TAJNE / POUFNE (szczegóły w gazetach)

W ostatnich dniach dwa szczególne ciągi wydarzeń z zupełnie, zdawałoby się odległych dziedzin rozpalały opinię publiczną na naszej miedzy.

Zestawienie ze sobą słów "dziedzina" i "miedza" jest tu jak najbardziej na miejscu, bowiem to pierwsze po staropolsku oznaczało "las, pole, łąka lub woda, będące w czyjemś władaniu". Stąd "dziedzic". I "Jaka dziedzina, tacy kmiecie" (Rej). Miedza zaś jest pomiędzy, oddziela, rozgranicza a czasem jest powodem konfliktów. Ale dajmy na razie pokój staropolszczyźnie ("staropolszczyznę się mnie zachciało"). Bo ja się wprawdzie trzymam tematu, ale on się mnie nie trzyma i daje w Długą (to już slang miejski)...

Te wspomniane powyżej ciągi wydarzeń to Mistrzostwa Europy w piłce nożnej i przecieki wiadomości zawartych w poczcie elektronicznej szefa kancelarii Rady Ministrów naszego rządu.

Wydawałoby się, że te dziedziny dzieli od siebie dość szeroka miedza, niemniej jednak obydwie sekwencje powodują wśród ludności niezadowolenie, frustrację, a w szeregach co większych patriotów przetrącają kręgosłup dumy narodowej.

Jeśli chodzi o przecieki to sprawa jest rozwojowa. Po Kancelarii Premiera przyszła w ostatnich dniach kolej na Sejm. Pan prezydent pozostaje jak na razie niezhakowany i nie wiem czy z tego powodu jest mu przykro (że niby nieistotny), czy jest dumny (że taki cyfrowo strzeżony).

Tak się składa, że za rządów Dobrej Zmiany udało nam się skłócić z wieloma sąsiadami, a nawet państwami bardziej odległymi. Wyjątki to np.,Węgry, Turcja... Czy to efekt wstawania z kolan? Które jest jakoby nie w smak wiadomym kręgom, czy może raczej wynik poruszania z gracją słonia na salonach dyplomatycznych? W każdym razie słabość Państwa została obnażona.

Czytaj także: Rany boskie, jestem kioskiem! O zaklęciach i pozornej sprawczości języka

Nie wiemy nawet, czy włamały się mityczne "ruskie", czy to nasze rozgrywki wewnętrzne i jakby zemsta, że prominenci porozumiewają się w sprawach państwowych pocztą prywatną (przykład Hilary Clinton nie dał do myślenia...). Rzekomo część informacji ze skrzynek jest sfałszowana, ale nikt nie chce ujawnić które (czy te o tym, że "że ochraniający rząd funkcjonariusze SOP nadmiernie korzystają z bufetu, gdzie jedzą śniadania i obiady oraz biorą przekąski (kabanosy, cukierki Halls, napoje energetyczne), co kosztuje kancelarię 104 tys. zł rocznie. Urzędniczki proponują znaczne ograniczenie tych kosztów i wyznaczenie dla jednego SOP-owca limitu 35 zł miesięcznie na łakocie z bufetu").

Informacje, wiadomości, przekazy... Truizmem jest już napisać, że żyjemy w społeczeństwie informatycznym (obecnie raczej zcyfryzowanym), a informacja jest najważniejszym towarem charakteryzującym się wielkim popytem mimo sporej nadpodaży. Co ciekawe, prawo popytu i podaży słabo działa w dziedzinie informacji. Chyba głównie dlatego, że nie potrafimy ocenić (trzeci czynnik - cena) czy dana informacja jest wartościowa (cenna) czy nie, czy prawdziwa czy fejkowa...

Czytaj także: Nowy gigant w Las Vegas

W każdym razie w społeczeństwie odczuwa się spory popyt i wręcz głód informacji, zwłaszcza tych potwierdzających nasze intuicje i życzenia wbrew oficjalnym przekazom głównego nurtu. Największe dysonanse poznawcze związane są chyba z globalnym ociepleniem. Są i inne pola tarć, p(l)andemia, szczepionki, w ogóle domniemane lub rzeczywiste (?) spiski elit w celu wydymania prostego człowieka...

Nic więc dziwnego, że wolne społeczeństwo wzięło sprawy informacji w swoje ręce i informuje się na własną, właśnie rękę używając różnych nowatorskich kanałów informacji.

"...ochraniający rząd funkcjonariusze SOP nadmiernie korzystają z bufetu."

