To nieprawda, że szkodliwe są tylko alkohole wysokoprocentowe. Zarówno w kieliszku wódki, jak i kuflu piwa czy lampce wina znajduje się etanol, czyli toksyczna substancja, którą wątroba metabolizuje do jeszcze bardziej toksycznego aldehydu octowego. Zanim z organizmu uda się usunąć wszystkie krążące we krwi szkodliwe cząsteczki, narobią zniszczeń wszędzie, gdzie trafią. Od tej reguły nie ma wyjątku, ale ryzyko rośnie wraz z ilością spożywanego alkoholu.
Układ pokarmowy jest szczególnie narażony na toksyczne działanie etanolu. Alkohol zwiększa wydzielanie soku żołądkowego, podrażnia i uszkadza śluzówkę przełyku, żołądka i jelit, zaburza łaknienie, osłabia zwieracz przełyku i sprzyja zarzucaniu treści pokarmowej do wyższych partii układu pokarmowego (refluks). Jest też częstą przyczyną stanów zapalnych i owrzodzeń żołądka, dwunastnicy i przełyku.
Osoby nałogowo pijące odczuwają dolegliwości związane z toksycznym oddziaływaniem wymiotów, czyli resztek pokarmowych zmieszanych z alkoholem, enzymami trawiennymi i kwasem solnym, na delikatne ścianki przełyku i jamy ustnej. Mogą u nich wystąpić owrzodzenia, nadżerki i uszkodzenia szkliwa zębów. Długotrwałe, poalkoholowe uszkodzenia śluzówki przewodu pokarmowego mogą być przyczyną rozwoju raka żołądka i przełyku.
Innym narządem, który bardzo cierpi na skutek spożywania alkoholu, jest wątroba. Jedną z funkcji wątroby jest oczyszczanie organizmu z etanolu. W procesie jego metabolizowania powstaje aldehyd octowy, toksyczny związek, który następnie przekształcany jest w inne, mniej szkodliwe substancje. Zanim to jednak nastąpi, związek krąży wraz z krwią po organizmie, działając niszcząco na tkanki.
Najmocniej jednak obrywa się wątrobie, w której komórki zwane hepatocytami są uszkadzane. Systematyczne picie prowadzi do włóknienia miąższu wątroby i jej stłuszczenia, a w konsekwencji do marskości. Nieprawdą jest, że marskość wątroby oraz rozwijający się u części chorych rak wątroby, dotyczą tylko osób spożywających tylko duże ilości wysokoprocentowego alkoholu przez długi czas. Wystarczy codzienne picie piwa czy wina, by ryzyko ciężkich chorób wątroby wzrosło nawet kilkunastokrotnie.
Dla trzustki, picie alkoholu też jest nie bez znaczenia. Nawet 30 procent przypadków ostrego zapalenia trzustki ma związek z nadużywaniem alkoholu, z uzależnieniem od napojów wyskokowych. Wypijanie dziennie 100 g czystego etanolu (czyli sześciu piw o zawartości alkoholu 5%), aż trzykrotnie podnosi ryzyko przewlekłego zapalenia trzustki, prowadzącego do nieodwracalnych zmian morfologicznych w obrębie tego narządu.
Ośrodkowy układ nerwowy jest bardzo wrażliwy na działanie etanolu, co ma związek zarówno z toksycznym oddziaływaniem alkoholu i jego metabolitów na neurony, jak i powodowanymi przez picie zaburzeniami metabolicznymi, niedoborami witamin (zwłaszcza z grupy B), czy nadciśnieniem tętniczym. Osoby nadużywające alkoholu skarżą się na zaburzenia pamięci, problemy z koncentracją, uczeniem się czy myśleniem abstrakcyjnym. Dzieje się tak na skutek uszkodzenia funkcji kory czołowej i przedczołowej mózgu.
Sześciopak takiego piwa to 100 gramów czystego alkoholu.
Alkoholik nie radzi sobie z kontrolą emocji i zachowań, ma też poważne trudności z motywacją do zmian i kontynuowaniem podjętych działań, co skutkuje niepowodzeniami w wytrwaniu w abstynencji, nawet gdy picie zaczyna już zagrażać życiu. Konsekwencje przewlekłego picia to otępienie alkoholowe, charakteropatia alkoholowa lub zespół Korsakowa (utrata pamięci świeżej), przypominający amnezję. Dzieje się tak na skutek niedoboru tiaminy (witaminy B1). W celu wypełnienia luk w pamięci, chory zaczyna wymyślać nowe historie, tworząc w ten sposób konfabulacje. Pojawiają się halucynacje oraz zmiany osobowości - chory jest apatyczny i odczuwa niepokój lub przeciwnie, jest gadatliwy i nadpobudliwy.
