Co planuje prezydent?

Uff, nie było zamachu stanu. Nowy prezydent został zaprzysiężony, żadne czołgi na ulice nie wyjechały. A tak nas straszył marszałek Szymon Hołownia, że niektórym ludziom chodzi po głowie, aby Karola Nawrockiego nie zaprzysięgać. PiS też chętnie takie "obawy" nagłaśniał i nawoływał do obrony ojczyzny. Pod Sejm zjechali więc prawdziwi patrioci, którzy gotowi byli stanąć nawet przed czołgami w obronie "ich prezydenta".

W moim podwarszawskim miasteczku widziałam tych bohaterów, jak wysiadali z kolejki, wracając z akcji. Nie mam nic przeciwko wiecowi poparcia prezydenta w dniu jego zaprzysiężenia. To w końcu wielkie święto demokracji. Nawet popieram taki czynny udział w tym święcie. Niech biało-czerwone flagi powiewają nad zgromadzonym tłumem.

Ale zdecydowanie nie podobało mi się to, że niektórzy z tych ludzi mieli założone na ramię biało-czerwone opaski. Takie same, jakie nosili warszawscy powstańcy. Te opaski mają w Polsce szczególny wydźwięk. Oznaczają heroiczny bój z okupantem. Dziś są używane, aby zasugerować, że obecny rząd jest wrogiem narodu, że też jest swego rodzaju okupantem. Bo przecież premier Tusk jest Niemcem.

Znacznie lepiej zachował się prezydent Karol Nawrocki. Przemawiając na Zgromadzeniu Narodowym nie był koncyliacyjny, ale nie zarzucał nikomu, że nie jest Polakiem. Wręcz przeciwnie, mówił tak, jakby to cały naród na niego zagłosował. A skoro tak, to on będzie robił rzeczy, które obiecał w kampanii wyborczej. Bo chcą tego wszyscy Polacy.

Mówił o 21 punktach, które były jego programem. Pofatygowałam się, aby je przeczytać. Brzmią jak program rządu. Zresztą przemówienie Nawrockiego też brzmiało jak expose premiera, a nie orędzie prezydenta. Autor najwyraźniej zapomniał, że to rząd rządzi Polską, a prezydent ją reprezentuje. Co więcej, nowo zaprzysiężony prezydent ani jednym słowem nie wspomniał o polityce zagranicznej. A to przecież jest właśnie domena prezydenta, chociaż politykę zagraniczną także prowadzi rząd. Ale tutaj prezydent może chociaż ją prezentować za granicą.

Zamiast tego, Karol Nawrocki mówił o budowie CPK. Zapowiedział, że już następnego dnia złoży projekt ustawy o jego budowie. Oczywiście wie, że obecny rząd kontynuuje budowę CPK. Ale prezydent chciałby powrócić do "tradycyjnego" - jak się wyraził - projektu. Tradycja w 2018 roku mówiła, że lotnisko ma obsługiwać 100 milionów pasażerów rocznie, a teren przygotowany będzie pod 200 milionów. Gdyby udało się namówić sąsiednie państwa na zamknięcie kilku ich dużych lotnisk, to może te liczby by się udało osiągnąć. Ale nowy rząd nie potrafi zażądać do sąsiadów (Niemców!) zamknięcia lotnisk i projekt zmniejszył do 34 milionów pasażerów.

Nie wiem, jak prezydent chce budować CPK po swojemu, bo żadnej władzy nad tym projektem nie ma. Skoro obecny Sejm projekt zmniejszył, to zapewne na życzenie prezydenta z powrotem go nie zwiększy. Może Karol Nawrocki zastosuje ten sam sposób budowy, który stosował rząd PiS. Mówił cały czas, jak wspaniały będzie CPK, a jedynym efektem "budowy" było postawienie billboardu przy autostradzie A2 z napisem "Tu powstaje Centralny Port Komunikacyjny". Kancelarię prezydenta na taki billboard na pewno będzie stać. Na mówienie o pięknym projekcie także.

Prezydent Nawrocki ma znacznie więcej projektów, które zamierza przeprowadzić. To nic, że wszystko to są kompetencje rządu. Nie przeszkadza mu także to, że wszystkie te projekty z wielkim powodzeniem przeprowadził już rząd PiS. Oto kilka wybranych pozycji z 21 punktów wyborczego programu prezydenta.

