Prezydent Donald Trump jest ostro krytykowany przez politycznych przeciwników za niektóre swoje pomysły, ale znacznie bardziej atakowany jest Elon Musk. Bo krytykują go nie tylko polityczni przeciwnicy, ale także członkowie administracji Trumpa. Wytykają mu brak doświadczenia w zarządzaniu administracyjnym oraz brak wiedzy, jakie obowiązują przepisy.
Musk jest multimiliarderem i założycielem takich firm, jak Tesla i SpaceX. W biznesie odniósł niezwykły sukces, więc prezydent powierzył mu zadanie odchudzenia rządowej administracji i dokonania oszczędności w wydatkach. Służyć ma temu nowo powołany Department of Government Efficiency (DOGE).
Działania Muska są bardzo radykalne, przez co popełnił kilka kardynalnych błędów. Pisaliśmy już o tym, że biuro zarządzające pracownikami federalnymi, U.S. Office of Personnel Management (OPM), wysłało zaskakujący mail do 2 milionów federalnych pracowników. Biuro obiecało osobom, które złożą rezygnację do 6 lutego, kontynuację wypłacania pensji do 30 września. Propozycja wzbudziła jednak wątpliwości natury prawnej i w efekcie została zawieszona przez sąd.
A wcześniej propozycja musiała być zmieniona, aby z pracy masowo nie odchodziły osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w różnych sferach. Dotyczyło to nie tylko policji, ale też np. elektrowni atomowych, czy kontrolerów lotu, których nagminnie w USA brakuje. Wielu z nich ma obowiązek pracy z nadgodzinami, w trybie 6-dniowego tygodnia pracy.
W ubiegłym tygodniu prezydent Trump zasugerował, że zmiany muszą postępować szybciej, na co Elon Musk zareagował kolejnymi kontrowersyjnymi posunięciami. I znowu nie uniknął przy tym kompromitujących błędów. Po zwolnieniu 15 lutego ponad 1000 pracowników Food and Drug Administration (FDA), agencji zajmującej się bezpieczeństwem żywności, używek, lekarstw, procedur medycznych, okazało się, że część z nich trzeba przywrócić do pracy. Ze względu na ich wiedzę i doświadczenie, nie było możliwości ich zastąpienia przy nadzorowaniu różnych procedur i badań. Według nieoficjalnych danych, podanych m.in. przez agencję Reuters, FDA zaproponowało powrót do pracy aż 300 osobom. Stało się to zaledwie kilka dni po ich nagłym zwolnieniu.
Elon Musk z biznesmena przeobraził się w polityka.
Największe zamieszanie Elon Musk wywołał jednak w ubiegłą sobotę. Ogłosił, że pracownicy federaln otrzymają email, na który mają odpowiedzieć do minionego poniedziałku, do północy. W odpowiedzi mieli sprecyzować "w około pięciu punktach, co osiągnęli w poprzednim tygodniu". Kopię odpowiedzi mieli też wysłać do swojego przełożonego. Wymóg odpowiedzi na email został skierowany do wszystkich pracowników federalnych, czyli około 3 milionów ludzi.
Już sama kwestia logistyki tego przedsięwzięcia była zaskakująca. Ktoś przecież musi sprawdzić 3 miliony odpowiedzi, w tym także odpowiedzi przełożonych, którzy sami mieli sprawdzać swoich podwładnych. Ale prawdziwym szokiem była informacja, że kto nie odpowie na email, zostanie zwolniony z pracy.
Ponownie odezwali się prawnicy, którzy zauważyli, że powodem zwolnienia nie może być brak odpowiedzi na email. Szczególnie, że dany na to czas był tak krótki. Zwrócono uwagę, że części pracowników mogło w poniedziałek akurat nie być w pracy. Ponadto pracownicy wielu służb nie mogą informować o swojej pracy, a już na pewno nie mogą jej opisywać w zwykłym emailu. I nie chodzi tylko o tajne służby, ale także pracowników wielu urzędów (jak np. IRS), których procedury nie są podawane do wiadomości publicznej.
Choć polecenie pochodziło od Elona Muska, a więc bliskiego doradcy prezydenta Trumpa, wiele agencji federalnych zapowiedziało, że ich pracownicy nie odpowiedzą na email. Instrukcję, aby nie odpowiadać, wystosowały do podwładnych m.in.: Departament Sprawiedliwości, Departament Stanu, Pentagon, FBI, Departament Bezpieczeństwa Narodowego, Departament Energii.
Z kolei Departamenty Handlu oraz Transportu nakazały swoim pracownikom odpowiedzenie na email. A niektóre agencje organizowały nawet specjalne pomieszczenia dla pracowników, którzy nie mają w pracy dostępu do komputera, jak na przykład osoby sprzątające biura. W wielu miejscach przełożeni nie wiedzieli jednak co powiedzieć swoim pracownikom. Słychać było bowiem opinie prawników, że grożenie zwolnieniem za brak odpowiedzi na email może być nielegalne. Wyczekiwali więc w poniedziałek na rozwój wypadków. Paradoksalnie, tak samo było w instytucji zarządzającej pracownikami federalnymi, U.S. Office of Personnel Management (OPM), które wysłało wspomniany email. Tam przełożeni też nie wiedzieli, co mają powiedzieć swoim pracownikom.
W poniedziałek po południu głos zabrał prezydent Donald Trump. Przemawiając z Gabinetu Owalnego, określił żądnie Muska odpowiedzenia na email jako "genialne". I stwierdził, że każdy, kto nie odpowie jest "częściowo zwolniony lub zwolniony" ("semi-fired or fired"). Ale zaledwie dwie godziny później, OPM oficjalnie poinformowało, że odpowiedź na email jest dobrowolna i brak tej odpowiedzi "nie równa się rezygnacji" z pracy. Z kolei Elon Musk opublikował wpis, w którym stwierdził, że pracownicy "w zależności od decyzji prezydenta, otrzymają drugą szansę. Brak odpowiedzi drugi raz spowoduje wypowiedzenie".
Amerykańskie media pytały różnych pracowników federalnych o tę sytuację i wskazywały na ich frustarację. "Nie wiadomo kto rządzi i kogo słuchać" - stwierdził jeden z wieloletnich pracowników Departamentu ds. Weteranów. Niemal wszyscy wypowiadający się chcieli zachować anonimowość, obawiając się odwetu. O nastrojach świadczy jednak tworzenie filmików i tekstów na ten temat.
Pracownicy urzędu podatkowego IRS stworzyli fikcyjną listę swoich "osiągnięć", które miały być odpowiedzią na email. Była na nich m.in. "walka z G., które zacząłeś". Z kolei na ekranach w Departamencie ds. Mieszkalnictwa pojawiło się spreparowane nagranie, na którym Trump całuje Muska w stopy oraz napis "Niech żyje prawdziwy król". To aluzja do opublikowanego przez Biały Dom zdjęcia Donalda Trumpa w koronie i z napisem "Niech żyje król". Wcześniej prezydent zarządził zablokowanie nowych opłat za wjazd na dolny i środkowy Manhattan i użył tego hasła wobec samego siebie. Nowa wersja, która wyszła z "ludu", na pewno królowi się nie spodoba.