W kosmos z drinkiem w ręku

Ludzie od wieków marzyli, aby latać. Marzenia o podróżowaniu w kosmos mają też dość długą historię. Bo już w 1968 roku ludzie uwierzyli, że kosmonautą może zostać każdy. Linie lotnicze Pan Am zaczęły wówczas tworzyć listę chętnych do podróży na Księżyc. Przygotowania trwały trzy lata, zanim uznano pomysł za nierealny. Ale chętnych do kosmicznej wycieczki znalazło się w tym czasie aż 90 tysięcy.

Pół wieku później przejażdżka w kosmos jest już możliwa. Przynajmniej dla ludzi bardzo bogatych. W lipcu bieżącego roku odbyło ją dwóch znanych bogaczy - Sir Richard Branson oraz Jeff Bezos. Sponsorują oni projekty, które dają możliwość takiej podróży za kilkaset tysięcy dolarów. Firma Virgin Galactic Bezosa żąda na przykład za 90-minutową wycieczkę 450 tysięcy dolarów.

Podróż rakietą wymaga nie tylko pieniędzy, ale także mocnych nerwów i odpowiedniego zdrowia. Dochodzi bowiem do dużych przeciążeń, a także do 3-minutowego stanu nieważkości. Przepiękne są za to widoki, choć niestety także przez krótki okres.

Zupełnie inne doświadczenia proponuje firma Space Perspective. Jej pomysł na podróż w kosmos to balon wypełniony helem. Choć taki pojazd wydaje się być prymitywny, może wynosić podczepioną do niego kapsułę z pasażerami na wysokość 100 tysięcy stóp (30,5 km). Formalnie to jeszcze nie kosmos. I pasażerowie stanu nieważkości nie doznają. Ale widoki są już równie niezwykłe, jak z rakiety Bezosa.

Po starcie balonu o nazwie Spaceship Neptune z Kennedy Space Center, pasażerowie wkrótce zobaczą w dole kształt Florydy. Później całego Wschodniego Wybrzeża. Aż wreszcie ujrzą kulistość Ziemi. Najważniejsze jednak, że całą podróż będą odbywać w pełnym komforcie. To nie jest ekstremalne przeżycie latania rakietą kosmiczną. Wymogi zdrowotne wobec pasażerów są minimalne.

Podróż balonem - choć na skraj atmosfery - jest bardzo łagodna. Balon wznosi się powoli, osiągając wysokość 100 tysięcy stóp w dwie godziny. Kapsuła pasażerska ma 8 miejsc plus jedno dla pilota. Podróżujący siedzą wygodnie w fotalach i mogą nawet popijać drinki. W kabinie jest bowiem bar. Panuje też normalne ciśnienie, nie są więc wymagane żadne specjalne kombinezony. Wskaźniki informują natomiast o aktualnej wysokości, sile wiatru i temperaturze panującej na zewnątrz.

Balonem w kosmos? Okazuje się, że to nie tylko możliwe, ale nawet wygodne i przede wszystkim bezpieczne. Ale balon unoszący zaledwie kilka osób musi być olbrzymi. Widać to na zdjęciu powyżej, gdzie można go porównać z 9-osobową kapsułą.


Kabina jest obszerna i zapewnia widok we wszystkich kierunkach dookoła. Jest nawet Wi-Fi, aby pasażerowie mogli przesyłać na żywo obraz na Ziemię. Będą mieli na to dużo czasu, w przeciwieństwie do podróżujących rakietami. Na maksymalnej wysokości Spaceship Neptune lecieć będzie przez pełne dwie godziny. I przez tyle czasu jego pasażerowie będą mogli podziwiać widoki dostępne do niedawna tylko dla kosmonautów. Błękit ziemskiej atmosfery i niezwykłą, pełną czerń kosmosu.

Opadanie na Ziemię będzie równie łagodne jak wznoszenie. Trwać będzie także dwie godziny. Cała wycieczka potrwa więc łącznie sześć godzin. Lądowanie odbędzie się na morzu. Kapsuła osiądzie na wodzie, gdzie będzie czekać na nią statek, który zabierze jej pasażerów.

