Polskie fajerwerki

Prawo i Sprawiedliwość już nie rządzi, ale ciągle służy nam to, co zrobiło. Przynajmniej w kwestii propagandy, bo trzeba przyznać, że w tym było doskonałe. W głoszone hasła uwierzyli nawet Rosjanie.

Tuż przed Nowym Rokiem Rosjanie chcieli nam zrobić przedwczesne fajerwerki. Wysłali w tym celu nad Polskę swoją rakietę. Leci ta rakieta, przekracza granicę z Polską, patrzy, a tu rządzi Tusk! Czyli Niemiec. Z Niemcami lepiej nie zadzierać. Rakieta od razu zawróciła i nad Polską była ledwie trzy minutki.

PiS się nie pochwalił, że to on wystraszył ruską rakietę. Rząd też zmarnował okazję, bo mógł się pochwalić, że jak Tusk rządzi, to nawet ruscy się nas boją. A jak rządziło PiS, to rakieta przeleciała sobie pół Polski i spadła dopiero w jej środku. Nikt się nią zresztą nie interesował, aż po pół roku znalazła ją w lesie pani na koniu.

Obecny rząd jest słaby w propagandzie i mówił tylko o sprawnym działaniu wojska, szybkiej reakcji i współpracy z prezydentem. Ale i tak wszyscy wiedzą, że rakieta zawróciła nie dlatego, że Andrzej Duda spotkał się z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, czyli ministrem obrony. No, może nie wszyscy, bo w wyniku braku propagandy niektórzy byli zagubieni.

Mariusz Błaszczak zażądał (w internecie) wyjaśnień. Trudno powiedzieć, czego oczekiwał, bo dosłownie kilka minut wcześniej wojsko wydało oświadczenie na temat całego incydentu. Może przeczytał i nie zrozumiał, bo wiadomo, że z wojskowymi słabo się dogadywał. Jak rakieta spadła, gdy to on był ministrem obrony, tłumaczył, że generałowie nic mu nie powiedzieli. Przez pół roku. Dobrze, że teraz domagał się wyjaśnień już pierwszego dnia. Uczy się. Szkoda tylko, że dopiero teraz, gdy przestał być ministrem.

Zdezorientowana była też europosłanka PiS Beata Kempa. Była wręcz spanikowana. Napisała bowiem (w internecie), że "ruskie bombardują terytorium Polski! Czy wy tego nie widzicie?" Na szczęście nikt inny panice nie uległ. A jej słowa były chyba jedynym ruskim bombardowaniem, propagandą.

Panikę siać próbowała też TV Republika, która stała się ostatnim bastionem "prawdy Prawa i Sprawiedliwości". Choć incydent miał miejsce rano, telewizja do wieczora twierdziła, że rakieta spadła i wybuchła.

Ale ludzie na ruską propagandę są już uodpornieni, więc efektu nie było.

Prawdziwe fajerwerki zafundował natomiast Polakom prezydent Andrzej Duda. Wygłosił noworoczne orędzie i ni stąd, ni zowąd przyznał w końcu, że "w demokracji trzeba przestrzegać Konstytucji". Nastąpiła duża konsternacja. Czy to oznacza, że będzie teraz odwracał wszystkie swoje decyzje, którymi Konstytucję łamał? Powinien zacząć od zaprzysiężenia trzech sędziów wybranych przez Sejm do Trybunału Konstytucyjnego, co nakazywała mu Konstytucja, a czego nie zrobił do dzisiaj. To by się dało naprawić, ale na ich miejsce zaprzysiągł już innych. Czy ma ich "odprzysiąc"? Takich problemów jest dużo więcej. Co więc zamierza prezydent?

