Co pokaże tablica rejestracyjna?

W ostatnich latach w samochodach pojawiła się ogromna liczba elektronicznych systemów i przeróżnych gadżetów. Wydawałoby się, że więcej elektroniki już być nie może. To oczywiście nieprawda, bo zapewne jeszcze niejeden nowy element pojawi się w naszym aucie albo już istniejący zostanie zastąpiony czymś nowym. I właśnie ten drugi przypadek dotyczy zwykłej tablicy rejestracyjnej.

Pomysł zrobienia z niej kolejnego gadżetu pojawił się w Kalifornii już w 2013 roku. A od 2018 roku uruchomiono pilotażowy program, w którym zaproponowano niektórym kierowcom, aby zamiast tablicy powiesili elektroniczny wyświetlacz. Po kilku latach prób Kalifornia udostępniła tę opcję wszystkim chętnym.

Elektroniczna tablica rejestracyjna ma zielone światło także od władz federalnych. Może być legalnie używana w całych Stanach Zjednoczonych, ale także w Kanadzie i Meksyku. Możliwość rejestracji samochodu z jej wykorzystaniem zależy jednak od władz stanowych. Obecnie zgodziły się na nią już władze Arizony i Michigan, a w Teksasie mogą ją założyć samochody komercyjne. Kolejne 10 stanów jest na różnym etapie przyjęcia takiego rozwiązania. Może pojawi się też w New Jersey i w Pennsylwanii. Przypatrzmy się więc, czym jest elektroniczna tablica rejestracyjna i czy wartą ją posiadać.

Jedynym producentem takich tablic jest na razie firma Reviver. Swoją konstrukcję opatentowała i zachwala ją na kilka sposobów. Chyba najbardziej interesującym jest możliwość wyświetlania przez tablicę różnych informacji. Może to być na przykład komunikat tzw. Amber Alert, np. o poszukiwanym samochodzie. Albo dobitna informacja "kradziony", która wskazuje, że samochód prowadzi złodziej.

Tablica, nazywana przez producenta RPlate, jest nie tylko zwykłym wyświetlaczem. Ma wbudowany procesor oraz układ komunikacji poprzez sieć telefonii komórkowej 4G lub 5G. Pozwala to na przesyłanie informacji w dwóch kierunkach. Tablica otrzymuje np. informację, że samochód został zgłoszony jako kradziony, a w odpowiedzi przesyła informację o swojej lokalizacji. Urządzenie ma bowiem wbudowany także system GPS.

RPlate odczytuje także aktualną prędkość samochodu i w zależności od tej prędkości, może wyświetlać różne informacje. Bardziej zaawansowane modele mogą nawet unieruchamiać pojazd, jeżeli jego właściciel się na to zgodzi, przesyłając na policję zgłoszenie o kradzieży. Biorąc pod uwagę, że w 2020 roku w USA skradziono 810.400 samochodów, taka funkcja wydaje się przydatna.

Rejestracja elektroniczna wygląda jak zwykła tablica rejestracyjna.


Możliwość śledzenia lokalizacji może być wykorzystywana także w celach biznesowych. Operator floty pojazdów dostawczych może przewidywać w czasie rzeczywistym moment dostawy lub przyjazdu po odbiór towaru. Zresztą każdy samochód służbowy może być poprzez RPlate obserwowany. Szef może sprawdzać, czy pracownik nie przekracza dozwolonej prędkości albo czy postój na lunch nie trwał zbyt długo. Może nawet wyznaczyć granice strefy, poza którą samochód nie powinien wyjeżdżać. Przekroczenie granicy automatycznie generuje informację o tym zdarzeniu.

Tablicą do pewnego stopnia sterować może także kierowca, ze swojego telefonu. Służy do tego komunikacja poprzez Bluetooth. Firma Reviver podkreśla możliwość wybrania wzoru według własnych preferencji i łatwego jego zmieniania. RPlate umożliwa też automatyczne odnowienie rejestracji samochodu, bez potrzeby udawania się w tej sprawie do urzędu. Może też służyć do automatycznego płacenia za przejazd mostami, tunelami i płatnymi drogami albo nawet za parking.

Zalety elektronicznej tablicy wydają się ciekawe, ale jak każdy gadżet, ma ona też wady. I jak zwykle w przypadku nowości, jedną z nich jest cena. Jest to aż 600 dolarów, zarówno za model zasilany bateriami, jak i zasilany z układu elektrycznego samochodu. Należy zaznaczyć, że samo wyświetlanie numeru rejestracyjnego i innych informacji nie wymaga energii, gdyż wyświetlacz jest w technologii e-papieru. Minimalny pobór energii następuje wyłącznie w momencie zmiany zawartości ekranu. Zasilane bateryjne jest więc wystarczające, a bateria ma wystarczyć na 5 lat. Zastosowanie e-papieru pozwoliło też na zbudowanie tablicy, która jest bardzo cienka i przypomina tradycyjną.

