Menu nie z tej ziemi

Idealnie równe pomidory, winogrona bez pestek, kurczaki z piersiami jak u indyków... Takie produkty kupujemy najchętniej. A będzie ich coraz więcej. Zyski z GMO (Genetycznie Modyfikowane Organizmy) przewyższają bowiem znacząco straty, jakie niosą za sobą modyfikacje. GMO oznacza żywność, której kod DNA został zmieniony na skutek ingerencji człowieka. Po raz pierwszy, dopuszczono w USA do konsumpcji zmodyfikowaną żywność w 1994 roku, a już w 2015 roku ponad 90% upraw kukurydzy, bawełny, czy soi stanowiły plantacje GMO. W Stanach organem odpowiedzialnym za uznanie jedzenia zmodyfikowanego genetycznie za bezpieczne jest Food and Drug Administration (FDA).

Dzięki wprowadzeniu do DNA roślin i zwierząt genów niszczących grzyby oraz bakterie, a także genów białek wirusów do DNA zwierząt, rośliny i zwierzęta uodparniają się na choroby wywołane przez te drobnoustroje. Przykład organizmu modyfikowanego to: tytoń, ogórek, kalafior, świnie, drób.

Najpopularniejsza modyfikacja polega na dodaniu do rośliny genu odpornego na herbicydy (opryski). Dzięki temu, po spryskaniu pola giną tylko nieodporne na herbicydy chwasty, a uprawa nie odnosi uszczerbku. Przykładem może być uprawa soi, kukurydzy, rzepaku, tytoniu, pomidorów.

Wzbogacenie genomu zwierząt o geny odpowiedzialne za produkcję hormonu wzrostu, przyspiesza proces ich hodowli, a co za tym idzie - także produkcję mięsa. Przykładem mogą być np: karpie, łososie, świnie, drób, króliki i owce. Możemy nie tylko wpłynąć na ilość oddawanego przez krowy mleka, ale też na jego zawartość. Gdy mleko zawiera więcej kazeiny, która jest składnikiem serów, to uzyskamy z tej samej ilości mleka więcej sera.

Tak też podnosi się plony pszenicy i kukurydzy. Tak zwany "golden rice" jest przykładem zmodyfikowanego ryżu, który miał zapobiec kurzej ślepocie w krajach, gdzie podstawą żywienia jest ryż. Zmodyfikowany ryż zawiera 20 razy więcej beta-karotenu, który w wątrobie przetwarzany jest na witaminę A, wspomagającą wzrok.

Uzyskany z bakterii glebowej i wprowadzony do genomu rośliny gen Bt staje się toksyczny tylko w przewodzie pokarmowym niektórych owadów. Szkodnik po zjedzeniu zmutowanej rośliny ginie. Stosuje się to przy uprawach np. ziemniaków, kukurydzy, kapusty czy pomidorów.

Modyfikacje opóźniają psucie się roślin. Nadają im intensywniejszy kolor. Ziemniaki mają więcej skrobi, owoce więcej cukru i mają cieńszą skórkę. Dzięki hormonowi wzrostu, mięso jest lepszej jakości. Zmiany w genotypie roślin uodparniają je na mróz, upał, susze czy zasolenie gleby. Niektóre przestają absorbować metale ciężkie. Inne natomiast, jak gorczyca, wychwytują zanieczyszczenia ze środowiska.

Jabłka mogą dziś być właściwie dowolnie piękne. Podobnie jest z innymi owocami i warzywami. Ale nad ich smakiem i wartościami odżywczymi
trzeba jeszcze sporo popracować.


Wyobraźmy sobie, że z dnia na dzień zakazujemy sprzedaży produktów modyfikowanych genetycznie. Skutki byłyby niewyobrażalne. Z naszych sklepów zniknęłaby nie tylko większa część żywności, lecz także tekstylia z bawełny, wiele kosmetyków czy farmaceutyków, w tym insulina.

