Samochód do składania

Szwedzka firma IKEA zmieniła sposób, w jaki kupujemy większość mebli. Jej założyciel zauważył, że sporą część kosztów produkcji mebla stanowi jego składanie. A potem, transport złożonego mebla jest problemem dla nabywcy. Dlatego zaproponował w swoim sklepie meble w częściach, spakowane w płaskich pudełkach, łatwych do transportu. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i od kilkudziesięciu lat klienci dostają w sklepie pudełka, zamiast gotowego mebla.

Teraz, podobnej metody próbuje producent... samochodów. A właściwie, jak na razie, jednego modelu samochodu. Należy od razu zaznaczyć, że bardzo specyficznego samochodu, bo bardzo małego, lekkiego i elektrycznego. Mieści się w kategorii minicar, w której są już inne pojazdy, ale żaden z nich nie mieści się... do pudełka. Bo tak jak z fabryki Ikei wysyłane są meble, tak samochód o nazwie Luvly O ma być wysyłany z fabryki, która znajduje się - gdzież by indziej - w Szwecji.

Na szczęście to nie końcowy odbiorca będzie skręcał sobie samochód, tak jak skręca szafkę czy krzesła z Ikei. Producent Luvly O, po ośmiu latach konstruowania i testowania swojego pojazdu, buduje teraz sieć współpracujących z nim warsztatów, czy też mikrofabryk, jak to nazywa. To tam ma się odbywać złożenie samochodu z elementów, które przyjadą w pudełkach.

Co producent zyskuje na takiej nietypowej procedurze? Zdecydowanie niższe koszty transportu i magazynowania samochodów. W przypadku tradycyjnych pojazdów, sprzedawanych za kilkadziesiąt tysięcy dolarów, koszty te stanowią tylko kilka procent końcowej ceny. Ale w przypadku tanich pojazdów kategorii minicar, każdy tysiąc dolarów to dużo.

Luvly O wygląda trochę jak zabawka. Ale czego można się spodziewać po produkcie wyciąganym z pudełka?


Luvly O ma w kosztować 10 tysięcy euro, a więc nieco mniej niż 11 tysięcy dolarów. Gdy samochody będą wysyłane do USA, koszty transportu będą jeszcze ważniejsze. W standardowym, 40-stopowym kontenerze, w którym zmieściłyby się cztery złożone samochody Luvly O, w pudełkach można upakować aż 20 tych samochodów. Po przywiezieniu na miejsce, koszt przechowywania w pudełkach jest także znacznie mniejszy.

Luvly O ma dość specyficzny wygląd, więc nazwa sugerująca angielskie słowo "śliczny" nie każdemu wyda się odpowiednia. Jednak jego parametry, jak na samochód z pudełka, są całkiem przyzwoite. Jest to klasyczny, dwuosobowy samochodzik miejski. Jego długość to zaledwie 270 cm (8,9 stóp), szerokość 153 cm (5 stóp), a wysokość 144 cm (4,7 stóp). Parkowanie będzie więc możliwe w wielu miejscach, które inne samochody mijają. Ale pomimo tak niewielkich wymiarów, bagażnik jest całkiem spory. Jego pojemność to 267 litrów (9,4 stóp sześciennych), więcej niż ma np. dłuższy o prawie metr elektryczny Fiat 500e (8 stóp sześciennych).

Luvly O to samochód elektryczny. Z założenia ma jeździć raczej tylko po mieście, więc jego bateria akumulatorów jest malutka. Jej pojemność to zaledwie 6,4 kWh (dla porównania, Toyota Prius PHEV, czyli z wtyczką, ma 13,6 kWh).

Ale dzięki temu, że pojazd waży niecałe 400 kg (882 funty), zużycie energii ma wynosić tylko 6,5 kWh na 100 km. To oznacza zasięg niemal 100 km czyli 62 mile (wspomniany Prius, używając tylko akumulatora przejedzie 44 mile). I choć samochód ma jeździć po mieście, będzie przy tym energetyczny, bo jego prędkość maksymalna wynosi 90 km/h (56 mil na godzinę).

Szwedzi są gotowi produkować kolejne modele z pudełka.


W przypadku małych samochodów pada zawsze pytanie o bezpieczeństwo. Szwedzi twierdzą, że o nie zadbali. Konstrukcja wykonana jest z mocnego aluminium i uzupełniona obfitymi warstwami specjalnego plastiku, absorbującego energię. Plastikowe elementy nadwozia mają też tę zaletę, że są elastyczne, więc przy lekkich uderzeniach nie odkształacają się trwale. W dodatku plastik ten nie wymaga malowania, co dodatkowo obniża koszty produkcji, ale też i użytkowania. Uderzenie wózkiem sklepowym w drzwi nie wymusza od razu konieczności ich malowania.

W razie poważniejszych uszkodzeń, naprawa również jest prostsza niż w tradycyjnych samochodach. Wszystkie elementy Luvly O są łatwe do wymiany, tak jak łatwe muszą być do montażu w mikrofabryce. Prosta w wymianie jest nawet bateria akumulatorów, procedura, której koszt straszy wielu potencjalnych nabywców samochodów elektrycznych.

Tak jak każdy nowoczesny gadżet, tak również szwedzki samochodzik ma swoją aplikację na telefon. Można przez nią sterować wieloma funkcjami, od otwierania drzwi po GPS. Można też włączyć ogrzewanie chwilę przed wyjściem z domu, aby wsiąść do ciepłego już auta. Widać tu wyraźny wpływ na konstruktorów zimnego szwedzkiego klimatu.

I tak jak w przypadku każdego gadżetu, niewiadomy pozostaje jego los. Było już wiele prób stworzenia małego samochodu, który jest bardzo tani. Nawet duże koncerny samochodowe mają kłopoty, aby taka konstrukcja była dochodowa. Ale może szwedzki pomysł na samochód w pudełkach okaże się trafiony. Meble z Ikei sprzedawane w kartonach też na początku budziły wątpliwości.

W papierowym wydaniu gazety piszemy też o tworzeniu konkurencji dla Twittera, czyli obecnej platformy X, ale według nowej filozofii. Pomysł taki miał współtwórca właśnie Twittera.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!