Wiele branż narzeka na cła wprowadzone przez prezydenta Donalda Trumpa, ale dla branży motoryzacyjnej być może jest to rzeczywiście jedyny ratunek. Bo konkurencja ze strony Chin wydaje się wręcz zabójcza. Jeszcze trzy dekady temu Chińczycy kupowali głównie rowery - jeżeli było ich na to stać. Obecnie chiński rynek dogonił amerykański w ilości sprzedawanych samochodów. A co ważniejsze, chińscy producenci są realną konkurencją dla marek europejskich i amerykańskich.
Widać to szczególnie w segmencie samochodów elektrycznych. Chiny bardzo mocno postawiły na ten tym pojazdów dużo wcześniej niż Europa czy Stany Zjednoczone. Choć to Tesla była pierwsza, Chińczycy zebrali już ogromne doświadczenie w produkcji samochodów elektrycznych (EV) i mają silne marki, takie jak BYD czy Cherry. Są też potentatem w wytwarzaniu akumulatorów do EV, w czym pomaga im posiadanie złóż ziem metali rzadkich.
Oczywiście Chińczycy produkują nie tylko samochody elektryczne. W segmencie aut spalinowych trudniej im jednak przełamać przekonanie Amerykanów do własnych marek. Szczególnie że Amerykanie lubią duże samochody, a tu napęd elektryczny radzi sobie gorzej. Ale i na to Chińczycy mają odpowiedź.
Przykładem jest zaprezentowany w tym roku samochód Chery Exeed VX C-DM (na fot. u góry). Ma napęd hybrydowy, ale z możliwością doładowywania akumulatorów z zewnętrznej ładowarki. Takie samochody są określane potocznie jako hybrydy z wtyczką, albo formalnym skrótem PHEV (Plug-in Hybrid Electric Vehicle). Są oferowane przez wielu producentów, również w USA. Ich wadą jest jednak stosunkowo wysoka cena.
Chery Exeed VX C-DM to hybryda typu PHEV, o dużym zasięgu w trybie elektrycznym.
Wynika ona z tego, że samochód ma być teoretycznie zarówno spalinowy, jak i elektryczny. Tradycyjne hybrydy są prostsze, bo mają mały silnik, na którym samochód jedynie rusza i wspomaga się przy przyspieszaniu. A przede wszystkim ma dużo mniejszą baterię akumulatorów, z których silnik elektryczny jest napędzany. Ładowane są one jedynie przez prądnicę napędzaną silnikiem spalinowym.
W samochodach PHEV bateria akumulatorów jest na tyle duża, że pozwala na jazdę w trybie wyłącznie elektrycznym. Ale jednocześnie na tyle mała, że zasięg w tym trybie jest niewielki. Zwykle jest to 20-30 mil, Toyota Prius PHEV w wersji SE chwali się zasięgiem 44 mil. Idea takiego rozwiązania jest taka, że dla wielu kierowców zasięg ten wystarczy na codzienną jazdę. W praktyce będą więc jeździć tak, jak samochodem elektrycznym. Ale gdy zdarzy się im dalszy wyjazd, nie będą ograniczeni pojemnością akumulatorów, bo wtedy jechać będą na silniku spalinowym.
Właśnie takim samochodem jest Chery Exeed VX C-DM. To duży SUV, który ma trzy rzędy foteli dla łącznie siedmiu osób. Ale silnik spalinowy jest niewielki, ma tylko 1,5 litra pojemności. A skrzynia biegów ma zaledwie trzy biegi. Ale to w zupełności wystarczy, bo silnik spalinowy jest połączony z elektrycznym o mocy 165 kW. Do tego jest jeszcze drugi silnik elektryczny osadzony na tylnej osi. Ma moc 175 kW. Wszystkie trzy silniki mają łącznie moc 455 kW, a więc 610 KM. To bardzo dużo, nawet jak na ten wielki SUV o długości 197 cali (5,01 metra).
Ponadto dzięki napędowi dwóch dużych silników elektrycznych, ogromny jest też moment obrotowy. Wynosi aż 680 lb-ft (920 Nm) i pozwala na przyspieszenie od 0 do 60 mil na godzinę w 5,0 sekund. Dla porównania, Dodge Charger R/T z 2023 roku (od 2024 model jest elektryczny), z ogromnym silnikiem 5,7 l, dysponuje mocą 370 KM i momentem 395 lb-ft (536 Nm) i przyspieszeniem w 5,1 sekund.
Ten duży, 5-metrowy SUV jest 7-osobowy i niezwykle luksusowy.
Najbardziej szokujący jest natomiast zasięg tego chińskiego samochodu. W trybie wyłącznie elektrycznym wynosi aż 112 mil (180 km)! Oczywiście dalej może jechać na benzynie.
Chery Exeed VX C-DM może się pochwalić nie tylko napędem, ale i wyposażeniem. Chery to państwowy producent, który stworzył dodatkową markę Exeed jako luksusową (analogicznie jak Toyota stworzyła Lexusa). Nowy SUV tej marki ma więc wszelkie luksusy, od skórzanych foteli z masażem, przez panoramiczny dach, dotykowe ekrany i 23 głośniki systemu audio, aż po liczne funkcje technologiczne, jak jazda autonomiczna, systemy zapobiegający kolizji i kamery we wszystkich kierunkach (opisane nawet nie jako 360 stopni, ale... 540 stopni). Pasażerowie są zabezpieczeni 10 poduszkami powietrznymi, a w testach zderzeniowych samochód otrzymał maksymalny wynik pięciu gwiazdek.
Samochód określany jest w reklamach jako "the land business jet" (odrzutowiec biznesowy na ziemi). W Chinach kosztuje 239.900 yuanów. W przeliczeniu na dolary to nieco ponad 33 tysiące. Ale cło nałożone na samochody sprowadzane z zagranicy oraz cło na produkty chińskie powodują, że cena tego auta w USA byłaby zdecydowanie wyższa. Amerykańscy producenci mogą więc spać spokojnie.
W papierowym wydaniu "abecadła" publikujemy też tekst pt. "Bardzo tania Toyota".