 Wielu ekspertów łamie sobie nad tym głowę. A moim zdaniem, trzeba było się tylko uważnie wsłuchać w dalszy ciąg jego orędzia. Bo powiedział w nim także: "Z mojej strony nigdy nie będzie zgody na łamanie Konstytucji". Zwróćmy uwagę, że jest to zdanie w czasie przyszłym. A więc prezydent dopiero teraz nie chce się zgadzać na łamanie Konstytucji. A ostatnie osiem lat? Eee, było, minęło.

Eksperci główkują też, co prezydent miał na myśli mówiąc, że obecny rząd łamie Konstytucję. Andrzej Duda jest w końcu prawnikiem, chyba wie co mówi. Tylko nie wie, jak takie rzeczy się mówi. Bo rzucając oskarżenia, powinien wskazać na konkretne czyny i paragrafy, które są tymi czynami łamane. Ale widocznie już zbyt długo prawa nie praktykuje i zapomniał, że oskarżenia trzeba udowadniać.

Zapomniał też, że wyroki wydaje sąd, a nie prezydent. Bo w sprawie panów Kamińskiego i Wąsika upiera się, że jego ułaskawienie pozostaje w mocy. Tymczasem Sąd Najwyższy już rozstrzygnął wiele miesięcy temu, że ułaskawienia nie było, bo nie było wyroku. A nie można kogoś ułaskawiać na zapas, na wypadek, gdyby został skazany. Zresztą ułaskawienie określa jak zasądzona kara ma być zmniejszona. A w 2015 roku, gdy prezydent ułaskawiał tych panów, orzeczonej kary jeszcze nie mieli. Co więc prezydent zmniejszył?

Może się upierać, że nieprawomocny wyrok mówił o trzech latach więzienia. Ale jeżeli wtedy zmniejszył tę karę o te trzy lata, to jak ma wyglądać to ułaskawienie teraz? Prawomocny wyrok mówi już o tylko dwóch latach. Czyli mają jeden rok na kredyt? Jak kiedyś dostaną nowy wyrok, to rok już mają załatwiony?

Prezydent popłynął zresztą w tworzeniu absurdów dalej. W wywiadzie dla Radia Zet powiedział, że Kamiński i Wąsik "są uniewinnieni". No, takiego prawa to nawet król nie miał. On winowajców tylko ułaskawiał, darując im karę. Prezydent też może tylko ułaskawić. Panowie zostali już uznani winnymi i nic, i nikt tego nie zmieni. Są przestępcami. Mogą nie pójść do więzienia, jeżeli Andrzej Duda ich ułaskawi, bo teraz już może to zrobić.

Jak na razie, tego nie zamierza. Ma zupełnie inne plany na wypadek, gdyby jego koledzy rzeczywiście trafili za kraty. Zapowiedział, że roześle po świecie listy, że w Polsce są więźniowie polityczni. Rozumiem, że chce w ten sposób rozwiać wszelkie wątpliwości, czy po zakończeniu kadencji chciałby w świecie coś znaczyć i dostać jakąś posadę.

Jeden dziennikarz trafnie skomentował pomysł prezydenta. Przypomniał, że więźniami politycznymi są ludzie, którzy byli niewygodni dla władzy, więc władza stosowała wobec nich nielegalne podsłuchy, prowokacje, fałszowanie dokumentów. I w ten sposób fabrykowała dowody, na podstawie których wsadzano ich do więzienia. W przypadku Kamińskiego i Wąsika to oni byli tą władzą. I zostali skazani właśnie za nielegalne podsłuchy, prowokacje, fałszowanie dokumentów, za pomocą których do więzienia chcieli wsadzić niewygodnego dla władzy polityka, Andrzeja Leppera.

Ciekawie nam się zapowiada rok 2024. Ciągle pojawiają się nowe informacje o tym, jak wyglądały poprzednie rządy. Kamińskich i Wąsików będzie pewnie więcej. Pan prezydent będzie miał pełne ręce roboty, żeby nadążyć pisać ułaskawienia. Chyba, że wymyśli ułaskawienie zbiorowe. Albo jeszcze lepiej - uniewinnienie.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!