Żyjemy coraz szybciej, śpimy coraz mniej i pracujemy pod coraz większą presją. Jak sobie z tym wszystkim poradzić?
Istnieją różne rodzaje stresu. Stres pozytywny, to na przykład ten podczas zawodów sportowych takich jak mistrzostwa świata w Katarze. Stres negatywny to na przykład strach o przyszłość. Ten pierwszy charakteryzuje się krótką fazą napięcia, które szybko mija. Jest trudny do opanowania, ale jednocześnie dodaje nam energii. Z kolei w negatywnym stresie napięcie się utrzymuje przez długi czas. Objawia się też uczuciem przytłoczenia, bezradności, brakiem racjonalnego myślenia, zirytowaniem i wyczerpaniem. Pojawiają się obawy, że nie wiemy, co zrobić ze swoim życiem.
Astma, schorzenia skóry, bóle głowy, a nawet dolegliwości kręgosłupa bywają wyrazem negatywnych uczuć, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Fizyczne objawy stresu łatwo zauważyć: zwiększa się ilość wydzielanego potu, oddech staje się płytki, tętno przyśpiesza, pojawiają się problemy z koncentracją. Pod wpływem stresu, tak jak w obliczu zagrożenia, zwiększa się wydzielanie adrenaliny przez nadnercza, wzrasta ciśnienie krwi, przyspiesza akcja serca, wzrasta poziom glukozy we krwi i hamowane są procesy trawienne.
Na pewno zauważyliście, że kiedy zdarzają się wam kłopoty w pracy lub ciche dni w domu, wasza odporność spada i łatwiej łapiecie infekcje. Dzieje się tak dlatego, że układ odpornościowy, nerwowy i hormonalny wzajemnie na siebie oddziałują. Zakłócenie w jednym z nich powoduje reakcję w pozostałych. Dziś uważa się, że wiele chorób ma charakter psychosomatyczny, tzn. dotyczą zarówno ciała (soma) jak i psychiki (psyche).
Stres często wyzwala ból głowy. Pod wpływem negatywnych emocji pojawia się tzw. napięciowy ból głowy. Charakteryzuje się on tym, że uczucie bólu powoli narasta, a on sam pojawia się zazwyczaj po stresującym dniu. Wnętrze naczyń doprowadzających krew do mózgu jest zbudowane m.in. z mięśni gładkich. Kurczą się one i rozkurczają pod wpływem impulsów z ośrodkowego układu nerwowego. Dzięki temu krew płynie, a mózg jest dotleniony i odżywiony. Gdy się złościmy, stresujemy, może dojść do zaburzeń i naczynia kurczą się zbyt mocno. Następuje lekkie niedotlenienie, a my odczuwamy to jako ból głowy.
Strach powoduje rozstrój żołądka. O wpływie emocji na układ pokarmowy chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Długotrwały i częsty stres powoduje "przegrzanie się" przewodu pokarmowego. Osłabia się też krążenie w naszych narządach. W wyniku czego, komórki w naszym przewodzie pokarmowym mogą ulec uszkodzeniu, co w konsekwencji może prowadzić do syndromu nieszczelnego jelita. Pozwala to chorobotwórczym bakteriom łatwiej się rozmnażać.
Gdy się stresujemy lub martwimy, organizm próbuje pozbyć się zawartości jelit, by ich dodatkowo nie obciążać. Objawia się to biegunką lub wymiotami. Krótkotrwały stres powoduje nieprzyjemne, ale szybko przemijające dolegliwości. Gorzej, jeśli napięcie utrzymuje się miesiącami, bo wtedy może psuć florę jelitową. Zaczynają się namnażać bakterie prozapalne, co osłabia organizm i sprawia, że jesteśmy podatniejsi na infekcje. Naukowcy zauważyli, że wiele hormonów stresu, zwłaszcza noradrenalina, działa jak pożywienie dla wytwarzających toksyny bakterii.
Stres dotyczy nas wszystkich. Dopada nas w pracy i w domu.
Emocje utrudniają oddychanie. Mięśnie gładkie wyścielają także drogi oddechowe. Gdy się zdenerwujemy, następuje skurcz w oskrzelach i zamyka się droga, którą powietrze biegnie do płuc. Jeżeli po chwili emocje ulatują, oddech wraca do normy. Gdy jednak gromadzą się i narastają, mogą stać się jednym z czynników powodujących ujawnienie się astmy. Oczywiście nie jedynym. Równie ważne są np. alergeny wziewne czy dym tytoniowy.