Innym zaburzeniem neurologicznym na skutek nadmiernego spożycia alkoholu, jest zespół Otella, zwany również paranoją alkoholową i alkoholowym obłędem zazdrości. Zespół Otella to patologiczna zazdrość o partnera, bez racjonalnych podstaw. Opiera się w zasadzie tylko na urojeniach.
Wbrew popularnemu twierdzeniu, że lampka wina dziennie wpływa korzystnie na serce, naukowcy nigdy nie potwierdzili korelacji między umiarkowanym spożyciem alkoholu, a niższym ryzykiem chorób układu krążenia. Jest odwrotnie: codzienne picie alkoholu, a także picie sporadyczne, za to intensywne, szkodzi układowi krążenia na wiele sposobów - prowadzi do krzepliwości krwi, wzrostu poziomu kwasu moczowego, trójglicerydów i złego cholesterolu we krwi, uszkodzeń komórek serca. Osoby pijące są narażone na rozwój nadciśnienia tętniczego i choroby niedokrwiennej serca, na udar mózgu i zawał mięśnia sercowego.
Choroby serca wiodą prym na świecie, jeżeli chodzi o liczbę zgonów. Natomiast łatwy dostęp do alkoholu i kultura picia mocno zawyżają te statystyki. Jednak regularne, ale umiarkowane spożywanie czerwonego wina nie jest złe dla serca. W krajach śródziemnomorskich, gdzie pije się dużo czerwonego wina, stwierdzono mniejszą zachorowalność na choroby wieńcowe serca. Nazwano nawet to zjawisko "paradoksem francuskim". Francuzi spożywają dużo tłuszczy nasyconych, a mimo to nie chorują proporcjonalnie dużo na choroby układu krążenia. Dzieje się to głównie za pomocą zawartych w czerwonym winie polifenoli, a głównie resweratrolu.
Toksyczny i drażniący wpływ etanolu dotyczy również mechanizmów obronnych organizmu. Spożycie alkoholu może zaburzyć pracę systemu odpornościowego. Za chwilowe upośledzenie funkcji immunologicznych odpowiada odwodnienie organizmu i brak witamin i minerałów, czyli skutki jednorazowego wprowadzenia się w stan upojenia alkoholowego. Taka krótkotrwała utrata odporności trwa około 24 godzin, w czasie których organizm łatwiej łapie infekcje wirusowe czy bakteryjne.
Długotrwałe nadużywanie alkoholu prowadzi do uszkodzenia błony śluzowej układu oddechowego oraz szpiku kostnego czy śledziony, ważnych w procesach odpowiedzi immunologicznej organizmu, co z czasem prowadzi do trwałego upośledzenia mechanizmów obronnych.
U osób przewlekle spożywających alkohol dochodzi do zaburzeń endokrynologicznych, objawiających się m.in. dysfunkcjami seksualnymi. U mężczyzn alkohol prowadzi do spadku produkcji testosteronu, obniżenia libido i problemów z potencją. U kobiet duże ilości alkoholu mogą spowodować zatrzymanie miesiączki, spadek libido czy nawet bezpłodność.
Styl życia oraz nałogi znacząco wpływają na ryzyko rozwoju chorób nowotworowych. Potwierdzono związek między spożywaniem alkoholu a częstotliwością występowania nowotworów głowy i szyi, przełyku, wątroby, piersi oraz jelita grubego. Kancerogenne działanie alkoholu to przede wszystkim nasilenie produkcji wolnych rodników oraz toksyczny wpływ metabolitu etanolu, czyli aldehydu octowego, który krążąc we krwi może spowodować uszkodzenia materiału genetycznego, a w konsekwencji niekontrolowane podziały komórek i zapoczątkowanie procesów nowotworowych.
Picie alkoholu ma długą tradycję. Już George Washington upijał wyborców i żołnierzy. Niewiele rzeczy jest bardziej amerykańskich niż intensywne picie. Obecnie w USA obserwuje się kolejny z cyklicznych kryzysów związanych z piciem. Od 1999 roku do 2017, liczba zgonów z powodu alkoholu podwoiła się do 70 tys. rocznie. Alkohol stał się jednym z głównych czynników zmniejszających średnią długość życia.
Jednak będąc świadomym konsumentem alkoholu, pijącym z umiarem, nie musimy całkowicie eliminować tego trunku z naszego menu ze względów zdrowotnych. Jego spożywanie sprzyja też powstawaniu nowych znajomości, przyjaźni. Nie pijmy natomiast w samotności, bo to tylko pogłębia stany przygnębienia. Czyli reasumując, zachowajmy umiar i rozsądek w piciu, pamiętając o jego niekorzystnym wpływie na nasze zdrowie.
Informacje zawarte w rubryce "Dla Zdrowia i Urody" nie stanowią porady lekarskiej i nigdy nie powinny jej zastępować. Wszelkie zabiegi muszą być wykonywane przez dyplomowanych specjalistów, a lekarstwa lub inne preparaty mogą być przyjmowane wyłącznie po konsultacji z lekarzem.