Amerykańska Straż Przybrzeżna poinformowała, że zawieszono akcję ratunkową na Patapsco River w Baltimore, gdzie do wody runęły elementy wielkiego mostu Francis Scott Key Bridge. Dowodzący akcją ratunkową uznali za bezcelowe dalsze poszukiwanie sześciu osób uważanych za zaginione wskutek tego wypadku.
W obliczu panujących warunków pogodowych (temperatura wody wynosiła 48oF (9oC) oraz upływu czasu od wypadku, kierownictwo akcji ratunkowej nie spodziewa się, że znajdzie kogokolwiek żywego. Za zabitych uznano sześciu pracowników ekipy budowlanej, którzy w chwili wypadku naprawiali nawierzchnię mostu.
We wtorek, 26 marca br., około godziny 1:30 w nocy konstrukcja Francis Scott Key Bridge wpadła do Patapsco River, po tym jak w przęsło mostu uderzył ogromny kontenerowiec "Dali", pływający pod banderą Singapuru. Statek miał około 300 metrów długości i płynął z prędkością około 9 mil na godzinę. Pół godziny wcześniej wypłynął z portu w Baltimore i kierował się na ocean prowadzony przez przydzielonego pilota, znającego lokalne akweny, co jest wymagane przez prawo stanowe Maryland.
Jednak doświadczenie pilota oraz kapitana statku nie wystarczyło, aby uniknąć katastrofy, gdyż na krótko przed kolizją z mostem doszło do awarii zasilania i na statku zgasły wszystkie światła. Brak prądu uniemożliwił skuteczne sterowanie statkiem. "Dali" staranował jedno z dwóch przesęł mostu i cała stalowa konstrukcja zawaliła się niczym domek z kart. Stalowe elementy mostu wpadły do wody.
Dosłownie na kilka sekund przed kolizją po moście przejechał ostatni samochód. Pilot obecny na statku zdążył zawiadomić służby na lądzie o problemach z energią elektryczną na pokładzie jeszcze przed kolizją. Dzięki przytomnemu zachowaniu policji, w ostatniej chwili zablokowano samochodom wjazd na most i dlatego ofiar śmiertelnych nie było więcej.
Nie bez wpływu na rozmiary tej tragedii miała pora dnia, gdyż w nocy ruch na moście jest wyraźnie mniejszy niż w ciągu dnia. Po moście przebiega bardzo uczęszczana droga I-695, nazywana Baltimore Beltway. Jednak jedynymi samochodami, które wpadły do wody, były pojazdy należące do firmy budowlanej prowadzącej naprawę nawierzchni.
Wprawdzie dochodzenie w sprawie przyczyn tej tragedii dopiero się rozpoczęło, lecz wiele na to wskazuje, że było to nieszczęśliwy wypadek. Wykluczono celowe działanie czy wręcz zamach terrorystyczny. Sama konstrukcja mostu również nie budziła zastrzeżeń. Francis Scott Key Bridge miał wprawdzie swoje lata (obiekt oddano do użytku w 1977 roku), ale zarówno stanowe jak i federalne agencje odpowiedzialne za bezpieczeństwo transportu uznały stan techniczny mostu za dobry.
Wydaje się, że dochodzenie skupi się bardziej na tym, w jakich okolicznościach załoga kontenerowca utraciła kontrolę nad statkiem. Z oświadczeń przedstawicieli administracji wynika, że jeszcze nie sprawdzono stanu technicznego statku, który stoi unieruchomiony pod elementami konstrukcji zawalonego mostu.
W sprawie tej poważnej katastrofy transportowej głos zabrał prezydent Joe Biden. Zapowiedział, że zwróci się do Kongresu z prośbą o przydzielenie odpowiednich funduszy, aby koszt odbudowy Francis Scott Key Bridge pokryły władze federalne. Obiecał ponadto wszelkie potrzebne działania, aby jak najszybciej odblokować drogę morską do portu w Baltimore, a potem także szybką odbudowę mostu.
Wypadki takie jak ten w Baltimore są dość rzadkie, ale się zdarzają. W latach 1960-2015 doszło w USA do 35 wypadków z udziałem statku lub barek, które doprowadziły do zawalenia się mostu. W wypadkach tych zginęły w sumie 342 osoby. Poprzednim tak poważnym wypadkiem było zawalenie się mostu Sunshine Skyway na Florydzie w 1980 roku, kiedy w złych warunkach pogodowych statek transportowy uderzył w przęsło. Część mostu wpadła do wody, a wraz z nim kilka samochodów osobowych oraz ciężarówka i autobus przewoźnika Greyhound - śmierć poniosło wtedy 35 osób.