Powyżej - nad tytułem, na fotografii po lewej - prezentuję tradycyjną metodę (pismo) ujawniającą kilka cennych informacji (dezinformacji?) z jednego, że tak powiem paraintelektualnego koszyka w połączeniu z nośnikiem mobilnym; to metoda rzekłbym hybrydowa.

Zaś na fotografii po prawej - przykład solidarności i oporu przeciw władzy, która jak zakładam pilnuje prawa i sprawiedliwości.

Należy wszakże pamiętać, że cenne, przydatne, ale i krzykliwe informacje mogą być przynętą dla przemycania i głoszenia haseł propagandowych, jątrzących i kłamliwych. Przykład na fotografii poniżej.

Taka jest druga strona medalu, gazet, tabloidów a nawet tablic, kamiennych i paździerzowych.


Przejdźmy teraz do skrótowego opisu popisów biało-czerwonej futbolowej drużyny na arenie europejskiej. Drużnie kibicują wszyscy politycy i traktują to jako Wielki Zbiorowy Obowiązek. Nomenklatura historyczna i odwoływanie się do chwały oręża polskiego jest z tej okazji jak najbardziej wskazane. Jednak to niebezpieczne, jak się któryś raz z rzędu daje tyły...

1. Mecz ze Słowacją. Nasi żeltenmeni przegrali, a co gorsza również fryzury mieli mniej efektowne. Szczególnie rzucał się w oczy ten Słowak, co wykiwał naszych, zakładając nawet obrońcom Polski tzw. "siatkę" i strzelił gola. Jedynie polsko-bawarski Lewandowski miał nieźle nastraszonego żelowego czuba. Plus: o przegranej propagandowa TVP Info podała punktualnie, choć mogła ten przykry fakt ukrywać tak, jak w tym samym czasie uczyniła "INFOrmując" z opóźnieniem o przegranej PiS (a nawet całej prawicowej reszty) w wyborach prezydenta Rzeszowa.

Czytaj także: Stany zabraniają policji egzekwowania prawa

2. Z Hiszpanią, w "meczu o wszystko" zremisowaliśmy, strzelając gola i dwa razy w poprzeczkę. (dlaczego nie stosuje się zasady: dwie poprzeczki = rzut karny??? My graliśmy na podwórku: 3 kornery = karny.) Aha, pojawiły się przed meczem odniesienia historyczne, nawołujące do narodowej dumy: Samosierra, Lewandowski-Kozietulski. To mogło być dla drużyny Hiszpanów niemiłe, gdyż jednak Polacy walcząc o wolność, tłumili opór miejscowych i oblegali oraz plądrowali Saragossę na polecenie Francuzów.

3. Po bardzo dobrym występie z Hiszpanią, do meczu Szwecją stanęliśmy więc z dużą szansą na wyjście z grupy. Nie byle kto, bo sędzia Trybunału Konstytucyjengo Krystyna Pawłowicz postanowila osłabić morale Szwedów, każąc im oddawać skarby zrabowane podczas XVII-wiecznego Potopu (i to uwaga: "PRZED meczem"). Szwedzcy piłkarze nie wzięli sobie tego serca również dlatego, że występowało tam wielu mocno oliwkowych brunetów. Zdrową kulturowo i sportowo mieszankę w drużynie szwedzkiej symbolizowały nawet stroje; góra żółto - po skandynawsku blondynowata, a spodenki (nie bójmy się tego słowa) - czarne. Nawiązując do historii: kolubryny nie wysadziliśmy, w ataku nie zauważyłem pospolitego ruszenia. Czasem jednak broniliśmy się za pomocą kupy ("kupą mości Panowie"), ale jakaś bohaterska obrona Częstochowy to też nie była.

4. Podsumowanie: zajęliśmy ostatnie miejsce w (ponoć najsłabszej) grupie E (ale zremisowani z nami Hiszpanie dotarli do półfinału). Ja, jako człowiek racjonalny, nie zwracam uwagi na tę rzekomą jakoby solidarność, że razem z nami odpadły zaprzyjaźnione Węgry, Turcja, a także odpadła Rosja... Moskwa, Ankara, Budapeszt, Warszawa - wspólny wypad, wspólna sprawa?
Odpadają i inni, taka jest logika turniejowa i życiowa. Ale kibice są przesądni. Np. przed laty trenerem został - "Franek Smuda - czyni cuda". Nie uczynił. Nie uczynił zwłaszcza na Mistrzostwach Europy w Polsce i Ukrainie w 2012 r.
Pojawiły się głosy, że należałoby spolonizować tego piłkarza, co w Bayernie wystawia piłki naszemu "Lewemu". Obajtek ma to załatwić...

Czytaj także: Bill Cosby czyli Ameryka w pigułce - Plotki o artystach

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!