Popularne kiedyś hydroplany wracają do łask. To samoloty, które zamiast kół mają pływaki - duże, płaskie pojemniki z powietrzem. Dzięki nim, hydroplan może startować i lądować na wodzie (i tylko na wodzie). Taka konstrukcja była kiedyś bardzo praktyczna, bo lotniska były rzadkością. Rozkwit lotnictwa pasażerskiego po II wojnie światowej spowodował jednak szybki rozwój infrastruktury i hydroplany przestały być już tak atrakcyjne. Tym bardziej, że są to raczej małe samoloty, a duże samoloty pasażerskie przewożą ludzi i towary na duże odległości i znacznie ekonomiczniej.
Hydroplany są dziś ciągle używane w miejscach trudno dostępnych i mniej uczęszczanych. Ale ich walory zaczynają być doceniane także w zurbanizowanych rejonach. Firma Regent ze stanu Rhode Island skonstruowała unikalny pojazd o nazwie Viceroy, będący połączeniem wodolotu z hydroplanem. Reklamuje go jako alternatywę dla regionalnego transportu lotniczego. Korzystanie z tego pojazdu pozwala na uniknięcie zatłoczonych lotnisk i konieczności przechodzenia przez kontrolę bezpieczeństwa.
Viceroy jest też alternatywą dla promów wodnych, które są znacznie wolniejsze. Szef firmy Regent przewiduje dużą przyszłość dla transportu wodnego i nad wodą. Zauważa bowiem, że aż 40% ludzkości żyje na wybrzeżach. A Viceroy jest pojazdem przyszłości, gdyż jest całkowicie elektryczny. Nazwa firmy Regent pochodzi zresztą od pierwszych liter słów: Regional Electric Ground Effect Nautical Transport.
Pojektowanie pojazdu Viceroy rozpoczęło się w 2020 roku. Zbudowano mały prototyp wielosilnikowego hydroplanu elektrycznego, aby przetestować pomysł lotu na niskiej wysokości, około 30 stóp (9 metrów). Zaledwie trzy lata później powstał już pełnowymiarowy samolot, który ma przewozić 12 pasażerów i dwie osoby załogi. Jego pilotowanie jest w pełni zautomatyzowane, podobnie jak w dużych samolotach, ale za sterami wciąż ma siedzieć człowiek.
Samolot Viceroy ma latać nisko nad wodą, ale z prędkością wystarczającą, aby konkurować z transportem lotniczym.
Viceroy może używać istniejących przystani i wypływać z nich jako łódź. Chociaż łódź o specyficznym wyglądzie, bo jego skrzydła mają rozpiętość 65 stóp (20 m). To więcej niż długość, która wynosi 57,5 stóp (17,5 m), przy wysokości 15,5 stóp (4,7 m). Po rozwinięciu odpowiedniej prędkości, Viceroy unosi się nad wodą jak wodolot, na umieszczonym pod kadłubem skrzydle. W takiej pozycji może nabrać jeszcze większej prędkości i unieść się w powietrze.
Niewielka wysokość lotu ogranicza zużycie energii, potrzebnej do wznoszenia. Ale podróż jest analogicznie szybka do innych małych samolotów czy helikoptera i wynosi 180 mil na godzinę (290 km/h). W razie ewentualnych problemów technicznych, samolot może bardzo szybko wylądować na wodzie, bo tylko nad nią ma latać. Problemy są jednak tym mniej prawdopodobne, że Viceroy ma aż 12 silników, po 6 na każdym skrzydle.
Każdy z nich ma moc tylko 120 kW, ale razem pozwalają na uniesienie w powietrze 15.400 funtów (7 ton) całkowitej masy hydroplanu. Użyteczny udźwig w wersji pasażerskiej pojazdu to 3000 funtów. W wersji transportowej zwiększa się do 3500 funtów. Zapewne dlatego, że nie ma w niej foteli dla pasażerów i innych dodatków, mających zapewnić im komfort podróży. Są to na przykład ekrany w fotelach i rozkładane stoliki na laptopa albo posiłek. Tak jak w dużym samolocie pasażerskim.
Kabina jest oczywiście odpowiednio mniejsza, bo tylko dla 12 pasażerów. Jej długość to 26 stóp (8 m), a szerokość 5,5 stopy (1,68 m). Wyżsi ludzie muszą się schylać, bo wysokość kabiny to tylko 6 stóp (1,83 m). Ale takie warunki są dość typowe dla małej awionetki. Jest też luk bagażowy, mający objętość 88 stóp sześciennych (2,5 m3). To oznacza około 7 stóp sześciennych na pasażera, co powinno wystarczyć na jedną walizkę o standardowych wymiarach 27x21x14 cali (4,6 stopy sześcienne), którą w liniach lotniczych nadaje się na bagaż i jedną walizkę bagażu podręcznego, tzw. carry-on, o wymiarach 22x24x9 cala (1,6 stopy sześciennej).
W przypadku pojazdów elektrycznych pojawia się zawsze pytanie o ich zasięg. Viceroy może na jednym ładowaniu akumulatorów pokonać 156 mil morskich czyli 180 mil (289 km). To w zupełności wystarcza na krótkie przewozy regionalne, realizowane często helikopterem albo promem. W każdym razie wystarczyło to wielu klientom, którzy w przedsprzedaży zamówili już 600 samolotów Viceroy. Firma podaje, że to oznacza dochód 9 miliardów dolarów, a to sugeruje, że samoloty będą sprzedawane po 15 mln dolarów.
Cena nie jest więc bynajmniej niska, ale nabywcy liczą zapewne, że dużo zaoszczędzą na paliwie, którym będzie prąd zamiast ropy. Również koszty serwisowania silników elektrycznych będą zdecydowanie niższe niż w przypadku spalinowych. Spore zainteresowanie samolotem Viceroy powoduje, że firma Regent planuje jego znacznie większą wersję. Konieczne będzie wykorzystanie akumulatorów następnej generacji, ale samolot ma zabierać aż 100 osób i przewozić je na odległość do 500 mil.
W wydaniu papierowym "abecadła" piszemy też o elektrycznym wodolocie Vessev, który do komercyjnego wykorzystania wprowadza operator promów.