Do czego służył chiński balon?

Uwagę amerykańskiej opinii publicznej oraz mediów przykuwała przez wiele dni sprawa chińskiego balona, który przeleciał nad terytorium Stanów Zjednoczonych. Administracja prezydenta Bidena oraz Pentagon przekonują, że był to balon szpiegowski, przy pomocy którego Chiny mogły gromadzić informacje na temat amerykańskich instalacji wojskowych. W Waszyngtonie cały incydent potraktowany został bardzo poważnie, a jego konsekwencją było odwołanie zapowiadanej wcześniej wizyty w Pekinie sekretarza stanu Antony Blinkena.

Miała to być pierwsza wizyta w Chinach amerykańskiego urzędnika tej rangi od pięciu lat, z którą szczególnie Pekin wiązał duże nadzieje, aby choćby częściowo rozładować napięcie dyplomatyczne z USA. Dlatego niektórzy snują teorię, że Biały Dom celowo wyolbrzymił zagrożenie związane z chińskim balonem, aby mieć pretekst do odwołania wizyty Blinkena. Nie wiadomo jednak, jaki miałby mieć do tego powód. Waszyngton mówi, że to Pekin wypuszczając balon nad terytorium USA stworzył niezręczną sytuację, która jeszcze bardziej skomplikowała napięte stosunki chińsko-amerykańskie.

Podróż kontrowersyjnego balonu rozpoczęła się w ubiegłym miesiącu, a 28 stycznia wykryto ten obiekt po raz pierwszy nad Aleutami. Potem przeleciał on nad Alaską i Kanadą (kanadyjskie władze nie reagowały, gdyż nie uznały balonu za zagrożenie), aby ponownie wlecieć nad terytorium USA, w stanie Idaho. Już 1 lutego br. prezydent Joe Biden wydał rozkaz zestrzelenia balonu, ale jego doradcy przekonali go, aby poczekać z tym, aż balon znajdzie się nad oceanem. Obawiano się, że szczątki mogłyby spaść na zabudowania na ziemi.

Odczekano jeszcze cztery dni, podczas których chiński balon przeleciał przez całe Stany Zjednoczone i znalazł się nad Wschodnim Wybrzeżem w Karolinie Południowej. Intruza zestrzelono już nad wodą, w pobliżu Myrtle Beach, a atak przeprowadził samolot F-22 Raptor, wystrzeliwując jeden pocisk AIM-9X Sidewinder, na wysokości około 18 tysięcy metrów n.p.m.

F-22 Raptor - to właśnie taki samolot został użyty do zniszczenia chińskiego balonu.


Skrzętnie odnotowano, że było to pierwsze zestrzelenie statku powietrznego przeciwnika (do grupy tej zalicza się nie tylko samoloty, ale także balony i drony) przez samolot F-22, a także pierwsze zestrzelenie na tak dużej wysokości nad terytorum USA. Było to także pierwsze zestrzelenie statku powietrznego nad USA od czasu zakończenia drugiej wojny światowej.

Amerykańska marynarka wojenna przez wiele dni przeczesywała wody przybrzeżne i wyławiała fragmenty zestrzelonego balonu. Dokładniej zbadano dno, gdyż w rejonie upadku szczątków balonu, głębokość wody wynosiła tylko około 14-15 metrów. Pentagon wyjaśnia, że wstępna analiza tych znalezisk sugeruje, że chiński balon mógł być wykorzystywany do zadań szpiegowskich.

W oficjalnym komunikacie wystosowanym przez chińskie władze wyrażono ubolewanie z powodu przesadzonej - zdaniem Pekinu - reakcji Waszyngtonu. Chińskie władze tłumaczą, że ich statek powietrzny był obiektem cywilnym, a konkretnie balonem meteorologicznym, który przypadkowo zboczył z kursu. Nie stanowił zagrożenia i przelatywał na "bezpiecznym" wysokim pułapie (dwukrotnie większym niż wynosi pułap dla komerycyjnych samolotów pasażerskich). Pentagon odrzuca tłumaczenia Pekinu twierdząc, że była to celowo przeprowadzona chińska misja szpiegowska.

Amerykańscy eksperci wojskowi, niezwiązani z obecną administracją w Białym Domu wyjaśniają, że Chiny posiadają na orbicie okołoziemskiej kilkaset własnych satelitów i dzięki nim mają dość dokładny wgląd w amerykańskie obiekty militarne. Wspomaganie się balonem w szpiegowaniu wydaje się być niepraktyczne i mało prawdopodobne.

Przedstawiciele Pentagonu odpowiadają, że balonowa inwigilacja przeciwnika może być cennym uzupełnieniem obserwacji satelitarnej, gdyż balon lata zdecydowanie niżej niż satelita i wzdłuż mniej przewidywalnych przez przeciwnika tras. Poza tym balon, z racji użytych do jego budowych materiałów jest trudniej wykrywalny przez radary naziemne, a dzięki zainstalownej aparaturze może przekazywać zebrane informacje bezpośrednio do satelity na orbicie.

Krytycy administracji Bidena uważają, że Biały Dom dał się sprowokować przez Chińczyków, którzy w istocie wypuścili na terytorium USA "balon próbny", aby sprawdzić reakcję amerykańskich władz. Przypomniano, że za administracji Donalda Trumpa, podobnych balonów wykryto co najmniej cztery nad USA, ale nie wszczynano takiego alarmu jak obecnie. Zarówno USA jak i Chiny wysyłają od lat balony o niejasnym przeznaczeniu, nad terytoria różnych krajów na świecie, w celu gromadzenia różnych informacji.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!