W ostatnią niedzielę, 20 listopada br., Joe Biden skończył 80 lat i rozpoczął dziewiątą dekadę swego życia. Samo w sobie nie jest to może wyjątkowe, gdyż w USA mieszka wiele osób w podobnym wieku, ale w przypadku amerykańskich prezydentów sprawa jest wyjątkowa. Joe Biden stał się pierwszym osiemdziesięciolatkiem wśród urzędujących prezydentów USA w historii.
Ameryka jeszcze nie widziała tak starego prezydenta. Kiedy dwa lata temu Biden obejmował urząd, już był najstarszym prezydentem w historii. Wcześniej tytuł ten dzierżył Ronald Reagan, a kiedy kończył sprawować ten urząd, po drugiej kadencji, w 1989 roku miał dopiero 77 lat.
Rekordzistą może zostać także Donald Trump, który ogłosił niedawno, że ponownie wystartuje w wyborach prezydenckich. Jeżeli je wygra, obejmie urząd w styczniu 2025 roku w wieku 78 lat i 6 miesięcy, a więc o prawie 5 miesięcy wyższym niż w przypadku Joe Bidena.
Z kolei jeżeli obecny prezydent będzie ubiegał się o reelekcję, wygra i dotrwa do końca swojej drugiej kadencji, będzie miał 86 lat. A więc o 9 lat więcej niż miał Reagan, kiedy odchodził z Białego Domu.
Joe Biden zapewnia, że pomimo zaawansowanego jak na prezydenta wieku, jest gotowy do urzędowania przez drugą kadencję. Jednak jego wyborcy mają co do tego poważne wątpliwości, co wyrazili w sondażach.
W lipcowym sondażu przeprowadzonym przez CNN wśród zwolenników Partii Demokratycznej, aż trzy czwarte ankietowanych stwierdziło, że nominację z ramienia demokratów w 2024 roku powinien otrzymać inny kandydat.
Z kolei w październikowym sondażu przeprowadzonym przez dziennik "USA Today", 64% ankietowanych nie chciałoby widzieć Bidena ubiegającego się o reelekcję.
Uczestnicy tych sondaży nie stwierdzili wprost, że Biden jest za stary, aby ubiegać się o drugą kadencję. Jednak także w Kongresie, wśród niektórych zasiadających tam demokratów powtarzają się głosy, aby zamiast osiemdziesięciolatka w wyborach prezydenckich w 2024 roku Partia Demokratyczna wystawiła zdecydowanie młodszego kandydata.