Gadżet, który przetrwał

Wiele gadżetów, które zyskują nagłą popularność, umiera śmiercią naturalną, gdy przestają już być techniczną nowinką. Niektóre potrafią jednak przetrwać, niemal wbrew logice. Takim gadżetem jest właśnie mała elektroniczna zabawka o nazwie Tamagotchi.

Wymyślona została przez dwóch Japończyków i wprowadzona na rynek w 1996 roku (tak jest, niemal trzy dekady temu). Jej konstruktorzy to Akihiro Yokoi oraz Aki Maita. Co ciekawe, w 1997 roku otrzymali oni Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii. Nazywano ich matką i ojcem Tamagotchi.

Oryginalna zabawka miała postać breloczka, aby jej właściciel nigdy się z nią nie rozstawał. Gra polegała bowiem na troszczeniu się o wirtualne stworzenie, którego potrzeby, stan zdrowia i nastrój były wyświetlane na małym ekraniku zabawki. Użytkownik musiał systematycznie spoglądać na zabawkę, aby obserwować, czego jego wirtualny pupil potrzebuje. Musiał go nie tylko karmić, ale też dbać o jego humor, systematycznie się z nim bawiąc.

Tamagotchi okazało się wielkim hitem. Gdy w maju 1997 roku zabawka pojawiła się w USA, trudno było ją dostać, bo całe dostawy były natychmiast wykupywane. Sukces gadżetu polegał na oryginalnym pomyśle gry, ale także na technologicznej możliwości stworzenia małej elektronicznej gry o sporych możliwościach zaprogramowania. Sporych, jak na tamte czasy, bo urządzenie było zbudowane na zaledwie 4-bitowym procesorze. Największym ograniczeniem był monochromatyczny ekran, o przekątnej nie większej niż 1 cal i rozdzielczości zaledwie... 32 x 16 pikseli! Łącznie ekran miał więc zaledwie 512 punktów (pikseli).

Spoglądając dziś na smartfony, które oferują zaawansowane gry, wyświetlane na kolorowych ekranach o rozdzielczości mierzonej w milionach pikseli, oryginalne Tamagotchi budzi uśmiech. Wydaje się archaiczne i bardzo prymitywne. I oczywiście nie mające żadnych szans w konkurencji z 6-calowym wyświetlaczem smartfona. Tym bardziej, że posiadacze smartfona także nie się z nim nie rozstają, co daje możliwość implementacji podobnej gry na telefon.

Tamagotchi wciąż żyje! Na fotografii w wersjii Paradise.


A jednak Tamagotchi przetrwało. Od lat 90-tych miało kilka kolejnych wersji. Najnowsza, wprowadzona w sierpniu bieżącego roku, nazywa się Tamagotchi Paradise. Ma kształt - podobnie jak poprzednie wersje - małego jajka, z kwadratowym ekranem. Ponieważ jest to mały gadżet, ekran w dalszym ciągu jest niewielki. Ma tylko 128x128 pikseli, ale jest już (od wersji 2008 roku) ekran kolorowy. W wersji Paradise jego przekątna wynosi tylko 1,5 cala, czyli mniej niż w niektórych wersjach wcześniejszych.

Gra polega w dalszym ciągu na opiekowaniu się małym stworzeniem Tama, ale nie jest to już tylko jedno stworzenie. Po wychowaniu go do postaci dorosłej, wypuszcza się go na wolność i przechodzi do opieki nad kolejnym stworzeniem. Dbać trzeba już nie o jedno stworzenie, ale całą populację (chociaż jednocześnie dostępne jest tylko jedno stworzenie). Gra przypomina więc raczej dbanie o środowisko naturalne, a nie tylko jeden organizm. Tym bardziej, że do dyspozycji są trzy różne światy (nazywane polami - Field), określane jako ląd, woda i niebo. Gra zaczyna się po wykluciu z jajka tylko w jednym ze światów, a jego rodzaj zależy od koloru gadżetu, który kupiliśmy. Po dotarciu do poziomu 6, który wymaga wychowania dwóch Tama, dostępne są już wszystkie trzy światy. Po przejściu do poziomu 10 - czyli wychowaniu sześciu stworów - dostępne są już wszystkie funkcje gadżetu.

