Wierzeja Maślana

Krytycy naszego rządu ciągle powtarzają, że poparcie rząd utrzymuje tylko dzięki propagandzie. Wydaje na nią miliardy - bo na samą TVP daje co roku 2 miliardy złotych - i propaganda jest tak dobra, że ludzie ciągle chcą głosować na PiS.

Z krytykami rządu często się zgadzam, w końcu media są od tego, żeby wytykać rządzącym wszystkie błędy. Ale w tym przypadku mam zupełnie inne zdanie. Nie będę rozstrząsać, dlaczego Polacy chcą głosować na PiS, powodów jest zapewne wiele. Ja zajmę się znowu krytyką, tym razem propagandy. Bo wcale nie uważam, że jest dobrze robiona.

Dobra propaganda nie tylko przekonuje, że jest dobrze. A nawet super. Dobra propaganda przede wszystkim podsuwa przejrzyste odpowiedzi, dlaczego jest super. Albo raczej, dlaczego nie jest super. Bo gdyby naprawdę było super, propaganda nie byłaby potrzebna. Potrzebna jest wtedy, gdy ludzie widzą, że do super mamy daleko. Muszą wtedy otrzymać proste wyjaśnienie, że to nie jest wina rządzących.

Weźmy pierwszy przykład słabej propagandy. Ludzie widzą rosnące ceny, a to dla każdego rządu wielkie zagrożenie. Pan premier Morawiecki chciał więc przekonać Polaków, że drożyzna nie ma nic wspólnego z rządem. Stworzył nawet neologizm "putinflacja". Słabiutko. Bo ludzie narzekają na podwyżki już od roku. Ale pan premier na zakupy pewnie sam nie chodzi i cen nie widział. Inna sprawa, że nawet oficjalne dane mówiły o prawie 10-procentowej infalcji jeszcze przed wojną w Ukrainie. "Puinflacja" nie przyjęła się.

Przykład drugi. Znowu będzie o cenach, bo one jednak najbardziej nas teraz bolą. Na stacji benzynowej widzimy 8 złotych, co dla mnie ciągle nie wygląda na cenę benzyny, ale reklamę jakieś zestawu hot-doga z colą. Tymczasem Orlen chwali się niebotycznymi zyskami. Nikt tak dobrze nie zarządzał tą państwową perełką, jak obecna władza. To może Orlen pochwaliłby się, ile z tych zysków ma dzięki tej niezwykłej cenie 8 złotych? Bo kierowcy mówią, że jeszcze nigdy nie płacili tak dużo na tę państwową perełkę. I co z tego mają? Orlen zostawiłabym poza propagandą sukcesu.

Przykład trzeci. Nikomu nie trzeba chyba udowadaniać, jak bardzo nasze władze nie lubią Unii Europejskiej. Chociaż sami rządzący chyba tego nie wiedzą i jednak udowadniać ciągle usiłują. Ostatnio przebili nawet stwierdzenia, że jesteśmy pod okupacją Brukseli. Poseł Suski mówi o Unii, że "zachowują się jak Stalin. Chcą zlikwidować państwo polskie".

No dobra, powiedzmy, że taką propagandę można uprawiać (hmm, można?). Że znajdą się w Polsce ludzie, którzy uwierzą, że Unia aresztuje i torturuje Polaków, że wywozi ich całymi rodzinami na Syberię... nie, gdzieś indziej, może w Alpy albo na roboty do Niemiec? Ale nie można się wtedy chwalić prezydentem, który jeździ po całej Europie i prosi, żeby do Unii Europejskiej przyjąć Ukrainę. Jak najszybciej. To tak życzymy Ukraińcom?

Przejdźmy do tematów, które propagandowo powinny być łatwiejsze. Bo dotyczą inwestycji. Inwestycja to takie coś, czym można się pochwalić. Bo to coś już stoi, widać, można dotknąć, a wcześniej tego nie było. Znaczy to nasz sukces. Miarą tego sukcesu są wydane pieniądze. Tu się nie trzeba kryć z wydatkami, przecież to inwestycja, wszystko się zwróci i jeszcze będzie zarabiać.

Okazuje się, że ta łatwa propaganda też zawodzi. Elektrownia w Ostrołęce stawiana była z rozmachem. Nikt się nie przejmował, że budowa pochłania kolejne setki milionów, aż wreszcie kwota przekroczyła miliard. Dzisiaj też nikt się tym nie przejmuje, chociaż niczego w końcu nie zbudowano, a rachunek ciągle rósł, bo trzeba było inwestycję zlikwidować.

Z rozmachem zrobiono też przekop Mierzei Wiślanej. Tu się udało, może dlatego, że nie trzeba było budować, tylko rozkopać. W tym tygodniu otwarto już śluzę na wykopanym kanale. Koszty też poszły w miliardy (dwa), bo nie udało się wykopać oczekiwanych bursztynów, które miały częściowo zrekompensować wydatki.

No, ale w końcu to inwestycja, trzeba zapłacić. Przyniesie zyski? I tu znowu mam problem z propagandą. Słyszałam wiele razy, że przekop to wielki sukces, że do Elbląga nie trzeba będzie już płynąć przez rosyjskie wody. Otwarte zostały wierzeje do Zalewu Wiślanego i takie tam... masło maślane. Tylko nie usłyszałam, dlaczego do tego Elbląga ma ktoś płynąć. Czy pełnomorskich statków (a właściwie tylko takich do 100 metrów) nie można przyjmować w dalszym ciągu w Gdańsku? Czy teraz zacznie ich przypływać do Polski więcej, bo mogą popłynąć do Elbląga?

To może chociaż więcej zacznie przylatywać do Polski samolotów? Bo szykujemy dla nich ogromne lotnisko Centralnego Portu Komunikacyjnego. Tu też nie usłyszałam, dlaczego fakt jego istnienia miałby zachęcić ludzi do przybycia do Polski. Szczególnie, że liczba zagranicznych inwestycji dramatycznie topnieje.

W tym tygodniu ogłoszono, że dla CPK wybrano ostateczną lokalizację. Krytycy tej inwestycji narzekali, że służy tylko zatrudnianiu rzeszy ludzi, którzy pilnują łąki, bo przecież nic się jeszcze nie buduje. Teraz przynajmniej będzie wiadomo, której łąki pilnują.

Nie mam już miejsca na krytykę propagandy budowy wiatraków na morzu i innych inwestycji ekologicznych. PiS zlikwidował możliwość budowy wiatraków na lądzie już w 2016 roku, ale na morzu nie zbudował ani jednego. Podobnie wyglądają obietnice premiera Morawieckiego miliona samochodów elektrycznych.

Ale byłabym niesprawiedliwa, gdybym nie przyznała, że premierowi jednak jakaś inwestycja się udała. Za wszystkie swoje oszczędności (resztę przekazał kiedyś żonie), 4,6 mln złotych, kupił w ubiegłym roku państwowe obligacje, indeksowane inflacją. To znaczy po pewnym czasie zaczynają zarabiać tyle, ile wynosi inflacja. Mateusz Morawiecki wykazał się genialnym zmysłem i przewidział, że inflacja będzie wysoka. Szkoda, że wykazał się tylko prywatnie, bo w państwowym budżecie zapisał, że inflacja wyniesie nieco ponad 3 procent.

Pan premier tłumaczy się, że obligacje mógł kupić każdy. I daje przykład, że niektóre osoby z opozycji też kupiły. Znowu słaba propaganda. Opozycja z założenia premierowi nie wierzy. Nie wierzyła w te 3 procent, to kupiła. Ale premier nie wierzył sam sobie?

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!