♦Niższe i prostsze podatki - PiS podatki już załatwił. A przy okazji załatwił polskich przedsiębiorców i ich księgowych. Nowy system podatkowy wprowadzał bodaj cztery razy, a ostatnia wersja pojawiła się w połowie roku, którego już dotyczyła. Czy może być lepiej?
♦Tani prąd. Rachunki o 1/3 w dół, tania energia z węgla - Ameryki Nawrocki tu nie odkrył. To już prezydent Duda mówił, że węgla będziemy używać jeszcze 200 lat. A zablokowanie przez rząd PiS rozwoju zielonej energii (ustawa o wiatrakach, zmiana zasad rozliczania prądu z fotowoltaiki) dało nam tak tani prąd, że mamy najdroższy w Europie.

♦Koniec z chaosem w służbie zdrowia - tutaj sprawa jest prosta: szpitale są zadłużone, bo lekarze są chciwi. Żaden rząd przez ostatnie 35 lat sobie nie poradził ze służbą zdrowia, ale pan prezydent na pewno ma plan.
♦Dobra polska szkoła - tu jest jeszcze prościej. Wystarczy, że do władzy przywrócimy ministra Czarnka, nauczycieli zmusimy do uczenia z podręcznika HiT, a tych którzy się nie zgodzą, nazwiemy homoseksualistami i wyrzucimy ze szkoły.
♦Koniec z chaosem w sądownictwie - roboty nie ma dużo, bo rząd PiS prawie całkowicie sobie sądownictwo podporządkował. Zostali tylko sędziowie, którzy upierają się przy Konstytucji. Jeszcze chwila i przestaną przeszkadzać w reformie.
♦Stop pakt migracyjny - premier Morawiecki wprawdzie nic w tej sprawie nie wskórał, ale teraz mamy Bąkiewicza, który zbuduje linię obronną na Odrze i Nysie. O wschodnią granicę martwić się nie musimy.
♦Skuteczna obrona cywilna - PiS zlikwidował Obronę Cywilną, obiecując, że zrobi coś lepszego. To lepsze to chyba bojówki Bąkiewicza, bo niczego innego nie stworzył.
♦W końcu własne M! - to już jest zrealizowane. Pan prezydent pokazał, na przykładzie swoim własnym i pana Jerzego, jak można zdobyć własne M.

Prezydent Nawrocki ma też znacznie większe plany, niż tylko projekty rządowe. Zapowiedział pracę nad zmianą Konstytucji. Ma być gotowa na koniec jego kadencji, czyli w 2030 roku. Do jej przyjęcia potrzeba dwóch trzecich Sejmu, ale kto wie, może do tego czasu układ tak się zmieni, że taka większość się znajdzie. Nawrocki ewidentnie widzi się w roli nowego lidera prawicy. A przynajmniej skrajnej prawicy, włącznie z Konfederacją. W każdym razie w pierwszym przemówieniu nie kłaniał się Prawu i Sprawiedliwości. I uwaga - ani razu nie wymienił jego prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Trzeba przyznać, że to zupełna nowość. Ale wcale nie jestem przekonana, że przejęcie prawicy przez człowieka o takiej przeszłości, jaką ma Nawrocki, będzie dla Polski lepsze niż rządy Kaczyńskiego. Na razie jednak, nowemu prezydentowi trzeba dać kredyt zaufania. Poczekać na jego działania w nowej roli.

Gdy w 1995 roku prezydentem został Aleksander Kwaśniewski, nie brakowało głosów rozczarowania, że tak ważną funkcję obejmuje komunista, aparatczyk z PRL. Ale nawet jego zaciekli krytycy przyznali później, że sprawdził się w roli prezydenta. Znał język angielski, miał kontakty z politykami w USA. Znał rosyjski i umiał pić z rosyjskimi politykami. Sprawdził się.

Nie mam pojęcia, czego spodziewać się po Karolu Nawrockim. Co on naprawdę planuje? Ale pozostaje mieć tylko nadzieję, że może też nas pozytywnie zaskoczy.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!