Kontrowersyjna sprawa fikcyjnej uczelni, dającej imigrantom możliwość przedłużania legalnego pobytu w USA, będzie miała ciąg dalszy w sądzie. Zdecydował o tym sąd apelacyjny, który uznał, że proces w tej sprawie powinien się odbyć. Sprawa jest o tyle kuriozalna, że fikcyjną uczelnię stworzył... urząd imigracyjny.
Po zaostrzeniu przepisów imigracyjnych w USA, zapisywanie się na studia stało się bardzo popularne wśród osób, które przyjeżdżały do USA z zamiarem pozostania tu dłużej. Przekroczenie terminu legalnego pobytu grozi bowiem zakazem ponownego wjazdu do USA nawet przez 10 lat. O drastyczności tego zakazu przekonało się wiele osób, którym teoretycznie przyznano zieloną kartę, ale musiały ją odebrać w ambasadzie w swoim rodzinnym kraju. Ze względu na wcześniejsze przekroczenie terminu legalnego pobytu, nie mogły jednak do USA przyjechać.
Wielu imigrantów szukających sposobu legalizacji pobytu w USA, zapobiegawczo zapisywało się na amerykańskie studia. Na tej podstawie otrzymywało wizę F-1 i zabezpieczało się przed przekroczeniem terminu legalnego pobytu. Problem polega na tym, że wielu takich studentów nie było w ogóle zainteresowanych nauką. Niektóre uczelnie to wykorzystywały i przyjmowały imigrantów pobierając od nich opłatę, nie tylko nie interesując się ich postępami w nauce, ale w ogóle nie oczekując od nich udziału w zajęciach.
Proceder zauważyły władze imigracyjne i zaczęły kontrolować uczelnie. Zmieniło się tyle, że imigranci musieli być częściej obecni na zajęciach, a także częściej zmieniali kierunki studiów. W 2015 roku urząd Immigration and Customs Enforcement (ICE), odpowiedzialny m.in. za egzekwowanie prawa imigracyjnego, przystąpił do bardziej radykalnych działań. Agencja o nazwie Homeland Security Investigations (HSI) sama otworzyła uczelnię, która dawała możliwość zagranicznym studentom zdobycia wizy F-1.
Strona internetowa University of Farmington została zamknięta przez władze imigracyjne.
Władze imigracyjne tłumaczą, że chciały w ten sposób walczyć z wykorzystywaniem systemu do przedłużania pobytu w USA. W ten sposób w stanie Michigan, w Farmington Hills pod Detroit powstał University of Farmington. Reklamy uczelni zachęcały do studiowania nauk ścisłych i technicznych, kierunków bardzo popularnych wśród imigrantów z Indii. Toteż studentami uniwersytetu zostało wielu Hindusów.
University of Farmington był jednak uczelnią fikcyjną i jego założyciele nie zamierzali nikogo uczyć. W 2016 roku stworzyli jednak administrację, która przeprowadzała proces przyjęć studentów. Amerykańska komisja akredytacyjna, która była zaangażowana w tajną operację, podawała, że uniwersytet jest pełnoprawną uczelnią, dającą odpowiednie tytuły naukowe. Nawet strona ICE wymieniała go wśród instytucji akceptowanych przez władze imigracyjne.
HSI twierdzi, że akcja zakończyła się sukcesem. Aresztowano około 250 osób, które zdaniem agencji, zapisały się na studia tylko po to, aby zdobyć wizę F-1. Wiele z nich deportowano. Ale oferta University of Farmington skusiła nie tylko takie osoby. Skorzystało z niej aż 600 osób, dla których wydawała się jak najbardziej rzeczywista.
Jest wśród nich Teja Ravi, który jest reprezentantem grupy, w imieniu której złożony został zbiorowy pozew sądowy. Pozwany został rząd Stanów Zjednoczonych. Sąd w pierwszej instancji uznał, że nie ma jurysdykcji rozpatrywania takiego pozwu. Sąd apelacyjny zezwolił jednak na przyjęcie pozwu i przeprowadzenie procesu.
Teja Ravi tłumaczy, że został przez amerykańskie władze oszukany. Zapisał się na uczelnię i zapłacił 12.500 dolarów za naukę, której nie otrzymał. HSI broni się, że wszystkim studentom mówiono wprost, że żadnej nauki nie będzie i płacą za załatwienie wizy. Teja Ravi opowiada jednak, że gdy nadszedł czas ropoczęcia nauki, a żadne zajęcia się nie rozpoczęły, zwrócił się z pytaniem o to do władz uczelni. Te uspokajały go, że nie ma żadnych problemów. Na jego dopytywanie o pogłoski, że University of Farmington jest fikcyjną uczelnią, słyszał od uczelnianej administracji, że to nieprawda. W 2018 roku uczelnia jednak została zamknięta.
Teja Ravi, podobnie jak inni studenci w jego sytuacji, nigdy nie otrzymali zwrotu pieniędzy. Stracili też czas w oczekiwaniu na rozpoczęcie roku akademickiego. Dlatego w 2020 roku złożyli pozew zbiorowy, żądając od rządu USA oddania pieniędzy i dodatkowego zadośćuczynienia. W 2022 roku, do Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego wpłynął list podpisany przez ponad 40 organizacji, z żądaniem przeprowadzenia dochodzenia, w jaki sposób działał University of Farmington.
Poszkodowanych studentów reprezentuje adwokat Anna Nathanson. Mówi, że rząd USA odmówił wzięcia odpowiedzialności za przeprowadzenie akcji, w której poszkodowane zostały postronne osoby. Uważa też, że zezwolenie sądu apelacyjnego na przeprowadzenie procesu będzie miało szersze implikacje, sięgające poza tę jedną sprawę. Może być precedensem we wszystkich przypadkach, gdy rząd nadużywa władzy, oszukując prywatną osobę przy podpisywaniu z nią kontraktu.