Donald Trump wywołał oburzenie demokratów i konsternację wśród republikanów swoim oświadczeniem z ubiegłej soboty. Na swojej platformie społecznościowej Truth Social, stworzonej na wzór Twittera, dokonał wpisu na temat ostatnich wyborów prezydenckich. Po raz kolejny nazwał siebie zwycięzcą w tych wyborach, ale tym razem posunął się także do zakwestionowania porządku prawnego Stanów Zjednoczonych: "Masowe oszustwo tego typu i jego skala pozwala na zawieszenie wszystkich praw, regulacji i artykułów, nawet tych w Konstytucji".
Wyjaśnienie językowe: w tłumaczeniu jego wpisu użyliśmy słowa "zawieszenie", bo tak interpretuje je wiele amerykańskich mediów. Podając informację o wpisie byłego prezydenta, piszą często, że nawołuje do "zawieszenia Konstytucji", używając słowa "suspend", co w tłumaczeniu oznacza "zawiesić". Jednak oryginalnie Trump użył słowa "termination", które w tym kontekście jest mocniejsze w znaczeniu, bo oznacza "zakończenie, zerwanie, wypowiedzenie, wygaśnięcie".
Demokraci zgodnie skrytykowali słowa Donalda Trumpa. Biały Dom stwierdził natomiast, że atak na Konstytucję powinien być "powszechnie potępiony". Wśród republikanów zapanowała natomiast konsternacja. Ich oceny są różne. Kongresmani, którzy już wcześniej krytykowali byłego prezydenta, zdecydowanie go teraz potępili.
Na przykład Liz Cheney z Wyoming powiedziała: "Żaden uczciwy człowiek nie może teraz zaprzeczyć, że Trump jest wrogiem Konstytucji". Z kolei kongresman z Illinois Adam Kinzinger napisał na Twitterze, skoro "były prezydent odrzuca Konstytucję, żaden konserwatysta nie może go z zasady popierać. (...) To jest chore".
Pierwsza strona oryginalnego tekstu Konstytucji USA.
Republikanin Mike Lawler, który został wybrany w dystrykcie pod Nowym Jorkiem do Izby Reprezentantów nowego Kongresu, skrytykował wpis byłego prezydenta już bardziej subtelnie. Stwierdził: "Cóż, ja oczywiście tego nie popieram". Podobnie wypowiadało się wielu innych polityków, którzy jednak nie chcieli otwarcie potępić wypowiedzi Trumpa. Na przykład kongresman z Ohio Mike Turner przyznał, że jest ona "oczywiście niezgodna z przysięgą, którą wszyscy składamy". Ale dopytywany przez dziennikarkę, czy Trump jako kandydat na prezydenta wypowiedział się niewłaściwie, stwierdził jedynie, że "ludzie z pewnością wezmą takie oświadczenie pod uwagę i ocenią kandydata".
Kwestia przysięgi dotyczy w szczególny sposób samego prezydenta. Składa ją każdy prezydent obejmujący urząd. Obiecuje w niej "zachowywać, chronić i bronić" Konstytucji. Powstaje więc pytanie, czy Donald Trump po ewentualnie wygranych wyborach w 2024 roku taką przysięgę ponownie by złożył.
Jego wypowiedzi w kwestii Konstytucji są zresztą niespójne. W ubiegłym tygodniu wyraził oburzenie, że osoby oskarżane o atak na Kapitol w dniu 6 stycznia 2021 roku "były potraktowane niekonstytucyjnie". Zaledwie kilka dni później wystąpił z wypowiedzią przeciwko Konstytucji USA. Trump przyznał też, że wspiera finansowo niektóre osoby oskarżane o atak na Kapitol. Zapowiedział również, że ułaskawi je wszystkie, jeżeli ponownie zostanie prezydentem. Takie prawo zapewnia właśnie Konstytucja.
Internetowy wpis Donalda Trumpa nastąpił dzień po zapowiedzi Elona Muska, że ujawni "blokowanie swobody wypowiedzi" przez Twittera. Jako nowy właściciel tej platformy uzyskał dostęp do wewnętrznych informacji firmy. Ujawnił dyskusję toczącą się wśród prawników Twittera w 2020 roku, przed wyborami prezydenckimi. Spierali się oni wówczas, czy można blokować na Twitterze link do artykułu tabloidu "New York Post".
Ujawnione w nim zostały emaile Huntera Bidena, syna Joe Bidena, którego Trump oskarżał w tamtym czasie o przestępstwa. Polityka Twittera zabrania promowania materiałów pozyskanych przez hackerów, ale jednocześnie firma nie chciała być posądzona o ingerowanie w proces wyborczy. Ostatecznie informacje ujawnione przez Muska nie pokazały sprzyjaniu przez Twittera demokratom. Twitter zablokował konto Donalda Trumpa, ale dopiero po wydarzeniach 6 stycznia 2021 roku, a więc dwa miesiące po wyborach. Elon Musk zapowiedział odblokowanie tego konta, ale jak na razie były prezydent na Twitterze się nie pojawił.
Donald Trump wzbudzał kontrowersje w ostatnich dniach również w innych sprawach. Zażądał, aby gubernatorem Arizony została popierana przez niego dawna dziennikarka telewizyjna Kari Lake. Republikanka przegrała w listopadzie wybory, ale były prezydent zasugerował, że doszło oszustwa i to ona powinna zostać przywódcą Arizony. Kari Lake głosiła wcześniej, że sfałszowane były wybory także w 2020 roku. Trump był też ostatnio krytykowany za wspólną kolację ze znanym białym suprematystą Nickiem Fuentes.