Roboty, które odkurzają nam mieszkanie, są już bardzo popularne. Nie wykonają za nas całej pracy przy sprzątaniu, ale na pewno pomogą. Szczególnie, gdy mamy psa lub kota, który wszędzie zostawia sierść. Ale i inne brudy robot skutecznie powciąga, poprawiając wygląd mieszkania nawet wtedy, gdy nie mamy czasu na dokładniejsze sprzątanie.
Szczęśliwi posiadacze robota zapewne jednak przyznają, że jego zakup jest tylko uzupełnieniem domowych narzędzi. Z pewnością wszyscy posiadają też tradycyjny odkurzacz, bo robot jednak wszystkiego nie załatwi. Czasem trzeba sięgnąć odkurzaczem w jakieś zakamarki, odkurzyć schody czy kanapę i fotele, albo odkurzyć samochód.
Jeżeli ktoś kupił sobie robota, to stary odkurzacz w dalszym ciągu mu się przydaje. Ale od czasu pojawienia się odkurzających robotów minęło już wiele lat. Stary odkurzacz mógł już się zepsuć. Albo po prostu wydaje się przestarzały. Obecnie modne są urządzenia akumulatorowe, nazywane też bezprzewodowymi - cordless vacuum. Są wygodne, gdy trzeba odkurzyć schody albo samochód. Doceniają je posiadacze robotów, bo chcąc dokończyć po nich pracę, trzeba przejść z odkurzaczem w różne punkty domu, gdzie robot nie dociera. A w przypadku urządzenia bezprzewodowego nie trzeba ciągle przekładać kabla do nowego gniazdka.
Firma Anker zwróciła uwagę, że osoby kupujące roboty, kupują teraz także tradycyjny odkurzacz bezprzewodowy. Przygotowała więc produkt, który zawiera te dwa urządzenia w jednym - robota i bezprzewodowy odkurzacz. Urządzenie o nazwie Eufy E20 reklamuje właściwie jako trzy urządzenia w jednym, hasłem "3-in-1". Bo w trybie ręcznego odkurzacza można używać dłuższej rury, pozwalającej na odkurzać podłogę, albo krótszych - do odkurzania np. kanapy. Ale różne końcówki są oferowane praktycznie do wszystkich odkurzaczy, więc Eufy E20 to tak naprawdę "2-in-1" - robot i odkurzacz bezprzewodowy z różnymi końcówkami.
W trybie ręcznym mamy w sumie trzy końcówki. Jedna z obracającymi się szczotkami na dłuższej rurze (o regulowanej długości, co pozwala dostosować ją do wzrostu osoby odkurzającej) - do odkurzania podłogi, wykładzin i dywanów - oraz dwie krótkie, o różnej szerokości dyszy i z wysuwaną szczotką. Przejście z trybu robota do ręcznego odkurzacza jest bardzo proste i szybkie. Przyciskając duży czerwony klawisz na robocie, wyjmujemy z niego element, który zawiera silnik, filtr oraz zbiornik na brud. Następnie do wyjętego elementu podłączamy jedną z rur.
Producent podaje, że ciśnienie ssące w robocie wynosi 8000 Pa, natomiast w trybie ręcznym, ciśnienie wzrasta do 30.000 Pa. To dlatego, że powierzchnia ssąca w robocie jest dużo większa niż w końcówce rury. Trzeba jednak zaznaczyć, efekt pracy robota jest bardziej imponujący. W porównaniu do innych robotów odkurzających, zbiera brudy bardzo skutecznie. Ale porównując Eufy E20 w trybie ręcznym do zwykłego odkurzacza bezprzewodowego, urządznie wypada tylko przeciętnie.
Eufy E20 jako robot odkurzający spisuje się bardzo dobrze.
W takim porównaniu bardzo słabo wypada też pojemność zbiornika na brud. Wynosi ona zaledwie 365 ml, ale jak na robota odkurzającego to jednak więcej niż przeciętna. Trzeba też pamiętać, że w trybie ręcznym ten odkurzacz ma być wykorzystywany tylko jako uzpełnienie. Główną pracę ma wykonywać jako robot. I ten mały pojemnik opróżnia się wówczas automatycznie. Robot co pewien czas pojeżdża do swojej bazy, zamontowanej gdzieś w mieszkaniu na ścianie, przy podłodze. Tam robot doładowuje swoje akumulatory i opróżnia też pojemnik na brud. Przedmuchuje go do znacznie większego pojemnika w bazie. Ten pojemnik trzeba już opróżniać ręcznie, ale ma on objętość 3 litrów. Producent oblicza, że w przypadku mieszkania dla dwóch osób z domowymi zwierzętami, opróżnianie będzie odbywać się raz na 75 dni. Nawet jeżeli miałoby to być raz w miesiącu, nie będzie uciążliwe.