Do tych funkcji należy na przykład podróżowanie na inne planety. Dostępnych jest siedem różnych światów. Można się też podjąć jednej z ponad 20 misji do wykonania. W międzyczasie pojawiają się też różne wydarzenia, które zagrażają światu Tamagotchi. Może to być na przykład deszcz meteorytów, na który trzeba odpowiednio szybko zareagować. Gadżet oferuje też zestaw gier w sekcji Mini Games, dzięki którym można zbierać punkty Gotchi.

W grze podróżuje się po różnych światach i różnych żywiołach, ale sam stworek Tama jest nieco mniej wymagający niż w oryginalnej grze. Można go na przykład wysyłać na poszukiwanie żywności, albo zlecać przygotowanie posiłku ze składników. Po raz pierwszy w tym gadżecie pojawia się za to podsumowanie wszystkich popełnionych błędów, ale także sytuacji, w których gracz uczynił swego pupila szczęśliwym.

Tamagotchi Paradise ma też inne nowości techniczne. Oprócz trzech przycisków do sterowania grą, pojawiło się kółeczko, które przypomina pokrętło na stoperze. Można nim przybliżać lub oddalać widok używanego świata. Zbliżenie może być tak duże, że wnika się w komórki stworzenia. Jest to potrzebne, gdy Tama zachoruje i wymaga zwalczania patogenów w jego organizmie. Kółeczko pozwala też na wygodne przechodzenie po różnych opcjach w menu. Wykorzystywane jest ponadto w niektórych grach.

Oryginalna wersja Tamagotchi z 1996 r. Zwraca uwagę prymitywna grafika na wyświetlaczu.


Mały gadżet Tamagotchi nie ma Wi-Fi, ale posiada zewnętrzny port, przez który może łączyć się z innymi urządzeniami Tamagotchi. Port nie służy jednak do ładowania, jak to było w innych wersjach. Gadżet zasilany jest dwoma bateriami AAA. Połączenie z innym gadżetem pozwala na interakcję i rywalizację w grze. Umożliwia też założenie rodziny Tamagotchi.

Oryginalny gadżet Tamagotchi był tak popularny, że bawili się nim wszyscy, niezależnie od wieku. W związku z konkurencją ze strony smartfonów i niezliczonej ilości gier, w które można na nich grać, zabawka raczej nie wciągnie dziś dorosłych. Producent sugeruje, że jest ona przeznaczona dla dzieci w wieku od 6 do 12 lat. Oczywiście dzieci także mają już dziś smartfony, ale podążając za modą mogą cieszyć się także tym nietypowym gadżetem. Jeżeli w ich towarzystwie Tamagotchi jest znany, może to być ciekawy prezent np. pod choinkę. Szczególnie dla tych młodszych dzieci, szczególnie jeżeli nie mają swojego smartfona.

Tamagotchi Paradise kosztuje 45 dolarów, jest więc tańszy niż wcześniejsze wersje, takie jak Uni, Pix czy On. Z drugiej strony, rodzice mogą woleć wydać pieniądze od razu na smartfona, który będzie nie tylko zabawką, ale i zapewni komunikację z dzieckiem. Kuszące mogą być oferty bardzo tanich smartfonów mało znanych firm. Warto jednak najpierw zaznajomić się z opiniami wystawianymi w internecie przez osoby, który dany telefon kupiły. Ich jakość, szybkość i możliwości mogą być bardzo rozczarowujące, nawet w porównaniu do tanich telefonów firmowych.

Nie warto też kusić się na kupno smartfona znanej firmy, ale starego modelu. Walmart oferuje na swojej stronie internetowej telefon Samsung Galaxy S5 za 49,95 dolara (dostępny jest także na innych stronach za podobną cenę). Był to bardzo udany model, ale pochodzi z 2014 roku. I wtedy był warty kupienia. Obecnie należy go uznać za powolny i mający sporo ograniczeń. Na przykład jego pamięć to tylko 16 GB. Ale największym problemem będzie system operacyjny, którego wersja to Android 4.4 (KitKat). Wiele programów oferowanych obecnie dla systemu Android wymaga znacznie nowszych wersji. Najnowsza ma numer 16. Na telefonie Samsung Galaxy S5 po prostu nie da się ich zainstalować.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!