poszukajcie w katechizmie, czy sakrament kapłaństwa jest jakoś ważniejszy od małżeńskiego. Czy ksiądz powinien być bardziej święty od męża i żony.
Nic tak nie uspokaja sumienia, jak cudze grzechy. A grzechy księdza najlepiej.
Wróćmy jeszcze do Jana Pawła II. Niektórzy mówią, że trudno zrozumieć, jak taki człowiek mógł tolerować pedofilię księży. Przecież o niej wiedział. Znowu powiem dosadnie. A co miał zrobić? Przypomnę, że mówimy o czasach pół wieku temu. Mentalność ludzi była wtedy jednak inna. Jak prokuratura czy policja (wtedy milicja) sprawą się nie zajęły, to biskup miał być mądrzejszy? Świadkowie, a nawet ofiary nie chciały mówić, sprawa była wstydliwa. Ba, nawet dzisiaj, ofiary do których docierają dziennikarze, nie chcą się ujawniać. Choć zrozumienie, że jest to ohydne przestępstwo, jest dzisiaj znacznie większe. W tamtych czasach nawet rodzice molestowanych dzieci tę sprawę bagatelizowali.
To wszystko nie zmniejsza oczywiście tragedii ofiar molestowania. Ale pozwala zrozumieć Karola Wojtyłę, który - jak podobno powiedział - nie wiedział, co z tym zrobić. Jak księdza skazano za pedofilię w sądzie, to go z kurii wyrzucił. Ale w innych przypadkach tak zdecydowanych działań nie podejmował.
Oceniajcie to jak chcecie. Ktoś może powiedzieć, że Wojtyła powinien był zlecać kościelne dochodzenia, które do bólu wszystko by wyjaśniały. No właśnie, do bólu. W Polsce toczy się teraz dyskusja na temat takiego bólu. Nie sprawcy bynajmniej, ale ofiary. Bólu tak wielkiego, że chłopak popełnił samobójstwo.
Mam oczywiście na myśli 15-letniego syna poseł Magdaleny Filiks. On i jego siostra byli ofiarami pedofila. Sprawa sądowa toczyła się jednak w ciszy, przy zamkniętych drzwiach. Właśnie dlatego, żeby nie sprawiać ofiarom dodatkowego bólu. Aby w swoim środowisku nie były stygmatyzowane. Właściwie wszystko się udało. Sprawca został skazany i od dawna siedzi w więzieniu. A jego ofiary udało się ochronić tajemnicą. Aż do czasu kampanii wyborczej.
Posłanka Magdalena Filiks należy do Platformy Obywatelskiej. Rządzącym nacisnęła na odcisk interesując się rabunkową polityką Lasów Państwowych. Zbiegiem okoliczności, w tym samym czasie, rządowe Radio Szczecin - czyli z okręgu wyborczego Filiks - weszło w posiadanie informacji o molestowaniu jej dzieci. Skąd dostało informacje z utajnionego procesu? Przypomnę, że prokurator generalny Zbigniew Ziobro może dysponować wszelkimi aktami, jak chce. Takie prawo sobie PiS ustalił.
A w jaki sposób z prawa korzysta? Radio Szczecin podało informacje, które - choć bez podawania nazwiska - jednoznacznie wskazywały na dzieci posłanki. To pewnie znowu zbieg okoliczności, ale zaraz potem chłopak popełnił samobójstwo.
Jeszcze przed tą tragedią, inne media rządowe zaczęły sprawę nagłaśniać. Wtórowali niektórzy politycy rządzącej partii. Chcieli przekonać, że PO chroni pedofilów, bo sprawca był z tą partią związany.
Czy śmierć chłopca przyniosła otrzeźwienie z tego amoku? Nie. PiS przekonuje, że to wina... PO. Dla nich to dalej sprawa polityczna. Dla mnie to powtórka z zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Po jego śmierci wszystko się miało zmienić. Ale jest jeszcze gorzej. Czy ktoś pamięta, że jest jeszcze siostra Mikołaja? Ale czego się można spodziewać po ludziach, którzy na granicy z Białorusią kazali wyrzucać na mróz do lasu nielegalnych imigrantów. Nawet małe dzieci. Ich ciała są ciągle znajdowane (łącznie znaleziono ich już 37), a kolejni imigranci cofani do lasu.