Wysoka inflacja w ostatnich latach nie wywarła wrażenia na amerykańskich ustawodawcach. Nie podwyższyli bowiem federalnej płacy minimalnej, która obowiązywałaby we wszystkich stanach. Minimalną stawkę godzinową pozostawili na poziomie 7,25 dolara. Przy 40-godzinnym tygodniu pracy to oznacza 290 dolarów zarobku brutto - od tej kwoty trzeba jeszcze zapłacić podatki.
W 30 stanach minimalna płaca została podwyższona prawem stanowym. W New Jersey wynosi na przykład 15,49 dolara, a w mieście Nowy Jork i trzech okręgach stanu Nowy Jork 16,50 (w pozostałej części stanu jest to 15,50 dolara). Ale w 20 stanach płaca minimalna nie przewyższa federalnej, albo w ogóle nie została ustalona prawem stanowym.
Jeszcze gorzej wyglądają stawki dla pracowników otrzymujących napiwki. Już w 1966 roku ustawa o nazwie Fair Labor Standards Act (FLSA) pozwoliła płacić im mniej niż stawka minimalna dla innych pracowników. W 8 stanach wprowadzono prawo, że należy im się jednak pełna stawka. W 27 kolejnych ustalono stawkę wyższą niż federalna dla pracowników otrzymujących napiwki. W mieście Nowy Jork obowiązuje na przykład stawka 11 dolarów. Ale już w New Jersey tylko 5,62 dolara.
To jednak i tak dużo więcej, niż wynosi stawka federalna. Trudno w to uwierzyć, ale prawo federalne pozwala płacić zaledwie 2,13 dolara na godzinę. I taka stawka minimalna obowiązuje w 15 stanach, które nie podwyższyły jej własnym prawem stanowym.
Przez coraz wyższe rachunki, klienci stają się znacznie mniej hojni przy dawaniu napiwków.
Oczywiście w Stanach Zjednoczonych powszechny jest zwyczaj dawania napiwków. Powstał on po wojnie secesyjnej (1861-1865), po której na rynku pracy pojawiło się wielu byłych niewolników, którym dano wolność. Pracodawcy wciąż jednak traktowali ich gorzej i nie chcieli płacić im takich samych stawek, jak ludziom białym. Przykładem jest firma kolejowa Pullman, która zatrudniała ich jako tragarzy, ale płaciła tak mało, że ich główny zarobek pochodził z napiwków.
W drugiej połowie XX wieku napiwki dawane były głównie kelnerom w restauracjach. W ostatnich dekadach sugerowanie zostawiania napiwków zaczęło pojawiać się w wielu innych miejscach, sprzedających posiłki lub kawę na wynos. Problemy biznesów restauracyjnych, które pojawiły się w czasie pandemii Covid-19, skłoniły do wręcz wymuszania napiwków. Na rachunkach zaczęła się nawet pojawiać obowiązkowa opłata, nazywana "service fee". A niezależnie od niej, jest pozostawiane miejsce na dopisanie napiwku.
Tak agresywne domaganie się uznania za usługę przynosi odwrotny skutek. Według badania portalu CouponBirds, 75% Amerykanów uważa, że zwyczaj dawania napiwków zaszedł za daleko. 47,3% doświadczyło żądania napiwku nawet przez... maszynę samoobsługową. 79,3% badanych uważa, że to przesada. Co więcej, co czwarty Amerykanin przyznaje, że otrzymując sugestię napiwku, daje mniejszą kwotę niż zwykle.
Dwie trzecie konsumentów (64%) uważa, że zostawianie napiwku powinno być opcjonalne. Tymczasem połowa Amerykanów przyznaje, że zostawia napiwek pod wpływem społecznej presji. Ponadto 60% badanych uważa, że pracodawcy przerzucają na swoich klientów odpowiedzialność za właściwe wynagradzanie pracowników.
Tymczasem to wynagradzanie wygląda coraz gorzej. Nie tylko dlatego, że stawka minimalna 2,13 dolara została ustanowiona w 1991 roku (!) i pomimo skumulowanej inflacji 137% nie została od tej pory podwyższona.
Mniej dają też klienci. Choć tradycyjny napiwek w restauracji wynosi 15%-20%, portal Toast podaje na podstawie płatności elektronicznych, że średnio wynosi on obecnie tylko 15,8%. Wyraźnie spadać zaczął w okresie pandemii.
Portal podaje też, jakie napiwki zostawiają klienci w poszczególnych stanach. W przypadku punktów, gdzie płaci się przy ladzie (np. w Dunkin lub Starbucks), najmniej dają mieszkańcy New Jersey - średnio tylko 13,9%. Co ciekawe pierwsze sześć stanów pod tym względem, to stany bogate. Są to: Dystrykt Kolumbii (14,4%), Massachusetts (14,7%), Kalifornia (14,8%), Connecticut (15,1%), Nowy Jork (15,2%). Najhojniejsi są natomiast mieszkańcy stanów Wyoming (18,9%), Wirginia Zachodnia (18,7%) i Delaware (18,4%).
W tradycyjnych restauracjach napiwki są nieco wyższe i najgorzej ponownie wypada Kalifornia (17,8%) i Dystrykt Kolumbii (18,0%). Nowy Jork jest na 10. miejscu (19,2%), a New Jersey na 13. z wynikiem 19,4%. Największe napiwki dają klienci w restauracjach w stanie Delaware (22,6%), New Hampshire (21,8%) oraz Maine (21,5%).