Korzyści jakie dają modyfikacje genetyczne są ogromne, ale mają też swoje minusy. Duże spadki wartości odżywczej odnotowano w aż 70 najczęściej jadanych warzywach i owocach. To głównie wynik zwiększenia plonów oraz długości ich przydatności do spożycia. Pomidor transgeniczny zaczyna się psuć nie po kilku dniach, a po 25 dniach. Jest bardzo wytrzymały na zgniatanie. Mierzy się to za pomocą specjalnych tzw. crashtestów. Ilość wapnia w tym warzywie spadła w Europie o 26%, w USA o 63%, witaminy C w Europie o 50%, w USA o 72%. Ilość polifenoli oraz likopenu, czyli przeciwutleniaczy chroniących organizm przed chorobami serca i nowotworami - o ponad połowę. To brak witamin i minerałów sprawia, że pomidor jest mniej smaczny i aromatyczny.

Niektórzy badacze uważają, że żywność zmutowana genetycznie, odpowiada w jakimś stopniu za rosnącą liczbę alergii, a za propagowaniem np. diety bezglutenowej mogą stać firmy kontrolujące produkcję zmutowanej soi, z której wytwarza się wiele produktów bez glutenu. Coraz częściej mówi się o powiązaniu z GMO chorób gastralnych, otyłości, cukrzycy, chorób serca, depresji, autyzmie, niepłodności, nowotworach czy alzheimerze. Wszystkie wymienione nasiliły się w ostatnim czasie na skutek m.in. spożywania żywności modyfikowanej genetycznie.

Poprawianie walorów estetycznych oraz trwałości produktów odbija się na ich składzie, a zatem - mimo obfitości jedzenia - grozi nam niedożywienie! Sami często mamy wrażenie, że warzywa czy owoce, które kiedyś jedliśmy, były smaczniejsze niż te obecnie. Jabłka pachniały, a truskawki choć małe, miały w sobie słodycz i aromat. Niestety, to co dziś jemy, nie przypomina żywności, która trafiała na nasz stół dawniej.

My też jedząc takie jedzenie zmieniamy się. Nasz organizm uodparnia się na antybiotyki, nasz układ immunologiczny jest osłabiony, jesteśmy coraz bardziej podatni na różne alergie. Do końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie na nasze zdrowie będzie miało wpływ spożywanie zmodyfikowanej żywności w okresie długofalowym.

Od GMO nie ma jednak odwrotu. W Stanach Zjednoczonych najwięcej uprawia się kukurydzy, soi, znaczna większość tych upraw jest zmutowana genetycznie (ponad 90%). Plantatorzy i hodowcy selekcjonują geny roślin i zwierząt, aby w sensie biznesowym wyjść z jak największym zyskiem. Wiele produktów pochodnych, jak cornstarch, corn syrup, corn oil, soybean oil, canola oil, uzyskiwanych jest z upraw GMO. Również zwierzęta hodowlane są karmione zmodyfikowanymi paszami.

W całkiem niedalekiej przyszłości będziemy jeść zapewne mięso z laboratorium. Jest to już możliwe, ale taki hamburger kosztowałby dzisiaj 500 dolarów. Według oponentów warto jednak w miarę możliwości sięgać po żywność ekologiczną, oraz tę ze znaczkiem organic 100%. Chociaż wyrób opisany jako organic może zawierać do 30% produktów zmodyfikowanych.

Słowo GMO źle nam się kojarzy. Dlatego amerykański Department of Agriculture (USDA) z dniem 1 stycznia 2022 r. zastąpił je słowem "bioengineered" czyli uzyskane na drodze bioinżynierii albo "derived from bioengineering" czyli pozyskane z bioinżynierii.

Jak to zwykle bywa, najlepszy jest umiar. Próbujmy w miarę możliwości kupować jedzenie organiczne, ale niestety nie każdego stać na nie. Najgorsze jest mimo wszystko jedzenie wysoko przetworzone czyli np. parówki, ser topiony, biały chleb itd. Jeśli kupujemy produkty (nawet GMO), ale sami przygotowujemy posiłki, to jeszcze nie jest tak źle. Na szczęście nie musimy się ograniczać do miski ryżu, jak mieszkańcy niektórych kontynentów. Czyli podsumowując, najlepsze jest jabłko robaczywe, małe i z ciemnymi plamami. Ale o takim to możemy dzisiaj tylko pomarzyć.


Informacje zawarte w rubryce "Dla Zdrowia i Urody" nie stanowią porady lekarskiej i nigdy nie powinny jej zastępować. Wszelkie zabiegi muszą być wykonywane przez dyplomowanych specjalistów, a lekarstwa lub inne preparaty mogą być przyjmowane wyłącznie po konsultacji z lekarzem.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!