Smutek widoczny jest gołym okiem. Dermatolodzy nie mają wątpliwości, że trudne wydarzenia i stres przyczyniają się do wystąpienia i zaostrzenia się chorób dermatologicznych, np. atopowego zapalenia skóry, trądziku, łuszczycy. Bierze się to stąd, że w życiu płodowym mózg, skóra i układ nerwowy wytworzyły się z tego samego listka zarodkowego. Niedawno nawet powstała nowa gałąź medycyny, zwana psychodermatologią. Zajmuje się ona związkami, jakie zachodzą między psychiką a chorobami skóry.
Napięcie gromadzi się w mięśniach. Dowiedziono naukowo, że człowiek kumuluje napięcie w mięśniach, głównie w obręczy barkowej i dolnej części pleców. A stres sprawia, że mięśnie napierają na kręgosłup z siłą dochodzącą nawet do setek kilogramów. Powoduje to zmiany, w wyniku których dochodzi do rozwoju stanu zapalnego. W efekcie możemy odczuwać bóle kręgosłupa.
Probiotyki pomagają w stresie. Pomocne w walce z nadmiernymi emocjami może być wsparcie w postaci tzw. psychobiotyków. To preparaty z bakteriami probiotycznymi. Najnowsze badania dowodzą, że wpływają one na poprawę nastroju. Ich korzystne działanie polega na regulacji funkcji osi mózgowo-jelitowej. Jak przekonują naukowcy, nasz mózg i jelita nieustannie się ze sobą komunikują. Dlatego tak ważne jest, by dbać o stan mikrobioty jelitowej i dostarczać jej tych korzystnych bakterii. One nie tylko łagodzą dolegliwości żołądkowo-jelitowe wywołane stresem, ale także obniżają poziom kortyzolu we krwi, zmniejszają lęk i poprawiają nastrój.
Suplementacja probiotykami, np. OMNI-BIOTIC Stress Repair poprawia stan jelita, zaburzony przez zbyt długotrwały stres. W USA ten probiotyk został nagrodzony jako najbezpieczniejszy i najskuteczniejszy probiotyk na rynku amerykańskim.
Możemy zbadać, jaki mamy poziom stresu w organizmie poprzez sprawdzenie poziomu kortyzolu. Badanie robi się z krwi lub moczu. Kortyzol, czyli hormon stresu, to organiczny związek chemiczny, będący naturalnym hormonem. Jest produkowany przez korę nadnerczy. Kortyzol ma wpływ na stężenie glukozy we krwi. W stresie organizm produkuje więcej kortyzolu, co powoduje podwyższenie glukozy we krwi, ponieważ w takich okolicznościach organizm potrzebuje więcej energii.
Jak sobie radzić ze stresem? Wpływ na redukcję stresu ma z pewnością uprawianie sportu, wysypianie się, zdrowa dieta i regularne spożywanie posiłków, robienie sobie przerw w pracy, pozytywne nastawienie, treningi relaksacyjne, spożywanie łagodnych ziół uspokajających, codzienny 30-minutowy spacer. Aktywność fizyczna zmniejsza poziom hormonu stresu, czyli kortyzolu, a zwiększa poziom hormonu szczęścia, czyli endorfin. Można wybrać dowolną aktywność fizyczną. Chodzi o to, aby zwiększyć liczbę uderzeń serca do 120-180 uderzeń na minutę przez pół godziny, gdyż wówczas wyprodukujemy odpowiednią dawkę endorfin. Nawet tak krótki wysiłek fizyczny pomoże nam radzić sobie ze stresem.
Podstawowym błędem jest zajadanie stresu czekoladkami czy żelkami. Ważna jest zdrowa dieta. Pijmy dużo wody. Gdy organizm jest odwodniony, produkuje więcej kortyzolu. Picie zielonej herbaty jest wskazane. Antyoksydanty w niej zawarte wyłapią wolne rodniki odpowiedzialne za stres. Zbyt dużo kawy i tzw. napojów energetycznych nie sprzyja zwalczaniu stresu. Kofeina podnosi poziom stresu.
Przed świętami mamy zwykle więcej zajęć, ale też i więcej stresu. Spróbujmy więc w weekend wyjechać gdzieś na łono natury, nad ocean, czy gdziekolwiek, nawet do miasta. Chociażby do Nowego Jorku, gdzie możemy pospacerować po Central Parku lub iść gdzieś do muzeum. Najważniejsze jest, abyśmy się zrelaksowali, zaliczyli przy okazji aktywność fizyczną, wyrównali poziom hormonów, aby w poniedziałek iść do pracy w dobrym nastroju i z naładowanymi "bateriami".
Informacje zawarte w rubryce "Dla Zdrowia i Urody" nie stanowią porady lekarskiej i nigdy nie powinny jej zastępować. Wszelkie zabiegi muszą być wykonywane przez dyplomowanych specjalistów, a lekarstwa lub inne preparaty mogą być przyjmowane wyłącznie po konsultacji z lekarzem.