O problemach w amerykańskich szkołach mówi się już od kilku dekad. Ostatnio dotyczą one już nie tylko poziomu edukacji, ale też zachowania uczniów. Nauczyciele coraz częściej nie są w stanie nad nimi zapanować, a w przypadku starszych klas spotykają się nawet z agresją. Przypadki wzywania policji do szkoły nie są rzadkością i nie raz kończą się wyprowadzeniem ucznia w kajdankach.
Na nowy poziom szukania metod rozwiązywania problemów wychowawczych weszła szkoła średnia w mieście Brockton, w stanie Massachusetts. Czworo członków szkolnego komitetu Brockton High School, czyli mniej więcej połowa jego składu, wystosowała list do burmistrza miasta. I poprosiła w nim, aby zwrócił się do gubernator stanu z prośbą o pomoc. Pomoc ma polegać na tym, że gubernator Maura Healey wyśle do high school w Brockton... oddział Gwardii Narodowej.
To nie pomyłka, ani żart szkolnego komitetu. Autorzy listu tłumaczą, że sytuacja jest tak dramatyczna, że nie widzą innego wyjścia. Zwracają uwagę na "niepokojący wzrost liczby incydentów związanych z przemocą, obawy o bezpieczeństwo i używanie zakazanych substancji". Mówią też o braku pilnowania wejść do szkoły, ze względu na brak personelu.
Zapewniają jednocześnie, że "rozumieją powagę ich prośby". Ale uważają, że "zdolności Gwardii Narodowej zarządzaniu kryzysowym i wspieraniu społeczeństwa mogą dać krytyczne tymczasowe wsparcie, pozwalając na wypracowanie całościowego, trwałego rozwiązania".
Lekcje nie zawsze wyglądają tak wzorcowo.
Burmistrz Robert Sullivan jest przeciwny sprowadzaniu Gwardii Narodowej, ale list dla gubernator przekazał. Przeciwny jest też jeden z radnych Brockton, Winthrop Farwell Jr. Na Facebooku napisał zdziwiony: "Nasi oddani nauczyciele (na wszystkich poziomach systemu) doświadczają przemocy, obrażeń ciała i przeszkadzania od lat. I teraz, nagle, Gwardia ma być odpowiedzią?"
Co ciekawe, radny krytykuje wołanie o pomoc i wywołuje to jego zdziwienie, a jednocześnie nie dziwi się i nie krytykuje, że nauczyciele doświadczają przemocy "od lat".
Słowa o przemocy nie są przesadzone. Brockton High School jest olbrzymią szkołą, największą w stanie Massachusetts. Uczęszcza do niej aż 4000 uczniów. Jednocześnie brakuje w niej personelu. Niedobór samych nauczycieli to aż 35 etatów. Z pracującymi tam edukatorami rozmawiali dziennikarze gazety "Boston Herald". Usłyszeli od nich, że w szkole panuje "szokujący poziom chaosu i przemocy".
Napisanie listu przez komitet szkolny nastąpiło po niedawnej bójce, do której doszło w szkolnej stołówce. Grupa dziewcząt pobiła tam uczennicę jedzącą posiłek. Wcześniej dochodziło w Brockton High School do jeszcze poważniejszych zdarzeń. W maju ubiegłego roku, pod szkołą doszło do bójki na noże. Troje uczniów trafiło do szpitala, a pięcioro zostało aresztowanych.