Czarna szkoła wyrzuciła białego

Jeden ze studentów wyrzuconych z Howard University School of Law pozwał szkołę do sądu za rasową dyskryminację. Sprawa jest o tyle nietypowa, że Michael Newman jest rasy białej, a szkoła to tzw. black college (czarna uczelnia).

Należy wyjaśnić, że black college nie jest bynajmniej uczelnią tylko dla osób rasy czarnej. Szkoły tak określane mają formalną nazwę Historically Black Colleges and Universities (HBCU), wprowadzoną federalną ustawą w 1965 roku. Zapis w ustawie był pokłosiem wyroku Sądu Najwyższego, który w 1954 roku zdelegalizował w USA segregację rasową w szkołach. Segregację zaczęto faktycznie likwidować dopiero w latach 60-tych, a nawet 70-tych.

Termin HBCU odnosi się do szkół zakładanych przed 1964 rokiem, gdy wprowdzona została ustawa o nazwie Civil Rights Act. Zakazała ona dyskryminacji ze względu na rasę, kolor skóry, pochodzenie narodowe, ale także religię i płeć. Niezależnie od tego, w ustawie wymieniono zakaz segregacji w szkołach, co było ustawową realizacją wyroku z 1954 roku. Obecnie w USA jest 101 szkół HBCU, co stanowi 3% wyższych uczelni.

Michael Newman rozpoczął naukę w 2020 roku w Howard University School of Law, czyli jednej ze szkół HBCU. W pozwie twierdzi, że atmosfera stworzona wokół jego osoby spowodowała "ból, cierpienie, emocjonalną udrękę oraz utratę reputacji". Ten ostatni element jest o tyle istotny, że Newman studiował prawo, a wyrzucenie go ze szkoły w istotny sposób może wpłynąć na jego karierę.

Howard University należy historycznie do tzw. czarnych szkół, ale jest dziś w zasadzie taką samą uczelnią, jak wszystkie inne.


Były student twierdzi, że na uczelni spotkał się z ostracyzmem, szczególnie gdy uczelnia przeszła na nauczanie zdalne. Został wyrzucony z jednej z grup dyskusyjnych za poruszanie tematów problemów rasowych. Poskarżył się wówczas, że czuje się jak czarny student na uczelni zdominowanej przez białych.

To wywołało jeszcze bardziej negatywne reakcje. Uczelniany szef rekrutacji miał powiedzieć Newmanowi, że jest najbardziej znienawidzonym studentem, jakiego spotkał.

Michael Newman wielokrotnie przepraszał wszystkich, którzy poczuli się dotknięci jego wypowiedziami. W końcu postanowił napisać długi list, aby wyjaśnić wszelkie nieporozumienia. Jak już wcześniej tłumaczył, na uczelni Howard University chciał "uczyć się nie tylko prawa, ale poznać myśli i doświaczenia osób kolorowych (oryg. people of color - powszechnie stosowane i uznawane za właściwe określenie osób rasy innej niż biała)".

Jego list wywołał kolejne negatywne reakcje. Został nazwany nawet "manifestem" i spowodował usunięcie go z następnej grupy dyskusyjnej. Do Newmana zwróciła się też dziekan wydziału prawa, potajemnie nagrywając rozmowę z nim. Zasugerowała mu, aby zmienił szkołę i oskarżyła go o... nękanie innych studentów na tle rasowym.

Później, na internetowej konferencji, w której wzięło udział 300 osób mających dyskutować o Newmanie, dziekan miała zablokować studentowi szereg funkcji dostępnych przez internet, a nawet wyłączyła jego kamerę i możliwość wypowiedzi.

Michael Newman został ostatecznie usunięty ze szkoły we wrześniu ub. roku. Odwołanie od tej decyzji nic nie dało, ale student dowiedział się wówczas, że dziekan przedstawiła komisji orzekającej o wyrzuceniu ze szkoły jako "dowód", swoją nagraną z nim rozmowę. Newman nie miał możliwości odniesienia się do tej rozmowy, bo nawet nie wiedział, że była ona nagrana i ujawniona. Po usunięciu go ze szkoły zdecydował się na pozew sądowy, w którym domaga się od uniwersytetu 2 milionów dolarów odszkodowania.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!