Na zakupie tablicy wydatki się nie kończą. Ze względu na potrzebę komunikacji przez sieć komórkową, trzeba płacić miesięczny abonament. Bez abonamentu RPlate wciąż będzie wyświetlał numer rejestracyjny, ale nie będzie mógł korzystać z innych funkcji. Dla wersji na baterię opłata wynosi 8 dolarów miesięcznie, a dla zasilanej kablem 10 dolarów. Reviver oferuje zniżkę przy zapłaceniu za rok z góry - odpowiednio 75 i 95 dolarów. Opłaty rejestracyjne w urzędzie są takie same, jak w przypadku tradycyjnych tablic.

Elektroniczną tablicę należy jeszcze zainstalować. Producent zapewnia szczegółową instrukcję, jak tego dokonać, ale kieruje też do swoich przedstawicieli. Za montaż pobierają oni opłatę 100 dolarów za wersję bateryjną i 150 dolarów za podłączaną do samochodu. Należy zwrócić uwagę, że wszystkie opłaty dotyczą pojedynczej tablicy. Jeżeli stanowe prawo wymaga tablicy z przodu i z tyłu pojazdu, należy zainstalować także tradycyjną, metalową tablicę jako drugą.

Firma Reviver twierdzi, że nawet samodzielny montaż RPlate jest łatwy. Ale jednocześnie zapewnia, że tablica jest odporna na działanie złodziei. Trudno jednak uwierzyć, aby zdjęcie takiej tablicy stanowiło przeszkodę nie do pokonania.

Gdy samochód zostanie skradziony, tablica informuje o tym napisem "Stolen".


Podobne obawy budzi możliwość elektronicznego włamania się do systemu tablicy. Jak każde urządzenie podłączone do internetu, jest ona narażona na działanie hakerów. Nie chodzi tylko o możliwość unieruchomienia pojazdu lub wysłania na tablicę informacji, że został on skradziony, co oznacza jedynie chwilowe niedogodności. Trzeba pamiętać, że tablica może łączyć się z systemem płatności, w związku z możliwością automatycznych opłat za mosty czy drogi. A to grozi już stratami finansowymi.

Wielu kierowców komentuje informacje o elektronicznych tablicach obawą o swoją prywatność. Teoretycznie, urządzenie może być śledzone tylko za zgodą właściciela, np. w przypadku skradzenia samochodu. Ale dostęp do tej funkcji także mogą uzyskać hakerzy. Nie brakuje komentarzy, że nie chodzi tylko o hakerów. Wiele osób wyraża obawy, że jest to kolejny sposób na inwigilację obywateli. Inni odpowiadają, że wystarczającym sposobem jest już śledzenie lokalizacji naszych telefonów komórkowych.

Warto pamiętać, że możliwość śledzenia lokalizacji samochodu dają już inne urządzenia, stworzone właśnie do tego celu. Stosuje je wiele firm do śledzenia floty swoich samochodów. Korzystają z nich także osoby prywatne, np. rodzice udostępniający samochód swojemu dziecku. Pod tym względem RPlate nie jest więc żadnym przełomowym gadżetem.

Jako system lokalizacji skradzionego samochodu, RPlate jest nawet gorszym urządzeniem od wielu innych urządzeń śledzących. Tablica rejestracyjna jest bowiem dobrze widoczna i od razu wskazuje złodziejowi, gdzie znajduje się źródło jego problemu. Może go też potencjalnie odstraszyć, ale tę samą funkcję spełniają nalepki na szybach informujące o systemie śledzenia samochodu, bez wskazywania, gdzie znajduje się urządzenie.

Pozostaje jeszcze zaleta, że elektroniczna tablica może wyświetlać różne informacje, np. komunikaty Amber Alert. To pożyteczna funkcja, ale tylko w ograniczonym stopniu. Tablica ma bowiem małe rozmiary i może przedstawić niewiele informacji. Kilkuwyrazowy napis będzie miał zbyt małe litery, aby kierowca innego samochodu zwrócił na niego uwagę.

Na razie gadżet może budzić zainteresowanie, bo jest bardzo rzadki. W Kalifornii mogło z niego skorzystać przez 4 lata testów 175 tysięcy kierowców. Kupiło go 10 tysięcy, a więc niespełna 6%. W Kalifornii udostępniony został teraz dla 40 milionów samochodów. Jeżeli odsetek zainteresowanych utrzyma się, to RPlate pojawi się na ponad 2 milionach samochodów. W całych Stanach Zjednoczonych zarejestrowanych jest 280 milionów aut. 6% z nich oznacza 17 milionów elektronicznych rejestracji.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!