Kierowcy zapewne już zauważyli, że ceny benzyny poszły w górę. Tendencja wzrostowa utrzymuje się już od początku grudnia, ale w ostatnich dniach jest znacznie bardziej wyraźna. W ciągu zaledwie tygodnia benzyna podrożała średnio w całym kraju o kilkanaście centów. I ceny będą dalej szły w górę. Taki trend może się utrzymywać nawet przez kilka miesięcy.
Po wybuchu pandemii ceny benzyny zanurkowały w dół, bo zapotrzebowanie na nią radykalnie zmalało. Ludzie przestali wyjeżdżać nie tylko w podróże, ale nawet do pracy. W kwietniu ubiegłego roku średnia cena wszystkich rodzajów benzyny była niższa niż 2 dolary za galon. Stało się to po raz pierwszy od ponad czterech lat. Cena benzyny regular spadła w pewnym momencie do 1,74 dolara za galon.
Stanęły też przedsiębiorstwa i zmniejszyło się zapotrzebowanie na energię. W efekcie ceny ropy naftowej spadły poniżej zera. W szczytowym momencie, 20 kwietnia 2020 roku, za odebranie zamówionej wcześniej ropy dopłacano 40 dolarów za baryłkę. Pisaliśmy o tym w artykule pt.: "Kup pan ropę, dobrze zapłacę!"
Dziś cena jest oczywiście po drugiej stronie zera. W połowie lutego po raz pierwszy od roku osiągnęła ona wysokość 60 dolarów. Jest więc o 100 dolarów droższa od rekordowego momentu w kwietniu ubiegłego roku.
Czytaj także: Walka cłami nie przyniosła efektu
Państwa zrzeszone w porozumieniu OPEC zmniejszyły w ubiegłym roku wydobycie ropy, aby powstrzymać spadek jej ceny. Obecnie niechętnie jednak zwiększają podaż, co przy rosnącym popycie wywołuje wzrost ceny. Państwa OPEC odpowiedzialne są za jedną trzecią światowego wydobycia ropy naftowej.
Stany Zjednoczone mają też problemy z własną produkcją. Atak zimy w Teksasie unieruchomił całkowicie lub częściowo 11 rafinerii. Teksas jest kluczowym stanem w przemyśle naftowym, a problemy tamtejszych zakładów spowodowały zmniejszenie się aż o 20% możliwości rafineryjnych całego kraju.
Czytaj także: Jak wygląda przeciętny amerykański budżet
Rafinerie były zresztą zamykane jeszcze przed atakiem zimy. Powodem była epidemia koronawirusa i zmniejszenie popytu na paliwo. Producenci ropy i gazu zwolnili dziesiątki tysięcy ludzi. Zamykanie rafinerii zmniejszyło produkcję o ponad milion baryłek dziennie. Eskperci twierdzą, że powrót do pełnej wydajności nastąpi najwcześniej w latach 2022-2023.
Tymczasem oczekuje się zwiększonego popytu już w tym roku. Wiąże się to z założeniem, że dzięki postępującym szczepieniom na wirusa Covid-19, epidemia zacznie wygasać. Wraz z powrotem do normalnego funkcjonowania gospodarki zwiększy się zapotrzebowanie na energię i na paliwo. Zacznie rosnąć liczba podróżujących, zarówno samochodami jak i samolotami.
Czytaj także: Mróz i brak prądu, a politycy walczą ze sobą
W większych wydatkach pomogą pieniądze z kolejnych pakietów stymulacyjnych. Biliony dolarów wpompowano w gospodarkę po to, aby zostały wydane na produkty i usługi. A to nierozerwalnie wiąże się z wydatkami na energię i benzynę.
Na podwyżki cen benzyny wpłyną także inne czynniki, które każdego roku wiosną i latem przyczyniają się do tendencji wzrostowej. Jest to na przykład używanie innych odmian paliwa, aby zmniejszyć tworzący się latem smog. Koszt ich produkcji jest wyższy nawet o 15 centów na galonie. Wprowadzanie tych odmian może rozpocząć się już w marcu.
Cieplejsze dni zachęcą ponadto do częstszych wyjazdów w celu wypoczynku. Nawet przy zagrożeniu epidemicznym, Amerykanie jeździć zaczną zapewne więcej. Stowarzyszenie kierowców AAA, jak również firma GasBuddy przewidują, że cena benzyny regular, do rozpoczęcia sezonu wakacyjnego w święto Memorial Day dojdzie do 3 dolarów za galon. Ma to być średnia dla całego kraju, więc w New Jersey czy w Nowym Jorku 3 dolary zdecydowanie przekroczy. Dziś, na najtańszych stacjach można ją kupić za niecałe 2,50.
Czytaj także: Coraz więcej imigrantów przedziera się przez granicę USA z Meksykiem