Wszyscy dookoła narzekają - oj, ja przecież też - a jest się z czego cieszyć. Mamy moc sportowych sukcesów. Wymieniać je wypada zacząć od najbardziej zaskakującego. Polak został nagrodzony przez piłkarską organizację FIFA za najpiękniejszą w ubiegłym roku bramkę na świecie. Strzelił ją Marcin Oleksy z Nowej Soli. Ma amputowaną jedną nogę i gra w lidze tzw. amp futbolu, czyli piłki nożnej dla osób o podobnej niepełnosprawności. Ale nagroda nie została przyznana w jakiejś kategorii dla osób niepełnosprawnych. Konkurowali w niej wszyscy piłkarze świata, a jednym z nominowanych był na przykład Francuz Kylian Mbappe.
Zaskakujące, przynajmniej dla mnie, było także zdobycie niedawno mistrzostwa świata przez Oskara Kwiatkowskiego. Może nie znacie tego człowieka, ale to snowboardzista, który zdobył złoty medal w slalomie gigancie. W tych samych mistrzostwach brązowy medal zdobyła Aleksandra Król. Mistrzostwo świata zdobył też w skokach narciarskich Piotr Żyła. Ale o tym to już na pewno słyszeliście.
Może jednak nie słyszeliście wywiadu, którego Piotrek później udzielił. Powiedział w nim, że świętowała z nim cała ekipa, a następnego dnia ciężko było wstać i bolała głowa. Dziennikarz przypomniał, że Żyła zdobył mistrzostwo świata drugi raz z rzędu i że pewnie za pierwszym razem "mistrzostwo smakowało inaczej". "Nieee, tak samo. Też bolała głowa" - odpowiedział Piotrek w swoim stylu.
Były też oczywiście sukcesy w tenisie. Hubert Hurkacz wygrał turniej w Marsylii, nie jakiś szczególnie ważny, ale pół miliona złotych zgarnął. Iga Świątek najpierw wygrała turniej w Katarze, a potem w Dubaju postanowiła przegrać dopiero w finale. Przepraszam, że nie wymieniam wszystkich innych sukcesów z ostatnich dni, ale nawet z tych powyżej radości było dużo.
Polak potrafi, więc nie tylko w sporcie mamy sukcesy. Ogromnym sukcesem pochwalił się ostatnio nasz gigant paliwowo-energetyczno-medialno-polityczny. Czyli Orlen. NIE sprowadzamy już ropy z Rosji! A przecież poprzednie rządy sprowadzały. A my NIE. Trochę mnie to zdziwiło, że pan prezes Orlenu, Daniel Obajtek z Pcimia, identyfikuje się z rządem. Gdy przyszedł do niego NIK na kontrolę, zapewniał, że Orlen to prywatna firma i NIKomu nic do tego, jak działa. A kontrolerów poszczuł prokuraturą.
Ale może Obajtek ma dwa etaty? We wtorek jest członkiem rządu, a w środę prezesem prywatnej firmy. Łączenie tych fuch, przecież obficie opłacanych, idzie mu jednak kiepsko. Rząd zapewniał bowiem, że już do końca roku 2022 przestanie sprowadzać ropę z Rosji. Ale prezes chyba tego nie słyszał, albo z wtorku na środę zapomniał. Bo po Nowym Roku ciągle ropę od Rosjan kupował. Tłumaczył, że ma z nią kontrakt do końca 2024 roku. Gdyby go zerwał, Orlen zapłaciłby gigantyczną karę.
Orlen miał z Rosją kontrakt, ale najwyraźniej Rosja z Orlenem żadnego kontraktu nie miała. Bo w ubiegły weekend bez ceregieli zakręciła Orlenowi kurek. Ropy mu już nie daje. No i prezes Obajtek ma ogromny sukces: NIE sprowadza już ropy z Rosji. Czekam na kolejny sukces. Bo wkrótce zapewne ogłosi, że za zerwanie kontraktu Rosja zapłaci gigantyczną karę. A Putin może nawet będzie musiał nas przeprosić.
Na razie Orlen cieszy się pierwszym sukcesem i chwali nim na swoich stacjach. Już po dwóch dniach pojawiły się ulotki, że NIE sprowadzamy ropy z Rosji. Nie to co za poprzednich rządów. A w mediach pojawiły się reklamy, że Orlen wydał też akt łaski dla polskich firm: obniży cenę gazu (po połączeniu z PGNiG rządzi teraz także gazem) o połowę. Reklama pojawiła się nawet w TVN24. Nie widziałam, ale powołał się na nią jeden z polityków PiS. A właściwie, powołał się na... TVN24. Stwierdził, że to właśnie ta telewizja ogłosiła kolejny sukces Orlenu. Widocznie przyzwyczaił się do innej telewizji, gdzie rządowe reklamy i wiadomości nie są rozdzielone.
Polacy jednak nie potrafią cieszyć się sukcesami. Bo od razu pojawili się malkontenci, którzy mówią, że Rosjanom ciągle płacimy. Bo chociaż kurek na rurociągu zakręcony, to kupujemy ich ropę drogą morską przez pośredników. I kasę do Moskwy ciągle wysyłamy.
A sprawę gazu przyrównują do manipulacji cenami benzyny. W jaki sposób prywatne przedsiębiorstwo może nagle obniżyć cenę swojego produktu o połowę? Kupuje go ciągle za te same pieniądze. Czy to znaczy, że - tak samo jak w przypadku benzyny - tak strasznie zawyżało marże? To, że je teraz obniżyło, słaba pociecha. Wiele polskich firm już upadło. Nie było w stanie płacić ogromnych rachunków za gaz. A ceny gazu i benzyny przez wiele miesięcy napędzały też inflację.
To może cieszmy się chociaż z sukcesów prokuratury. W warszawskim ratuszu odkryła aferę łapówkarską. Po kilku miesiącach zatrzymała Włodzimierza Karpińskiego, człowieka związanego z PO. Podobno doniosły na niego skruszone osoby zatrzymane wcześniej. Trochę to kruszenie ich przez prokuraturę trwało. Ale przecież nie pierwszy już raz prokuratura potrafiła z aresztowanych wydobyć, że przestępcą jest akurat polityk opozycji. Powstał nawet termin "areszt wydobywczy".
Oczywiście nie wiem, czy Karpiński jest czemuś winny. I pewnie jeszcze długo się nie dowiem. Bo nie chodzi o to, żeby skazywać, co rządowi PiS i tak wyjątkowo się nie udaje. W roku wyborczym wystarczy wskazywać. To jest dużo łatwiej, a równie skuteczne.
Nie wiem też, co przyniesie dochodzenie w sprawie maili Michała Dworczyka, byłego szefa kancelarii premiera. Prokuratura bada, czy nie ujawniane były w nich tajne informacje. Wiem jednak już, że śledczy uznali je za prawdziwe, skoro na ich podstawie wszczęli dochodzenie. A w mailach tych, od miesięcy upublicznianych, było mnóstwo rzeczy kompromitujących władzę. Ale skoro nikt oficjalnie nie uznawał maili za prawdziwe, było to tylko wskazywanie. Teraz powinno rozpocząć się skazywanie. Ale czy się rozpocznie?