Kosmiczna instrukcja obsługi

Kupując jakieś urządzenie, zwykle otrzymujemy do niego instrukcję obsługi. Po uruchomieniu nabytku instrukcja wydaje się niepotrzebna. Ale nawet gdy chcemy ją zachować na wszelki wypadek, może upłynąć dużo czasu zanim będziemy musieli po nią ponownie sięgnąć. I wtedy może się okazać, że mamy problem z jej odnalezieniem.

Wydaje się, że opisana sytuacja dotyczy wyłącznie zwykłych użytkowników, ale okazuje się, że zdarza się też profesjonalistom. Przy konstruowaniu wszelkich urządzeń powstaje zawsze szczegółowa dokumentacja, która służy potem przy dokonywaniu wszelkich napraw czy poprawek w konstrukcji. Jest pisana specyficznym językiem technicznym, który pozwala każdemu inżynierowi ją zrozumieć. Jej zagubienie jest właściwie nie do pomyślenia, bo rujnuje cały projekt.

Tymczasem takie zagubienie zdarzyło się w NASA. Słynna agencja kosmiczna poinformowała, że ma problemy z odnalezieniem dokumentacji dwóch bardzo ważnych sond, wysłanych w kosmos. A teraz dokumentacja akurat bardzo się by przydała, bo jedna z sond zgłasza błąd jednego ze swoich systemów.

Agencja nie jest jednak szczególnie zawstydzona. Jej przedstawiciele wypowiadają się na temat powstałej sytuacji nawet z nutką dumy. Bo chodzi o sondę Voyager 1, która wystrzelona została w kosmos w 1977 roku. Wraz z bliźniaczą sondą Voyager 2 miała dokonać obserwacji kolejnych planet Układu Słonecznego i ich księżyców: Jupitera, Saturna, Uranu i Neptuna. To najbardziej oddalone od Słońca planety, więc misja sond miała trwać bardzo długo. To znaczy 5 lat.

Oto sonda kosmiczna Voyager. Pilnie poszukiwana jest instrukcja obsługi.


Sondy wykonały swoje zadanie i przekazały na Ziemię cenne informacje o badanych planetach. Ale potem leciały dalej. I dalej, i dalej, i dalej. Aż w 2012 roku jako pierwsze pojazdy wykonane przez człowieka wyleciały poza zasięg Słońca. Po 45 latach podróży znajdują się 14,5 miliarda mil (23,3 mld km) od Ziemi. I co najważniejsze - ciągle działają. Nic dziwnego, że przedstawiciele NASA są dumni.

Sonda Voyager 1 zgłosiła jednak błąd systemu określającego położenie sondy w przestrzeni. To ważny system, bo umożliwia sondzie odpowiednie ustawianie się wobec Słońca. To konieczne do zasilania baterii słonecznych, a także skierowania anteny w kierunku Ziemi. Inżynierowie z NASA informują, że choć system zgłasza błąd, najwyraźniej sonda zachowuje prawidłowe położenie. Sygnał z anteny Voyagera nie uległ bowiem osłabieniu, a więc antena skierowana jest w dobrym kierunku. Sonda wysyła też informacje i reaguje na podawane z Ziemi komendy.

Dopóki komunikacja jest zachowana, NASA może podjąć próbę naprawy. Do tego potrzebna jest szczegółowa dokumentacja systemu. Okazuje się jednak, że pracownicy NASA mają problemy z jej odnalezieniem. Przedstawiciele agencji tłumaczą, że sondy były konstruowane w latach 70-tych i wszelkie instrukcje i schematy były przechowywane na papierze. Inżynierowie, którzy pracowali nad różnymi elementami sondy, trzymali nad nimi pieczę. Ale w kolejnych dziesięcioleciach zaczęli odchodzić na emeryturę, a dokumentację nad starym projektem zabierać ze sobą, aby nie uległa zagubieniu w czasie likwidacji ich biura. Pudła z różnymi dokumentami są też w archiwum znajdującym się poza NASA. Ale przeszukiwanie ich jest bardzo czasochłonne.

Przez pierwsze 12 lat misji Voyager, pracowały przy niej tysiące inżynierów. Później jednak ważniejsze były nowe projekty. Sondy z lat 70-tych były już na tyle stare, że dokumentacja dotycząca zastosowanych w nich rozwiązań nie wydawała się istotna. Technologia była już dużo bardziej zaawansowana.

Teraz jednak instrukcje sprzed niemal pół wieku by się przydały. Współcześni inżynierowie nie wiedzą nawet, jak zresetować system, który zgłasza błąd. Być może wystarczyłoby to do jego usunięcia. Biorą jednak też pod uwagę możliwość zwykłego zużycia się jakiegoś elementu. Po tylu latach nawet elektronika ma prawo się zestarzeć.

Możliwe jest także, że winę ponosi otoczenie sondy. Jej wcześniejsze komunikaty wskazywały na obecność w przestrzeni kosmicznej cząsteczek o wysokim ładunku elektrycznym. Zderzenie z taką cząsteczką może wywołać poważne szkody. Jest też ponadto element niewiadomej, co też w tej przestrzeni może jeszcze być. Wszak nikt nigdy wcześniej nie był poza Układem Słonecznym.

Wiadomo natomiast z całą pewnością, że instrukcję obsługi zawsze warto zachować.


W papierowym wydaniu "abecadła", w rubryce "Technika i gadżety" opublikowaliśmy również artykuł pt. "Zobaczyć przyszłość" o elektronicznych szkłach kontaktowych.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!