Eufy E20 jako robot pracuje bez zarzutu. Można nawet powiedzieć, że wyróżnia się na tle konkurencji. Doskonale zbiera brud, nie zacina się od razu na włosach i skutecznie omija przeszkody. Każdy robot odkurzający, na początku pracy ostrzega właściciela (przez aplikację na telefon), aby pozbierał z podłogi drobne przedmioty, które będą przeszkadzać w sprzątaniu. Eufy E20 także to robi, ale gdy właściciel go nie posłucha, zgrabnie omija pozostawione na podłodze rzeczy.
Pierwszą pracę robot zaczyna od stworzenia planu mieszkania i stojących w nim mebli. Zajmuje mu to 10-15 minut, w zależności od wielkości mieszkania i liczby przeszkód i zakamarków. Producent podaje, że stworzenie planu dla powierzchni 753 stóp kwadratowych zajmuje mu 9 minut. Robot może zapamiętać do pięciu różnych planów, np. oddzielnych pomieszczeń czy poziomów.
Potem robot rusza od razu do odkurzania. Ale stworzony plan można sobie obejrzeć na telefonie, w aplikacji Eufy Clean, która współpracuje z robotem. Na planie można zaznaczyć strefy zakazane, do których robot nie ma prawa wjeżdżać. Może to być na przykład miejsce, gdzie stoi miska z wodą dla zwierzęcia domowego albo wszelkie inne miejsca, które uznamy za wrażliwe.
Nie ma jednak obawy, że robot nam coś uszkodzi. "Widzi" otoczenie za pomocą systemu składającego się z trzech laserów. Nie posiada kamery, jak niektóre drogie roboty, ale mimo to jego nawigacja jest bez zarzutu. Brak kamery może być zaletą dla osób, które obawiają się o swoją prywatność. Robot w razie potrzeby komunikuje się z właścicielem poprzez aplikację Eufy Clean, jeżeli np. gdzieś jednak utknie. Może też być sterowany głosowo za pomocą takich urządzeń, jak Amazon Alexa, Google Assistant czy Apple Siri.
Takie umiejętności są oczywiście typowe dla wielu robotów odkurzających. Ale Eufy E20 ma też coś wyjątkowego, a w każdym razie rzadko spotykanego. Za pomocą aplikacji w telefonie można nim sterować i samemu decydować, gdzie ma odkurzać. Przypomina to trochę zabawę samochodzikiem sterowanym przez radio. To nie tylko jakaś atrakcja, chociaż pewnie będzie rzadko używana do konkretnych celów. Ale może to być na przykład sytuacja, gdy coś nam się rozsypie i trzeba odkurzyć w konkretnym miejscu. Zamiast czekać, aż robot odkurzy cały dom, można go pokierować od razu we właściwe miejsce.
Robot może bardzo szybko stać się zwykłym odkurzaczem bezprzewodowym.
Druga nietypowa funkcja też może się przydać. Na ekranie telefonu, na planie stworzonym przez robota, widać poruszającego się małego awatara, który symbolizuje pracujący odkurzacz. Dzięki temu wiadomo, gdzie właśnie się znajduje. Ponadto zaznaczony jest obszar, który został już odkurzony.
Eufy E20 ma cztery tryby pracy: Quiet, Standard, Turbo i Max. Pierwszy z nich ma zapewnić cichą pracę, ale nawet w trybie Standard hałas zmierzony w odległości 5 stóp (1,5 m) to tylko 60 dB. W trybie Max jest to 65 dB. Oczywiście jeżeli hałas przeszkadza, robota można w każdej chwili odesłać do bazy odpowiednią komendą. Zależnie od trybu, różna jest też siła ssąca i zapewne ciągłe używanie trybu Max będzie najpraktyczniejsze. Oczywiście w takim trybie akumulatory szybciej się wyczerpują.
Dla robota to jednak nie problem, bo w razie potrzeby sam wraca do bazy, aby je doładować i kontynuuje pracę, gdy wróci mu energia. Inaczej, gdy używamy odkurzacza ręcznie. Wówczas w trybie Max, aukumulator wystarcza na zaledwie kilkanaście minut. Ładowanie akumulatora od zera do 100% trwa dwie i pół godziny.
Dość głośne jest natomiast opróżnianie pojemnika na brud. W trybie Deep Auto Empty hałas jest na poziomie 74 dB, a przedmuchiwanie brudu do dużego pojemnika w bazie trwa trochę ponad minutę. W standardowym trybie hałas wynosi 72 dB, a opróżnianie pojemnika trwa niecałe pół minuty.
Nowatorskie urządzenia zwykle dużo kosztują. Producent wyznaczył cenę Eufy E20 na 650 dolarów. To mniej więcej tyle, ile kosztuje tani robot plus tani odkurzacz bezprzewodowy. Eufy E20 jest na pewno powyżej kategorii "tani", szczególnie w trybie robota. A teraz na stronie eufy.com znaleźć można kupon na 270 dolarów (nie ma informacji, do kiedy kupon będzie aktualny), co daje naprawdę dobrą cenę za robota - 380 dolarów.