Pomyślano oczywiście o dodatkowym zabezpieczeniu lądowania. Balon jest wprawdzie ogromny, mógłby pomieścić w swojej objętości cały stadion. Ale gdyby doszło do jakiegoś uszkodzenia, bezpieczne opadanie może zapewnić także specjalny spadochron. Został on umieszczony pomiędzy kapsułą i balonem. Jest od razu częściowo otwarty, więc nie ma obawy, że zawiedzie. Ponadto dzięki częściowemu otwarciu, jego pełne rozłożenie nastąpi szybko.

Spaceship Neptune jest też przygotowany na inną nagłą sytuację, o charakterze bardziej ludzkim. W kapsule znalazło się miejsce na toaletę. Jest ona umieszczona pod podłogą części pasażerskiej, więc nie będzie psuła widoków ani atmosfery niezwykłej wycieczki.

Podróż balonem w kosmos - czy też raczej w jego pobliże - może wydawać się niezwykle niebezpieczna. Ale ta technologia jest lepiej znana niż rakietowa. Balonów na dużych wysokościach zaczęto używać już w latach 30-tych ubiegłego wieku. Nie tylko dla samej podróży, ale także przez naukowców do prowadzenia badań. Od wielu lat takich balonów używa także amerykańska agencja kosmiczna NASA. Technologia jest więc bardzo dobrze przetestowana, a wszelkie zagrożenia dobrze znane.

Kapsuła podczepiona do balonu ma spore wymiary i zapewnia komfort podróży, o którym podróżujący rakietą mogą tylko pomarzyć.


Firma Space Perspective powstała zaledwie dwa lata temu, w 2019 roku. Ale jej pracownicy nie są bynajmniej nowicjuszami. To oni odpowiadają za pobicie rekordu najwyższego lotu balonem i skoku na spadochronie z największej wysokości. W 2012 roku takie rekordy ustanowił Austriak Felix Baumgartner, skacząc z wysokości prawie 128 tysięcy stóp (39 km). Ale dwa lata później, zespół StratEx pobił ten rekord.

Skok nastąpił z wysokości 136 tysięcy stóp (41,5 km), a dokonał go wiceprezydent Google, 57-letni Alan Eustace. Balon wypełniony helem wznosił go przez dwie godziny. Podróż w drugą stronę trwała zaledwie 15 minut. Skoczek osiągnął prędkość 822 mil na godzinę (1323 km/h), a więc ponaddźwiękową (na ziemi słychać było grzmot towarzyszący przekraczaniu bariery dźwięku).

Prowadzący ekpię StratEx Taber MacCallum i Jane Poynter stanęli potem na czele firmy Space Perspective, sprowadzając najlepszych fachowców w dziedzinie podróży balonem na dużych wysokościach. Dzięki temu, już w czerwcu 2021 roku odbył się pierwszy lot testowy pojazdu o nazwie Neptune One. W czasie lotu spełniono wszystkie założenia i kilka dni później przeprowadzono już następne testy.

Obecnie firma sprzedaje bilety na loty balonem na skraj kosmosu. Pierwsze z nich mają się odbyć pod koniec 2024 roku. Ale na rok 2024 wszystkie bilety zostały już wyprzedane. Najwcześniejsze wolne terminu są w roku 2025. Firma Space Perspective podaje, że chętnych zgłosiło się już 420. Biorąc pod uwagę ceny za loty rakietą, wycieczka balonem wydaje się tania. Bilet kosztuje 125 tysięcy dolarów.

Zachętą jest też zapewne znacznie łagodniejszy przebieg podróży. Nie każdy człowiek ciekawy kosmosu jest gotowy wcisnąć się w skafander i przypiąć w rakiecie, czekając na odliczanie: trzy, dwa, jeden... Czyż nie lepiej popijać martini, siedząc wygodnie w fotelu i spokojnie obserwować powierzchnię Ziemi?

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!